Amazonka: Pałkiewicz ma rację

Dane satelitarne rozwiały wątpliwości dotyczące usytuowania początków Amazonki. Znajdują się w miejscu, które wskazał Jacek Pałkiewicz

Publikacja: 12.02.2011 00:01

Satelitarne zdjęcie pokazujące początek Amazonki (Apacheta)

Satelitarne zdjęcie pokazujące początek Amazonki (Apacheta)

Foto: archiwum Jacka Pałkiewicza

Trawiasta podmokła wysepka pośród rumowiska i żwiru, silnie kontrastująca z szarym jałowym otoczeniem – tak źródło dumnej królowej rzek opisuje podróżnik Jacek Pałkiewicz.

– Z tego mokradła wysącza się woda gruntowa dająca początek niepozornej strudze leniwie płynącej w dół stoku, czyli strumieniowi Apacheta – mówi „Rz” polski eksplorator.

Według obliczeń dokonanych 15 lat temu podczas wyprawy naukowej kierowanej przez Pałkiewicza Amazonka bierze początek właśnie tutaj, na górze Quehuisha w Andach peruwiańskich. To usytuowanie, wskazane w 1996 roku przez polskiego podróżnika, potwierdziły najnowsze zdjęcia satelitarne. Tym samym rozwiały niejasności związane z drugim kandydatem do miana źródła Amazonki: potokiem Carhuasanta wypływającym z góry Mismi, oddalonym o 7 kilometrów od miejsca wskazanego przez Jacka Pałkiewicza.

[srodtytul]Człowiek kontra satelita[/srodtytul]

Od połowy lat 70., kiedy to zacząłem bywać w Amazonii, wielokrotnie zachodziłem w głowę, jak to możliwe, że tak podstawowa sprawa jak źródło największej rzeki świata pozostaje niejasna – opowiada Pałkiewicz. – Tez na ten temat było co najmniej pięć i żadna z nich nie opierała się na czysto naukowych kryteriach.

„Encyclopaedia Britannica” podpowiada mgliście, że Amazonka „bierze początek około 160 km od wybrzeży Pacyfiku, w Andach peruwiańskich”. I tyle. Zadziwiające było to, że w epoce satelitów przeczesujących każdy skrawek powierzchni Ziemi ustalenie tak – zdawałoby się – banalnego faktu geograficznego nastręcza tak wiele trudności.

– Satelity dostarczają materiał do porównań i uzupełnień, ale okazuje się, że w tego typu badaniach wciąż liczy się przede wszystkim obecność na miejscu człowieka, który musi sam wszystkiego dotknąć, wszystko pomierzyć i zobaczyć na własne oczy – mówi Pałkiewicz. – Dlatego zdecydowałem się zorganizować wyprawę naukową, która raz na zawsze rozstrzygnie zagadkę źródeł królowej rzek.

Zacznijmy zatem od początku. Amazonka rodzi się z połączenia dwóch wielkich rzek wypływających z Andów: Maranonu oraz Ukajali. Ta ostatnia uznawana jest za główną odnogę, a z kolei ona sama początek bierze z Apurimacu. Ustalenie źródła tego właśnie potoku, a więc i źródła całej Amazonki, okazało się bardziej skomplikowane i czasochłonne, niż można było przypuszczać.

Współczesna nauka za ciek dający początek rzece uznaje ten, który niesie najwięcej wody, jest najdłuższy, posiada więcej dopływów, czyli lepiej rozwinięte dorzecze. Istotny jest bardziej wykształcony kształt doliny rzeki w przekroju poprzecznym oraz fakt, że strumień płynie w osi doliny, zachowując swój kierunek w miejscu, w którym łączy się z innym dopływem. W przypadku mniejszej rzeki ustalenie tego nie jest szczególnie trudne, ale skrajnie kłopotliwe staje się przy gigancie takim jak Amazonka, posiadającym niezliczoną liczbę dopływów biorących początek z andyjskich źródeł żłobiących góry wyjątkowo skomplikowaną pajęczyną strumieni i rzeczułek.

– Począwszy od odcinka Amazonki o nazwie Lloqueta, podążaliśmy w górę rzeki, eliminując dopływy drugorzędne – opowiada Pałkiewicz. – W końcu pomiary polowe i kompleksowe analizy niczym perfekcyjnie ułożone klocki lego dowiodły, że strumień Apacheta wypływający na górze Quehuisha stanowi początek Amazonki.

Filarem wyprawy był admirał Guillermo Faura Gaig, autor monumentalnej monografii Amazonki, który doprowadził badaczy do ostatniego odcinka wielkiej rzeki. Tam, podczas wykluczania kolejnych strumieni, w tym Carhuasanty, badacze mieli sporo roboty przy pomiarach przepływu wody, analizie geomorfologicznej czy aktywności hydrologicznej. Badania pozwoliły wreszcie wskazać jako źródło strumień Apacheta, który bierze początek na górze Quehuisha na wysokości 5170 metrów n.p.m.

Owiany legendą zalążek królowej rzek okazał się mało majestatyczny. Pałkiewicz wspomina w swojej książce „Amazonka. Zagadka źródła królowej rzek”, że źródło Amazonki „prezentuje się niezwykle skromnie i nie zapowiada jej sławy ani ogromu”. To po prostu miejsce, z którego woda nieprzerwanie sączy się przez cały rok. Aby mieć co do tego pewność, wyprawa dotarła tam w porze suchej, przy najniższym stanie wody.

[srodtytul]Konkurencyjne źródła[/srodtytul]

Kiedy wynik wyprawy Pałkiewicza staje się głośny, inny polski podróżnik Piotr Chmieliński, który w 1985 roku jako pierwszy na świecie pokonał całą długość Amazonki kajakiem, stwierdza, że był u źródeł tej rzeki długo przed konkurentem.

– Oględnie mówiąc, to sprytne matactwo. On tylko przechodził pobliską ścieżką, historycznym szlakiem Inków uczęszczanym przez miejscowych górali Keczua. Nigdy nie wskazał tam źródła, a spływ zaczynał w zupełnie innym miejscu, o czym zresztą sam pisał w „National Geographic” – komentuje Pałkiewicz, który jako pierwszy dokonał tu wiążących badań pozwalających ustalić lokalizację źródła. Uważa, że najnowsze dane powinny raz na zawsze uciąć wszelkie polemiki.

„Do 1996 roku nigdy nie była rozważana teoria Apachety. Ustaliła to dopiero wyprawa Pałkiewicza” – napisał w oświadczeniu w 1999 roku dr Eduardo Bedoya Lazarte, ówczesny prezes Towarzystwa Geograficznego w Limie, oficjalnie podtrzymując wersję Pałkiewicza i uznając jego zasługi dla zlokalizowania kłopotliwych źródeł. Na tym jednak się nie skończyło, bo już takiej pewności nie miał magazyn „National Geographic”, który wysunął własnego kandydata do miana źródła Amazonki.

– W 1971 roku kartografowie „National Geographic” wypatrzyli na mapach, że gdy idzie się w górę Amazonki, najbardziej oddalonym miejscem od jej ujścia jest strumień Carhuasanta, rzekomo wypływający z jeziorka na zboczu góry Mismi – mówi Pałkiewicz. – Wysłano tam fotografa Lorena McIntyre’a, który, docierając na wskazane miejsce, przypieczętował tę teorię. Postawił tam amerykańską flagę, co dzięki pozycji pisma na rynku medialnym nabrało oficjalnej wagi.Tezę tę podtrzymała w 2000 roku wyprawa zorganizowana przez National Geographic Society.

– Wskazanie źródła w niewielkim, wypełnionym okresowo wodą zagłębieniu znajdującym się na silnie spękanym terenie wchłaniającym opady było po prostu nieporozumieniem – zauważa Pałkiewicz. – Gęsta sieć szczelin łączy w jeden system wody, które – wysączając się u podnóża góry – dopiero wtedy, 250 metrów niżej, tworzą źródło Carhuasanty. Zatem bezodpływowe jeziorko McIntyre’a nie może stanowić początku tego strumienia.

[srodtytul]Nil jest krótszy[/srodtytul]

Na ostateczne potwierdzenie tej tezy trzeba było jednak czekać 15 lat. 29 listopada ubiegłego roku Towarzystwo Geograficzne w Limie rozstrzygnęło, że dane dostarczone przez koreańskiego satelitę KOMPSAT-2 rozwiały wątpliwości co do tego, który ze strumieni jest początkiem królowej rzek. Precyzyjne zobrazowanie terenu z rozdzielczością jednego metra (w skali 1:5000), opracowane przez zespół specjalistów GEOSYSTEMS Polska we współpracy z francuską korporacją Spot Image, wykazało, że jeziorko McIntyre’a, z którego miał wziąć początek strumień Carhuasanta, nie ma odpływu.

– Nawet jeśliby przyjąć definicję zawężoną wyłącznie do jednego kryterium długości, teza amerykańskiego magazynu nie ma racji bytu, bo Carhuasanta jest krótsza od Apachety o 691 metrów – mówi Pałkiewicz.

Satysfakcję przyniosły mu jeszcze inne wyniki badań, które kilka lat temu ogłosił brazylijski Instytut Badań Kosmicznych, rozwiewając kolejną elementarną wątpliwość dotyczącą Amazonki: jaka właściwie jest jej długość. Naukowcy przez kilkanaście lat analizowali mapy satelitarne, śledząc zmiany koryta nieustannie meandrującej rzeki. Ostateczny werdykt brzmi: Amazonka ma średnio 7040 km długości. To o ponad 200 km więcej niż Nil, do niedawna uznawany był za najdłuższą rzekę świata.

– Każda nowa prawda naukowa wprowadza zamieszanie w ułożonym, tkwiącym zwykle na ortodoksyjnych pozycjach świecie wiedzy – komentuje Pałkiewicz. – Jest jak transatlantyk. Żeby zmienić kurs, potrzebuje dużo czasu. Musi się ugruntować w powszechnej świadomości i dopiero wtedy stanie się uznanym kanonem.

Trawiasta podmokła wysepka pośród rumowiska i żwiru, silnie kontrastująca z szarym jałowym otoczeniem – tak źródło dumnej królowej rzek opisuje podróżnik Jacek Pałkiewicz.

– Z tego mokradła wysącza się woda gruntowa dająca początek niepozornej strudze leniwie płynącej w dół stoku, czyli strumieniowi Apacheta – mówi „Rz” polski eksplorator.

Według obliczeń dokonanych 15 lat temu podczas wyprawy naukowej kierowanej przez Pałkiewicza Amazonka bierze początek właśnie tutaj, na górze Quehuisha w Andach peruwiańskich. To usytuowanie, wskazane w 1996 roku przez polskiego podróżnika, potwierdziły najnowsze zdjęcia satelitarne. Tym samym rozwiały niejasności związane z drugim kandydatem do miana źródła Amazonki: potokiem Carhuasanta wypływającym z góry Mismi, oddalonym o 7 kilometrów od miejsca wskazanego przez Jacka Pałkiewicza.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy