Twarze Jurka Owsiaka

Zwolennicy twórcy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy usiłują budować wokół niego otoczkę apolityczności. Tymczasem jest on wyznawcą wyrazistej ideologii

Publikacja: 07.01.2012 00:01

Rok 1988. Konferansjerka w Jarocinie

Rok 1988. Konferansjerka w Jarocinie

Foto: Forum, Krzysztof Wójcik

Czło­wiek in­sty­tu­cja, któ­ry w cią­gu 19 lat ze­brał 445 mi­lio­nów zło­tych na le­cze­nie dzie­ci. Cha­ry­zma­tycz­ny dzia­łacz na­gra­dza­ny krzy­ża­mi Or­de­ru Od­ro­dze­nia Pol­ski przez pre­zy­den­tów Alek­san­dra Kwa­śniew­skie­go i Bro­ni­sła­wa Ko­mo­row­skie­go. Dla wie­lu Po­la­ków nie­kwe­stio­no­wa­ny au­to­ry­tet, któ­ry zwy­cię­ża w son­da­żach za­ufa­nia, po­ko­nu­jąc na­wet Wła­dy­sła­wa Bar­to­szew­skie­go.

To wszyst­ko praw­da, ale nie ca­ła. Czę­sto, za­chwy­ca­jąc się ko­lej­nym re­kor­dem Wiel­kiej Or­kie­stry Świą­tecz­nej Po­mo­cy, nie za­da­je­my so­bie na­wet py­ta­nia, czy przy­pad­kiem za ple­ca­mi Jur­ka Owsia­ka non­kon­for­mi­sty, al­tru­isty i spo­łecz­ni­ka nie stoi Je­rzy Owsiak, ulu­bie­niec es­ta­bli­sh­men­tu spryt­nie tłu­mią­cy bunt mło­dych i ego­cen­tryk za­pa­trzo­ny wy­łącz­nie w sie­bie, a mo­że wręcz le­wi­co­wy ide­olog nie­chęt­ny Ko­ścio­ło­wi i pie­lę­gnu­ją­cy pe­ere­low­skie sen­ty­men­ty.

Ten sen­ty­ment do cza­sów ko­mu­ni­zmu to waż­ny i nie­przy­pad­ko­wy ele­ment praw­dzi­wej toż­sa­mo­ści twór­cy Wiel­kiej Or­kie­stry Świą­tecz­nej Po­mo­cy. Owsiak, któ­ry za rok skoń­czy 60 lat, ka­rie­rę za­czął ro­bić w cza­sach PRL. Gdy je­go ró­wie­śni­cy pod ko­niec lat 80. sta­ra­li się od­bu­do­wy­wać nie­le­gal­ną „So­li­dar­ność", trzy­dzie­sto­pa­ro­let­ni Ju­rek Owsiak otrzy­mał au­tor­ską au­dy­cję w Roz­gło­śni Har­cer­skiej, pań­stwo­wej sta­cji ra­dio­wej na­da­ją­cej mu­zy­kę roc­ko­wą. Na jej an­te­nie lan­so­wał nie­for­mal­ną gru­pę o na­zwie To­wa­rzy­stwo Przy­ja­ciół Chiń­skich Ręcz­ni­ków.

– Lu­dzie sie­dzie­li po wię­zie­niach za służ­bę za­stęp­czą, a on na fa­lach Roz­gło­śni Har­cer­skiej lan­so­wał te chiń­skie ręcz­ni­ki – ko­men­to­wał ak­cje Owsia­ka Ma­rek Ku­rzy­niec (by­ły opo­zy­cjo­ni­sta, dziś czo­ło­wy pol­ski anar­chi­sta), w wy­wia­dzie dla ma­ga­zy­nu „Lam­pa" w grud­niu 2004 roku. – No więc po­wiem szcze­rze, że jak te­raz tę mor­dę wi­dzę... Ma­ło jest ta­kich osób, któ­re bu­dzą mo­je ne­ga­tyw­ne emo­cje.

W ro­ku­ 1988 r., gdy opo­zy­cja do­ma­ga­ła się od ko­mu­ni­stycz­nych władz zwol­nie­nia więź­niów po­li­tycz­nych, Owsiak pod­czas kon­cer­tu ze­spo­łu Voo Voo na fe­sti­wa­lu w Ja­ro­ci­nie rzu­cił w kie­run­ku mło­dych lu­dzi ha­sło „Uwol­nić sło­nia". Po­wta­rzał je póź­niej wie­lo­krot­nie pod­czas au­dy­cji ra­dio­wych. – Pierw­sze ak­cje Owsia­ka strasz­li­wie nas iry­to­wa­ły. W sy­tu­acji, kie­dy za każ­dą ak­cję ulot­ko­wą gro­ziły co naj­mniej 48-go­dzin­ny areszt i sło­ne ko­le­gium, fa­cet za­ba­wiający się sy­pa­niem ulo­tek w Ja­ro­ci­nie, pod po­błaż­li­wym okiem re­żi­mo­wej kro­ni­ki fil­mo­wej, był dla nas kimś zu­peł­nie nie­po­waż­nym – wspo­mi­na Woj­tek, w dru­giej po­ło­wie lat 80. stu­dent i dzia­łacz NZS.

Je­rzy Owsiak tam­te cza­sy czę­sto wspo­mi­nał z roz­rzew­nie­niem, bez za­że­no­wa­nia opo­wia­da­jąc, że je­go oj­ciec był wy­so­kiej ran­gi mi­li­cjan­tem i człon­kiem PZPR. I nie cho­dzi tyl­ko o sen­ty­ment do cza­sów mło­do­ści (w 1989 ro­ku miał już 36 lat), ale też do świa­ta, w któ­rym roz­po­czę­ła się je­go ka­rie­ra. – Wy­da­je mi się, że by­łem du­żo szczę­śliw­szy za cza­sów PRL, du­żo szczę­śliw­szy. To był czas du­żo mniej skom­pli­ko­wa­ny – mó­wił w lu­tym 2011 ro­ku w wy­wia­dzie dla Wir­tu­al­nej Pol­ski, do­da­jąc, że III RP go de­ner­wu­je, przede wszyst­kim przez „ilość za­ka­zów, któ­ra nas ota­cza".

W świetle jupiterów

Mi­mo tej wiel­kiej ilo­ści za­ka­zów w tym ro­ku w nie­dzie­lę, 8 stycz­nia, fi­nał Wiel­kiej Or­kie­stry Świą­tecz­nej Po­mo­cy od­bę­dzie się już po raz 20. Zbiór­ka ma być prze­zna­czo­na na za­kup urzą­dzeń do ra­to­wa­nia ży­cia wcze­śnia­ków oraz pomp in­su­li­no­wych dla ko­biet cię­żar­nych z cu­krzy­cą. – Nie za­kła­da­my z gó­ry ja­kiejś kon­kret­nej kwo­ty, ja­ką chcie­li­by­śmy ze­brać. Mó­wiąc wprost, chce­my ze­brać jak naj­wię­cej. Ale pra­gnie­my też, aby fi­nał or­kie­stry był dniem po­mo­cy, wza­jem­nej współ­pra­cy, spo­łe­czeń­stwa oby­wa­tel­skie­go – mó­wi „Rz" Krzysz­tof Do­bies, rzecz­nik WOŚP.

Rze­czy­wi­ście – „dzień Owsia­ka" – jak na­zy­wa­ją nie­któ­rzy fi­nał or­kie­stry, to mo­ment prze­bu­dze­nia spo­łe­czeń­stwa oby­wa­tel­skie­go. Przed­się­wzię­cie raz do ro­ku gro­ma­dzi ty­sią­ce wo­lon­ta­riu­szy, któ­rzy na uli­cach wie­lu miej­sco­wo­ści zbie­ra­ją od prze­chod­niów pie­nią­dze do pu­szek z cha­rak­te­ry­stycz­nym czer­wo­nym ser­cem. Rów­no­le­gle li­cy­to­wa­ne są na Al­le­gro zło­te ser­dusz­ka.

W Pol­sce więk­szą sku­tecz­no­ścią w pro­wa­dze­niu cha­ry­ta­tyw­nej dzia­łal­no­ści mo­że po­chwa­lić się tyl­ko ka­to­lic­ki Ca­ri­tas, choć aku­rat ta or­ga­ni­za­cja funk­cjo­nu­je ina­czej niż WOŚP – na co ­dzień i zwy­kle nie w świe­tle ju­pi­te­rów i te­le­wi­zyj­nych ka­mer.

WOŚP po­wsta­ła w 1993 ro­ku, a wśród jej za­ło­ży­cie­li by­li, obok Je­rze­go Owsia­ka, tak­że Li­dia Niedź­wiedz­ka-Owsiak, Boh­dan Ma­ru­szew­ski, Piotr Bur­czyń­ski, Pa­weł Ja­nu­sze­wicz, Wal­ter Cheł­stow­ski oraz Be­ta Be­th­ke. Żad­na z tych osób nie wy­lan­so­wa­ła się na or­kie­strze tak jak Owsiak. Fi­na­ły tej wiel­kiej spo­łecz­nej ak­cji ko­ja­rzą się dziś tak­że nie z set­ka­mi ano­ni­mo­wych mło­dych lu­dzi kwe­stu­ją­cych w mia­stach i mia­stecz­kach, ale z te­le­wi­zyj­ny­mi zbli­że­nia­mi twa­rzy Jur­ka Owsia­ka, pod­sta­rza­łe­go mło­dzie­żow­ca w ko­lo­ro­wych oku­la­rach. – W je­go dzia­ła­niach wi­dać wie­le cho­ro­bli­we­go ego­cen­try­zmu, to je­go oso­ba, a nie ak­cja cha­ry­ta­tyw­na jest naj­waż­niej­sza  – uwa­ża Łu­kasz Wa­rze­cha, ko­men­ta­tor dzien­ni­ka „Fakt".

Wła­śnie dzię­ki te­le­wi­zji Je­rzy Owsiak zdo­był ogrom­ną po­pu­lar­ność przede wszyst­kim wśród mło­dych – stał się naj­więk­szym au­to­ry­te­tem dla 40 proc. Po­la­ków od 13 do 24 lat, po­ko­nu­jąc na­wet ce­le­bry­tów Ku­bę Wo­je­wódz­kie­go i Szy­mo­na Ma­jew­skie­go (son­daż Mil­l­ward Brown SMG/KRC dla „Rzecz­po­spo­li­tej", czer­wiec 2009 r.). O ile jed­nak ta sza­lo­na po­pu­lar­ność wśród mło­dych nie szo­ku­je, o tyle nie­co za­sta­na­wia po­zy­cja Owsia­ka w son­da­żu ba­da­ją­cym po­glą­dy wszyst­kich do­ro­słych Po­la­ków – zo­stał w nim uzna­ny za naj­więk­szy au­to­ry­tet przez 55 proc. ba­da­nych i po­ko­nał w tej dzie­dzi­nie m.in. Wła­dy­sła­wa Bar­to­szew­skie­go, An­drze­ja Waj­dę i abp. Sta­ni­sła­wa Dzi­wi­sza (TNS OBOP dla „Po­li­ty­ki", li­sto­pad 2008 r.).

Rób­ta, co chce­ta

Je­rzy Owsiak do­sko­na­le zda­je so­bie spra­wę, że dźwi­gnią je­go po­pu­lar­no­ści jest te­le­wi­zja. Kie­dy przed XVII fi­na­łem WOŚP w 2009 r. dy­rek­cja TVP zde­cy­do­wa­ła, że ogra­ni­czy o 42 mi­nu­ty czas po­świę­co­ny na trans­mi­sję ak­cji w TVP 2 (re­la­cja mia­ła trwać „tyl­ko" cztery go­dziny), Owsiak zwo­łał kon­fe­ren­cję pra­so­wą i za­de­mon­stro­wał atak fu­rii. Za­rzu­cił wła­dzom TVP, że go szy­ka­nu­ją, i za­gro­ził, że ze­rwie z nią współ­pra­cę. – Or­kie­stra to sztan­da­ro­we dzie­ło te­le­wi­zji pu­blicz­nej i ta­kim po­win­no być – de­ner­wo­wał się.

Sy­tu­acja po­wtó­rzy­ła się w lip­cu na­stęp­ne­go ro­ku, kie­dy Owsiak or­ga­ni­zo­wał ak­cję „Stop po­wo­dzi". Pu­blicz­na te­le­wi­zja nie chcia­ła się w nią za­an­ga­żo­wać, bo w tym cza­sie ra­zem z Ca­ri­ta­sem pro­wa­dzi­ła ese­me­so­wą zbiór­kę pie­nię­dzy na rzecz ofiar po­wo­dzi. Obu­rzo­ny Je­rzy Owsiak grzmiał wte­dy, że nie mo­że zro­zu­mieć „bra­ku re­ak­cji na na­sze ogól­no­na­ro­do­we dzia­ła­nia".

Li­der WOŚP, gdy cho­dzi o wi­ze­ru­nek, po­tra­fi być bru­tal­ny. Kie­dy „Fakt" spra­woz­da­nie z dzia­łań orkiestry za­mie­ścił obok not­ki o mor­der­stwie, Owsiak za­ata­ko­wał dzien­ni­ka­rzy ta­blo­idu. – Je­ste­ście szma­cia­rze, to­tal­ni szma­cia­rze, ro­biąc ta­ką ga­ze­tę – mó­wił. Po­tra­fił być bez­względ­ny na­wet wo­bec swo­ich ide­owych so­jusz­ni­ków. Kry­ty­ko­wał „Ga­ze­tę Wy­bor­czą" za to, że re­la­cję o je­go ak­cji za­mie­ści­ła do­pie­ro na ósmej stro­nie. A gdy dzien­nik „Me­tro" (na­le­żą­cy po­dob­nie jak „GW" do kon­cer­nu Ago­ra) opi­sał ak­cję jed­nej z fun­da­cji, któ­re w szko­łach uczy­ły za­sad pierw­szej po­mo­cy, Owsiak przy­słał do re­dak­cji list. Miał pre­ten­sję, że w ar­ty­ku­le nie na­pi­sa­no, iż po­dob­ną dzia­łal­no­ścią zaj­mu­je się tak­że je­go fun­da­cja, i su­ge­ro­wał, że wo­bec au­tor­ki tek­stu po­win­ny zo­stać wy­cią­gnię­te kon­se­kwen­cje.

– Bez me­diów nie od­niósł­by tak ogrom­ne­go suk­ce­su. Nic dziw­ne­go więc, że o miej­sce w me­diach tak za­bie­ga – ko­men­tu­je prof. Ka­zi­mierz Kik, po­li­to­log. A me­dia – war­to do­dać – oba­wia­jąc się wpły­wo­we­go i po­pu­lar­ne­go Owsia­ka, za­zwy­czaj mu ustę­pu­ją.

O tym, że dzia­łal­ność Jur­ka Owsia­ka mo­że mieć tak­że aspekt ide­owy i po­li­tycz­ny, mó­wio­no już w 1991 r., gdy póź­niej­szy twór­ca WOŚP pro­wa­dził w Pro­gra­mie 2 TVP pro­gram „Rób­ta co chce­ta, czy­li roc­kan­drol­lo­wa jaz­da bez trzy­man­ki". Wąt­pli­wo­ści wzbu­dzi­ło owo ha­sło „Rób­ta, co chce­ta". Kry­ty­cy Owsia­ka twier­dzi­li, że pro­mu­je on wśród mło­dzie­ży anar­chię i „zło­tą wol­ność" za­miast za­in­te­re­so­wa­nia spra­wa­mi kra­ju. Po­waż­niej brzmia­ły za­rzu­ty sta­wia­ne przez wie­lu du­chow­nych, któ­rzy w za­wo­ła­niu „Rób­ta, co chce­ta" od­na­leź­li przy­zwo­le­nie na peł­ną swo­bo­dę oby­cza­jo­wą i wy­rze­cze­nie się sa­mo­ogra­ni­cze­nia i wszel­kich za­sad. – Sze­rzył wte­dy pew­ne­go ro­dza­ju mło­dzień­czy le­wi­co­wy ide­olo­gizm, ale by­ło to pre­zen­to­wa­ne w bar­dzo grzecz­nej for­mie – uwa­ża po­li­to­log Ra­fał Ma­ty­ja.

Waż­nym ide­owym te­stem dla Je­rze­go Owsia­ka był rok 2009, gdy ru­chy pro li­fe za­czę­ły po­ka­zy­wać w Pol­sce swo­ją szo­ku­ją­cą wy­sta­wę an­ty­abor­cyj­ną „Wy­bierz ży­cie". Zo­sta­ła ona za­pre­zen­to­wa­na tak­że w Ko­strzy­nie nad Od­rą w oko­li­cach te­re­nu, na któ­rym twór­ca WOŚP zor­ga­ni­zo­wał swój Przystanek Wo­od­stock.

Już pierw­szej no­cy po roz­po­czę­ciu im­pre­zy wy­sta­wa an­ty­abor­cyj­na zo­sta­ła znisz­czo­na, po­bi­ty zo­stał też męż­czy­zna pró­bu­ją­cy jej bro­nić. Na­past­ni­ka­mi by­li – jak stwier­dzi­li świad­ko­wie – ochro­nia­rze za­bez­pie­cza­ją­cy fe­sti­wal. Rzecz­nik WOŚP nie za­prze­czał, tłu­ma­czył tyl­ko w roz­mo­wie z por­ta­lem fron­da.pl, że nie wie, kto wy­dał ta­kie po­le­ce­nie ochro­nia­rzom. Do­dał, że choć „eks­po­zy­cja znaj­do­wa­ła się po­za te­re­nem Przy­stan­ku Wo­od­stock, to blo­ko­wa­ła przej­ście ewa­ku­acyj­ne i za­gra­ża­ła bez­pie­czeń­stwu".

Swój sto­su­nek do kwe­stii obro­ny ży­cia po­czę­te­go Je­rzy Owsiak po­twier­dził nie­dłu­go póź­niej, gdy wspo­mnia­na po­wy­żej wy­sta­wa zo­sta­ła po­ka­za­na w kil­ku mia­stach Pol­ski. List prze­ciw­ko eks­po­zy­cji wy­sto­so­wa­ły wów­czas ko­ja­rzo­ne z le­wi­cą au­to­ry­te­ty mo­ral­ne, m.in. Wi­sła­wa Szym­bor­ska, a wśród sy­gna­ta­riu­szy li­stu był twór­ca Wiel­kiej Or­kie­stry Świą­tecz­nej Po­mo­cy.

Przy­sta­nek bez Je­zu­sa

Wspo­mnia­ny po­wy­żej Przy­sta­nek Wo­od­stock to obok Wiel­kiej Or­kie­stry Świą­tecz­nej Po­mo­cy naj­bar­dziej zna­ne dziec­ko Je­rze­go Owsia­ka. Od sa­me­go po­cząt­ku fe­sti­wal bu­dzi ol­brzy­mie kon­tro­wer­sje. Co ro­ku do­cho­dzi do burd i de­mo­lo­wa­nia po­cią­gów do­wo­żą­cych mło­dych fa­nów Owsia­ka, a tak­że awan­tur na wo­od­stoc­ko­wym po­lu na­mio­to­wym, któ­rych przy­czy­ną – jak zresz­tą by­wa na wie­lu te­go ty­pu im­pre­zach – są czę­sto nar­ko­ty­ki i nad­uży­wa­nie al­ko­ho­lu. Od lat na te­re­nie Przy­stan­ku Wo­od­stock działa też Po­ko­jo­wa Wio­ska Krisz­ny utwo­rzo­na przez człon­ków Mię­dzy­na­ro­do­we­go To­wa­rzy­stwa Świa­do­mo­ści Krisz­ny.

Być mo­że wła­śnie z tych po­wo­dów Przy­stan­kiem Wod­stock w 1999 ro­ku za­in­te­re­so­wał się Ko­ściół ka­to­lic­ki. Gru­pa księ­ży po­sta­no­wi­ła, że bę­dzie wśród fa­nów mu­zy­ki roc­ko­wej peł­nić po­słu­gę ka­płań­ską. Tak po­wstał Przy­sta­nek Je­zus. Księ­ża i za­kon­ni­cy krą­ży­li wśród uczest­ni­ków fe­sti­wa­lu, na­ucza­li nie tyl­ko o Je­zu­sie, ale i jak wal­czyć z uza­leż­nie­niem od al­ko­ho­lu i nar­ko­ty­ków.

Jed­nak w 2003 r. tuż przed fe­sti­wa­lem Je­rzy Owsiak za­po­wie­dział, że nie zgo­dzi się wpusz­cze­nie na te­ren swo­jej im­pre­zy Przy­stan­ku Je­zus. – Przy­sta­nek Wo­od­stock i Przy­sta­nek Je­zus to dwie róż­ne fi­lo­zo­fie, dwa in­ne świa­ty, niech szu­ka­ją so­bie miej­sca gdzie in­dziej – twier­dził Owsiak. Dla­cze­go w ta­kim ra­zie po­dob­nych za­strze­żeń nie miał wo­bec wio­ski Ha­re Krisz­ny? – Sce­na krisz­now­ców dzia­ła do­sko­na­le, nie po­wo­du­je kon­flik­tów, po­zwa­la ta­nio zjeść – ta­kie wy­ja­śnie­nie twór­cy WOŚP opu­bli­ko­wa­ła KAl.

Rok póź­niej do­szło jed­nak do po­ro­zu­mie­nia, Je­rzy Owsiak wy­ra­ził zgo­dę na obec­ność ka­to­lic­kich du­chow­nych na swo­jej im­pre­zie. Je­go sto­su­nek do Ko­ścio­ła chy­ba jed­nak się nie zmie­nił – do wy­stę­pu pod­czas fi­na­łu Wiel­kiej Or­kie­stry Świą­tecz­nej Po­mo­cy w Bia­łym­sto­ku za­pro­szo­no sa­ta­ni­stycz­ny ze­spół KAT.

– Ma­ją ra­cję ci kry­ty­cy Owsia­ka, któ­rzy za­uwa­ża­ją, że w tle je­go dzia­łal­no­ści pro­pa­go­wa­na jest dość li­be­ral­na, an­ty­ko­ściel­na ide­olo­gia – po­twier­dza dr An­na Kró­li­kow­ska z In­sty­tu­tu So­cjo­lo­gii Uni­wer­sy­te­tu Szcze­ciń­skie­go. Do­da­je jed­nak, że twór­ca Wiel­kiej Or­kie­stry Świą­tecz­nej Po­mo­cy umie zjed­no­czyć Po­la­ków „w war­to­ścio­wym, cen­nym zry­wie Wiel­kiej Or­kie­stry Świą­tecz­nej Po­mo­cy, któ­rej zna­cze­nia nie moż­na pod­wa­żyć".

Pre­zy­dent, któ­ry uciekł

Łu­kasz Wa­rze­cha za­uwa­ża, że wo­kół Je­rze­go Owsia­ka je­go zwo­len­ni­cy usi­łu­ją bu­do­wać otocz­kę apo­li­tycz­no­ści. – To ab­surd, bo on sam jest wy­znaw­cą bar­dzo wy­raź­nie okre­ślo­nej ide­olo­gii – ko­men­tu­je. My­lił­by się jed­nak ten, kto uwa­żał­by, że po­glą­dy Je­rze­go Owsia­ka to tyl­ko ide­olo­gia – nie­chęć do ka­to­li­ków, przy­zwo­le­nie na abor­cję i afir­ma­cja ży­cia bez za­sad. Z cza­sem bo­wiem szef Wiel­kiej Or­kie­stry Świą­tecz­nej Po­mo­cy co­raz od­waż­niej wkra­czał na te­ren po­li­ty­ki.

Po ob­ję­ciu wła­dzy przez bra­ci Ka­czyń­skich Owsiak przy­łą­czył się do chó­ru kry­ty­ków ich rzą­dów. W 2007 r. w wy­wia­dzie dla ty­go­dni­ka „Prze­krój" kry­ty­ko­wał ów­cze­sne­go sze­fa rzą­du Ja­ro­sła­wa Ka­czyń­skie­go. „Jest XXI wiek i mo­że chciał­bym wi­dzieć pre­mie­ra, któ­ry rzą­dzi tym kra­jem z więk­szą wy­obraź­nią, mo­że bar­dziej na­wet i ga­wę­dzia­rza czy po pro­stu bar­dziej przy­jem­ne­go czło­wie­ka" – mó­wił. Obe­rwał też ów­cze­sny pre­zy­dent Lech Ka­czyń­ski, któ­re­mu szef WOŚP za­rzu­cił, iż „uciekł od na­ro­du".

Po­li­ty­ka tra­fi­ła też na wo­od­stoc­ko­we po­le. Spo­śród lu­dzi, któ­rych moż­na by by­ło uwa­żać za stron­ni­ków pra­wi­cy, na fe­sti­wal za­pro­szo­no tyl­ko rzecz­ni­ka praw oby­wa­tel­skich Ja­nu­sza Ko­cha­now­skie­go oraz dy­rek­to­ra Mu­zeum Po­wsta­nia War­szaw­skie­go Ja­na Oł­da­kow­skie­go. Obok nich wy­stą­pi­ła ple­ja­da prze­ciw­ni­ków pra­wi­cy. By­li: i To­masz Lis, i Sta­ni­sław Tym, i Piotr Naj­sztub i Ta­de­usz Ma­zo­wiec­ki. Li­der WOŚP za­pro­sił też: Le­cha Wa­łę­sę, Je­rze­go Buz­ka, Lesz­ka Bal­ce­ro­wi­cza i Mar­ka Bel­kę – o du­żej gru­pie le­wi­co­wych me­dial­nych gwiazd i gwiaz­de­czek nie wspo­mi­na­jąc. Wy­stę­pu­jąc na sce­nie, wspie­ra­ni przez Je­rze­go Owsia­ka, nie ża­ło­wa­li oni kry­ty­ki wszyst­kim tym, któ­rych ko­ja­rzą z pra­wi­cą.

– Dzia­ła­nia Owsia­ka są god­ne uwa­gi, nie moż­na mu od­mó­wić, że ro­bi wie­le do­brych rze­czy. Ale je­go dzia­łal­ność nie jest świa­to­po­glą­do­wo obo­jęt­na – oce­nia dr Ja­cek Klocz­kow­ski, po­li­to­log z Ośrod­ka My­śli Po­li­tycz­nej. Zda­niem Klocz­kow­skie­go Owsiak „w swo­jej ak­tyw­no­ści po­za WOŚP w dość dys­kret­ny spo­sób pro­pa­gu­je świa­to­po­gląd le­wi­co­wo­-li­be­ral­ny". – Mo­że nie jest si­łą spraw­czą w po­li­ty­ce – do­da­je – ale mo­że mieć pe­wien wpływ na mło­de umy­sły, któ­re się do­pie­ro kształ­tu­ją.

Czło­wiek in­sty­tu­cja, któ­ry w cią­gu 19 lat ze­brał 445 mi­lio­nów zło­tych na le­cze­nie dzie­ci. Cha­ry­zma­tycz­ny dzia­łacz na­gra­dza­ny krzy­ża­mi Or­de­ru Od­ro­dze­nia Pol­ski przez pre­zy­den­tów Alek­san­dra Kwa­śniew­skie­go i Bro­ni­sła­wa Ko­mo­row­skie­go. Dla wie­lu Po­la­ków nie­kwe­stio­no­wa­ny au­to­ry­tet, któ­ry zwy­cię­ża w son­da­żach za­ufa­nia, po­ko­nu­jąc na­wet Wła­dy­sła­wa Bar­to­szew­skie­go.

To wszyst­ko praw­da, ale nie ca­ła. Czę­sto, za­chwy­ca­jąc się ko­lej­nym re­kor­dem Wiel­kiej Or­kie­stry Świą­tecz­nej Po­mo­cy, nie za­da­je­my so­bie na­wet py­ta­nia, czy przy­pad­kiem za ple­ca­mi Jur­ka Owsia­ka non­kon­for­mi­sty, al­tru­isty i spo­łecz­ni­ka nie stoi Je­rzy Owsiak, ulu­bie­niec es­ta­bli­sh­men­tu spryt­nie tłu­mią­cy bunt mło­dych i ego­cen­tryk za­pa­trzo­ny wy­łącz­nie w sie­bie, a mo­że wręcz le­wi­co­wy ide­olog nie­chęt­ny Ko­ścio­ło­wi i pie­lę­gnu­ją­cy pe­ere­low­skie sen­ty­men­ty.

Ten sen­ty­ment do cza­sów ko­mu­ni­zmu to waż­ny i nie­przy­pad­ko­wy ele­ment praw­dzi­wej toż­sa­mo­ści twór­cy Wiel­kiej Or­kie­stry Świą­tecz­nej Po­mo­cy. Owsiak, któ­ry za rok skoń­czy 60 lat, ka­rie­rę za­czął ro­bić w cza­sach PRL. Gdy je­go ró­wie­śni­cy pod ko­niec lat 80. sta­ra­li się od­bu­do­wy­wać nie­le­gal­ną „So­li­dar­ność", trzy­dzie­sto­pa­ro­let­ni Ju­rek Owsiak otrzy­mał au­tor­ską au­dy­cję w Roz­gło­śni Har­cer­skiej, pań­stwo­wej sta­cji ra­dio­wej na­da­ją­cej mu­zy­kę roc­ko­wą. Na jej an­te­nie lan­so­wał nie­for­mal­ną gru­pę o na­zwie To­wa­rzy­stwo Przy­ja­ciół Chiń­skich Ręcz­ni­ków.

– Lu­dzie sie­dzie­li po wię­zie­niach za służ­bę za­stęp­czą, a on na fa­lach Roz­gło­śni Har­cer­skiej lan­so­wał te chiń­skie ręcz­ni­ki – ko­men­to­wał ak­cje Owsia­ka Ma­rek Ku­rzy­niec (by­ły opo­zy­cjo­ni­sta, dziś czo­ło­wy pol­ski anar­chi­sta), w wy­wia­dzie dla ma­ga­zy­nu „Lam­pa" w grud­niu 2004 roku. – No więc po­wiem szcze­rze, że jak te­raz tę mor­dę wi­dzę... Ma­ło jest ta­kich osób, któ­re bu­dzą mo­je ne­ga­tyw­ne emo­cje.

W ro­ku­ 1988 r., gdy opo­zy­cja do­ma­ga­ła się od ko­mu­ni­stycz­nych władz zwol­nie­nia więź­niów po­li­tycz­nych, Owsiak pod­czas kon­cer­tu ze­spo­łu Voo Voo na fe­sti­wa­lu w Ja­ro­ci­nie rzu­cił w kie­run­ku mło­dych lu­dzi ha­sło „Uwol­nić sło­nia". Po­wta­rzał je póź­niej wie­lo­krot­nie pod­czas au­dy­cji ra­dio­wych. – Pierw­sze ak­cje Owsia­ka strasz­li­wie nas iry­to­wa­ły. W sy­tu­acji, kie­dy za każ­dą ak­cję ulot­ko­wą gro­ziły co naj­mniej 48-go­dzin­ny areszt i sło­ne ko­le­gium, fa­cet za­ba­wiający się sy­pa­niem ulo­tek w Ja­ro­ci­nie, pod po­błaż­li­wym okiem re­żi­mo­wej kro­ni­ki fil­mo­wej, był dla nas kimś zu­peł­nie nie­po­waż­nym – wspo­mi­na Woj­tek, w dru­giej po­ło­wie lat 80. stu­dent i dzia­łacz NZS.

Pozostało 82% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą