Plusy i minusy tygodnia

Ciekawe, czy kiedyś dowiemy się, dlaczego między połową grudnia a 12 stycznia, gdy swoją wersję raportu o katastrofie smoleńskiej ogłosił MAK, Donald Tusk zapadł w jakiś dziwny stupor

Publikacja: 21.01.2011 19:00

Trzeba było go wołami ściągać z Dolomitów, by jakoś zareagował na sytuację. Wyszło na jaw, że premier nie wiedział, na jakiej dokładnie podstawie prawnej Rosjanie prowadzili śledztwo i jakie są możliwości prawne międzynarodowego arbitrażu. A na dodatek obcesowość Rosji niemile zaskoczyła lidera PO. Tak zdezorientowanego premiera nie widzieliśmy już dawno.

Minister Jerzy Miller ogłosił w końcu swoją wersję wydarzeń podkreślającą błędy rosyjskiej wieży kontrolnej. W ten sposób Tusk chciał dowieść, że potrafi też pokazać różki Moskwie. Ale aby nauczyć opozycję moresu, doszło do sejmowej debaty, w której premier postanowił odtworzyć z jak największą ostrością antynomie „My konta siły chaosu”. Udało się? Udało. „Tusk oberwał od silniejszego, ale odegrał się na słabszym” – skomentował celnie jeden z blogerów salonu24.

A opozycja? Ta znów zapomniała, że szczególnie wtedy, gdy ma się rację, używanie zbyt mocnych słów odstrasza, a na pewno mniej przekonuje. Dzięki tekstom o „szczytach zaprzaństwa” , „strzelaniu generałowi Błasikowi w tył głowy” lub o tym, że „rząd straszy opozycję łagrami” PO wybrnęła z kryzysu, w jaki wpakowała się w skutek braku politycznego słuchu Donalda Tuska.

Coraz trudniej jednak przychodzi PO wygrzebywać się z kryzysów. Zgryźliwa uwaga marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny, że premier się spóźnił (z reakcją na raport MAK), to wyraźne rzucenie rękawicy wielkiemu Donaldowi, nielubiącemu jak ktoś wypomina mu błędy. Na odsiecz wyruszył natychmiast wicemarszałek sejmu Stefan Niesiołowski który oskarżył Schetynę, że uległ histerii. No, tego jeszcze nie grali w sejmowym teatrzyku..

Po raporcie MAK usłyszałem chyba parokrotnie, m.in. od Jana Klaty, żeby zamiast czepiać się raportu MAK, lepiej przypomnieć sobie, jak to w Polsce uznano, że „polski lotnik poleci nawet na drzwiach od stodoły”. Jak to uznano? Kto uznał? Ta efektowna sentencja była lata temu dziełem Bronisława Komorowskiego. Jakoś nikt tego nie chce pamiętać. Ciekawe dlaczego?

Ale za jedno pana prezydenta trzeba pochwalić - szybko spłaca długi. Dokładnie 17 czerwca w ramach kampanii wyborczej Komorowskiego kandydat PO, goszcząc w Krakowie, zaprosił na specjalne śniadanie Wisławę Szymborską, członkinię jego komitetu honorowego. Historyczne spotkanie TVN obfotografowała na wszystkie możliwe sposoby. Dokładnie pół roku później – 17 stycznia 2011r. – na drugie śniadanie pani Wisława dostała Orła. Smacznego.

A noblistka zamiast uszanować taki hojny dar i zadbać o powagę chwili, już tego samego dnia na filmowanej kawce z Katarzyną Kolendą błysnęła paradoksem, że jej koleżanką i kolegą z grona kawalerów orderu jest caryca Katarzyna II i senator Nowosilcow. Pani Wisławo, to perła w koronie pani paradoksów.

A pamiętacie ulubioną tezę antyrydzykowych publicystów, że Radio Maryja to medium prorosyjskie? Budowano wnioski, że skoro toruńska rozgłośnia retransmituje swoje audycje przy użyciu jakiegoś nadajnika na terenie Rosji – to musi być jakoś od Kremla uzależniona. Teraz Radio Maryja jest ganione za antyrosyjskość. Czy to oznacza amnestię za tamte stare zarzuty? I czy można teraz spekulować, że skoro doradca prezydencki Roman Kuźniar broni czci kontrolerów z rosyjskiej wieży jak lew, to też musi coś mieć wspólnego z Kremlem?

Nigdy nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak jego słowa zrozumie czytelnik. Tydzień temu, wspominając bohaterskie dni Litwinów w styczniu 1991 roku, napisałem – jak mi się wydawało – z wyraźną goryczą: „Gdyby ktoś wtedy powiedział, że poróżni nas pisownia nazwisk w dowodach osobistych, uznałbym go za szaleńca”. Jeden z czytelników zarzucił mi, że trywializuję całkiem poważną kwestię, a problem nie jest błahy. I ja tak sądzę. Opisałem bardzo gorzki dla mnie paradoks. Moja mama urodziła się w Wilnie, podobnie jak moja babcia i mój dziadek. W 1991 wierzyłem, że lęk przed polskimi knowaniami zniknie, gdy Litwa stanie na własnych nogach. Nie zniknął, a upór polityków w kwestii pisowni nazwisk jest tak samo groteskowy, jak tragiczny.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą