Reklama
Rozwiń

Wspomnienia z liceum Batorego

Ale nie „stara, kochana buda Qui Pro Quo", tylko Państwowe Gimnazjum i Liceum im. Stefana Batorego nr 1. „Pochodem idziemy uczniowska gromada Świat wielki się oczom naszym rozkłada.

Publikacja: 19.11.2011 00:01

Męskie I Państwowe Liceum i Gimnazjum im. Stefana Batorego w Warszawie. Fotografia sprzed 1939 r.

Męskie I Państwowe Liceum i Gimnazjum im. Stefana Batorego w Warszawie. Fotografia sprzed 1939 r.

Foto: NAC

Łamiemy rozumem wciąż nowe zapory Więc naprzód i naprzód, bo znak nasz Batory!".

Te słowa hymnu szkolnego śpiewaliśmy co dzień rano na apelu. Napisał je polonista, a zarazem znany poeta Stanisław Młodożeniec. Futurysta i oryginał. Muzykę skomponował Witold Lutosławski. Nic dziwnego, Batory to była marka. Szkolny dzień zaczynał się hejnałem odgrywanym na trąbce z wieży.

?

Młodożeniec mnie lubił, z drugim polonistą miałem już trudniej. Nie chciało mi się uczyć jakiegoś Żeromskiego na pamięć, więc powiedział: „Z ciebie to, Łapicki, aktora nie będzie". Prorocze. Łaciny uczył bardzo wymagający profesor – niewielkiego wzrostu, ale za to z wielkim autorytetem. Nauczył. Bon moty polityków potrafię rozszyfrować po dziś dzień. Szkoła bez łaciny nie ma sensu. Łacina jest podstawą wszelkich języków. Francuskiego uczył profesor Semil, ojciec ładnej córeczki – znanej tłumaczki i kierowniczki literackiej teatrów. Tylko nas dwoje zawędrowało do teatru. Francuskiego uczyła również młodziutka „Janeczka" (na imię miała inaczej, ale tak ją z kolegami nazywaliśmy), śliczna blondynka, w której wszyscy się kochali. Od gimnastyki, czyli od wszystkich sportów, był profesor Lechowski. Wywindował Batorego na pierwsze miejsce w pływaniu, a i w piłkę byliśmy nieźli. Geografii uczył młody entuzjasta – harcmistrz. Wpadł do klasy w marcu 1939 r. i ogłosił: „Hitler zajął Pragę. Będzie wojna". Spojrzeliśmy na niego ze zdziwieniem. Komu była wtedy w głowie wojna? Klasówka z chemii – to owszem. Jego okrzyk zapamiętałem jako proroczy i pierwszy sygnał niebezpieczeństwa. Trzeba trafu, że potem była rzeczywiście klasówka z chemii. Uczył jej „potwór", profesor Lewicki. Potwór, bo stawiał niemal wyłącznie niedostateczne. Pod koniec roku łagodniał i wyciągał na tróje. Lwowianin, w sumie fajny gość. Zmuszał nas do nauki nie najciekawszego przedmiotu. Biologia to domena pani Zosi, osoby o mocno lewicowych przekonaniach. Pamiętam moje zdumienie, kiedy wśród manifestantów przeciwko konfiskacie „Płomyka", pisma dla młodzieży redagowanego przez Wandę Wasilewską (tak, tak), zauważyłem panią Zosię. A następnego dnia dalej uczyła synów Kasprzyckiego i Becka. Nikomu to nie przeszkadzało.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie