„Żegnaj, Kościele" – brzmi wielki tytuł całostronicowego artykułu na trzeciej stronie „Gazety Wyborczej". „Tych, którzy chcą wypisać się z kościoła – choć to trudne – w Polsce przybywa" – pisze autorka. Tematy pokazujące problemy Kościoła, niejasności związane z finansami, pedofilia, kłopoty z księżmi, odchodzący z Kościoła czy od wiary ludzie regularnie już trafiają na łamy gazety Adama Michnika. Jeszcze ostrzej uderza „News-week", który co cztery – pięć numerów robi okładkowy temat wprost uderzający w Kościół czy katolików. Teksty niechętne Kościołowi można znaleźć we „Wprost", w „Polityce" czy „Przekroju". Do księgarń coraz częściej trafiają książki wojujące z hierarchami. Janusz Palikot po antykościelnej i antyreligijnej kampanii wprowadza do Sejmu ugrupowanie pełne dziwnych postaci, których jeszcze kilka lat temu nikt nie zaprosiłby do studia telewizyjnego. Kuba Wojewódzki z Michałem Figurskim kpią z krzyża, po czym radio organizuje im wielką kampanię billboardową. Jeszcze pięć czy dziesięć lat temu z takimi akcjami albo bardzo by uważano, albo powszechnie by je potępiano. Dziś mogą liczyć na życzliwą ciekawość, czy sąd nie zrobi im za to krzywdy.
„Wyborcza" tylko w lutym opublikowała na czołowych stronach serię mocno antykościelnych tekstów: „Kościół wziął. I sąd." – informuje tytuł tekstu, który sugeruje ogromną pazerność hierarchów. Szósta strona tego samego wydania, dalszy ciąg tekstu ze strony pierwszej. Czołówka: „Kościół w ofensywie". Strona 7, czołówka: „Komornik za słaby na ojca Rydzyka". Wymowa tekstu: zakonnik nie tylko łamie prawo, ale jeszcze uchyla się od kary. Innego dnia w tym samym miesiącu „Gazeta" alarmuje: »Skrywany raport rządu: „Kościołowi – ile się da«. Redakcja bije na alarm: „Komisja majątkowa przyznała zakonnikom i parafiom o kilkaset rekompensat więcej, niż one same złożyły wniosków. Były wnioski, które komisja rozpatrywała na „tak" po kilka razy! Akta 57 spraw zniknęły...". No tu już nie tylko pazerność, ale i jasna sugestia przestępstw.
Poniżej wielkimi literami: "143 miliony złotych odszkodowań otrzymał katolicki Kościół". Takie liczby muszą zrobić wrażenie. Ten Kościół jest jednak straszny.
W numerze, w którym na trzeciej kolumnie zamieszczono wielką opowieść o ludziach odchodzących z Kościoła, na stronie obok opublikowano artykuł: „Kościół zmaga się z pedofilią".
Doda patrologiem
Publikowanie nawet największych bzdur na temat Kościoła nie spotyka się już dziś z jakimś ostracyzmem czy brakiem akceptacji społecznej. Dobrym tego przykładem jest wywiad z Dodą w jednym ze styczniowych numerów „Newsweeka" opublikowany pod tytułem „Doda skazana za Biblię". „Ten proces przypominał mszę" – mówi na pierwszej stronie piosenkarka, ukarana przez sąd za obrazę uczuć religijnych. Jej rozmówczyni daje wyraz swoim obawom, że po głośnej deklaracji, iż „bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię, bo ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś koleś napruty winem i palący jakieś zioła", stała się z powodu tego cytatu chłopcem do bicia.
Na pięciu kolejnych kolumnach Doda wypowiada mniej lub bardziej obrazoburcze głupoty. To nic dziwnego, to się zdarza: artyści prowokują, media powtarzają. Ale do niedawna dziennikarz, przeprowadzając z kimś takim wywiad, przynajmniej ustawiał się w rozmowie „na kontrze", dystansował od słów rozmówcy. W tym wywiadzie dziennikarka wsłuchuje się w słowa Dody jak w głos autorytetu, basuje jej, dopytuje, tak jak się pyta mądrego naukowca czy sędziwego bohatera. A Doda mówi o „napierdolonym Polaku", o tym, jak kiedy i skąd ma zamiar „wypierdalać" i kiedy, „kurwa, będzie jeść śniadanie". W innym numerze „Newsweeka" na okładce znalazł się niemal nagi Palikot rozpięty na krzyżu niczym Jezus. Jeśli pojawia się w tym miejscu Jerzy Stuhr, to tylko po to, by zadeklarować, że „nie zależy mu na opinii biskupów" (ku radości redakcji zagra w filmie, który kpi z papieża). Warto zajrzeć jeszcze do numeru bożonarodzeniowego „Newsweeka", którego naczelny życzy czytelnikom „Wesołego mainstreamu" – w Nowym Roku.
Niezbędnik ateisty
Podobne przykłady można mnożyć. „Kiedyś ludzie z krzyżykami na szyi byli normalnym widokiem. Dziś to rzadkość. Kiedy mówię, że jestem wierzący, ludzie patrzą, gdzie mam schowany moherowy beret" – mówi znajomy biznesmen.
Funkcjonują już nieźle prosperujące wydawnictwa specjalizujące się w wydawaniu antyreligijnych książek, od „Dlaczego jesteśmy ateistami" po „101 argumentów za niewiarą", „Niezbędnik ateisty" czy „Jak wychować wolnomyślciela" itp. Kiedy Anonymus zaatakował watykańskie serwery, polskie media bezkrytycznie przytoczyły uzasadnienie: „Dzisiaj Anonymus postanowił dokonać oblężenia waszej strony w odpowiedzi na doktryny, liturgie i absurdalne, anachroniczne przykazania, które propaguje i szerzy na świecie wasza organizacja". Problem? Protest? Nie, to już normalna opinia. Może tylko o tyle nienormalna, że warto ją dać na główną stronę portali internetowych, bo zapewnią większą klikalność. Dziś można już wszystko. „Kościół jest dziś społecznie i politycznie bezbronny. Atakowanie go niczym dziś nie grozi, przynosi za to wymierne zyski" – mówi Piotr Ciacek, zajmujący się badaniami rynku w SMG/KRC. „Doszło do głosu pokolenie, które urodziło się po komunizmie. Kościół nie posiada w ich oczach zasług, oczywistych dla starszego czy średniego pokolenia – dodaje. Czy dlatego wybór zajęć z etyki w miejsce religii staje się w niektórych liceach modne?