Z początku wytyczne były proste. „Jeśli mięso jest niezdatne, należy wybić i pogrzebać zwierzęta" – rozkazał Ołeksandr Laszko, kierujący akcją likwidacji szkód wywołanych przez katastrofę czarnobylską na Ukrainie. W przeprowadzonej potajemnie operacji sowieccy pastuchowie ruszyli na tereny w promieniu 60 kilometrów od elektrowni w Czarnobylu i spędzili w sumie 50 tysięcy sztuk bydła i trzody. Nie po to jednak, by pogrzebać truchła. Ryczące zwierzęta zapędzono do ubojni zgodnie z nowo zaprowadzonym rozkładem dystrybucji. Zwierzęta z rejonów napromieniowanych trafiły do zakładów mięsnych w skażonych obwodach. Te nieskażone spędzono na place ubojni na terenach nietkniętych opadem. Agrotechnicy z Moskwy rozesłali do rzeźni specjalną broszurę instruktażową na temat przetwarzania skażonego mięsa.