to kontynuacja „Drzwi do piekła”, tej samej, oczywiście, autorki. Dużo słabsza od części pierwszej.
8.
Pamiętacie Państwo „Kwiaty na poddaszu” i „Płatki na wietrze”?
„A jeśli ciernie. Zakazana miłość rodzi gorzkie owoce” Virginii C. Andrews
(Świat Książki) to trzecia część tej sagi o, nieco już uszczuplonej, rodzinie Dollangangerów. Klimat ten sam, wykonanie gorsze.
9
. W maju 1939 r. Władysław Studnicki wysłał do wszystkich członków polskiego rządu memoriał, w którym pisał: „Jeżeli Niemcy zostaną zwyciężeni przy kooperacji koalicji z Rosją sowiecką, musi ona być wynagrodzona, a może być wynagrodzoną tylko naszym kosztem. Wielka Brytania w swej prasie, występach parlamentu stale uważa osiągnięcie przez nas ziem wschodnich za jakiś imperializm, karygodny jak wszystkie imperializmy nieangielskie. Idea granicy Curzona Białystok-Brześć jest w wysokim stopniu zakorzeniona w Anglii. Z czystym sumieniem będą oddawali nasze wschodnie dzielnice”. A zatem – powiada autor
„Paktu Ribbentrop-Beck” Piotr Zychowicz
(Rebis) – już wtedy można było nie tylko przewidzieć, że błyskawicznie przegramy z Niemcami, ale i że Brytyjczycy sprzedadzą nas Sowietom. Tak też się stało. Co więc należało robić? Ustąpić Hitlerowi, zgodzić się na jego zasrany korytarz, oddać mu Gdańsk i dołączyć 40 polskich dywizji do maszerującego na wschód Wehrmachtu. I dopiero po rozwaleniu w drobny mak Kraju Rad, zmienić sojusze. Oczywiście, Zychowicz został już uznany za złego Polaka, krypto-hitlerowca, neofaszystę, a w najlepszym razie germanofila. I tylko mało kto bąknie pod nosem, że ma rację.
10
„Uzdrowienie może nastąpić w 6 minut!” – tak reklamowany jest
„Kod uzdrawiania” Alexandra Loyda i Bena Johnsona
(G + J). Szkoda, że nie znałem tego kodu przed przyjęciem do Kliniki Kardiochirurgii szpitala w Aninie, w której przebywam od też sześciu... tyle, że miesięcy.
11
W „Lilce” Małgorzaty Kalicińskiej (Zysk i S-ka) zasłużona artystka wspomina: „Pamięta pani, że wtedy w teatrach było wszystko: pracownie kostiumowe, szwalnie, stolarnia robiąca piękne dekoracje, perukarnia, charakteryzatornia, a spektakle miały całą oprawę. Dzisiaj jest taka bieda, że na scenie stawia się krzesło, aktora ubiera w jeansy i to ma być niby taki inteligentny przekaz, że sztuka ma charakter uniwersalny. To mnie, szczerze mówiąc, nie zachwyca, bo gdzie nie pójdę, tam zadęcie na tę bidę. Pamiętam przepiękne dekoracje, kostiumy, muzykę pisaną specjalnie dla przedstawie- nia... Szkoda mi tych czasów... Dzisiaj tak się na nie pluje, a grało się wtedy pysznie! Każde przedstawienie było inne, młodzież tłumnie szła na klasycznie granych klasyków, na normalnie podany tekst. Hanuszkiewicz szokował swoim nowatorstwem. Wpuścił na scenę motocykle w ‘Balladynie”... Wizjoner! Kto to dzisiaj pamięta?”. Na przykład, piszący te słowa, który pamięta i to, że niektórzy szli na „Balladynę”, by zobaczyć „Hondy”, a nie znane z polskich dróg WFM-ki i SHL-ki.
12
. Bardzo dobra, ale straszliwie spóźniona książka ex-gwiazdy rocka
Patty Smith
, która ponad 20 lat po śmierci swego przyjaciela (i o tyle, o ile, partnera) fotografa, Roberta Mapplethorpe’a wydała książkę o ich związku, o nowojorskiej bohemie przełomu lat 60. i 70., artystycznym undergroundzie tamtych legendarnych czasów. Powstały
„Poniedziałkowe dzieci”
(Czarne). Jak na punk rock – nazbyt czułostkowe.
13. „Alibi na szczęście” Anny Ficner-Ogonowskiej
(Znak): patrz pozycja numer 3.
14. „Dziewiąty Mag 2. Zdrada” Alice Rosalie Reystone
(Nasza Księgarnia) wbrew pozorom nie jest o smokach, centaurach i rusałkach lecz o... miłości. Do głowy by mi to nie wpadło.
15
Trzech autorów firmuje
„Cel snajpera”
(Znak), opowieść Chrisa Kyle’a o Navy SEALs, w którym to oddziale walczył w Iraku i Afganistanie. Książkę pomogli mu spisać Jim DeFelice i Scott McEwan. Który z nich utopił dzieło we frazesach – niestety, nie wiem. Przebrnąć przez to trudno.
16
. Mafiosi z „Ojca chrzestnego” czy „Chłopców z ferajny”, a nawet z „Rodziny Soprano” wyposażeni są w gęby, które lubimy, nie brakuje wśród nich przystojniaczków, ładnie się uśmiechających, modnie ubranych i elegancko ostrzyżonych. Tytułowy
„Prawdziwy gangster”
z książki
Jona Robertsa i Evana Wrighta
(Znak literanova) jest tylko bandziorem, a budzi jedynie odrazę.
17.
Po ośmiu latach
„Polactwo” Rafała Ziemkiewicza
(Fabryka Słów) znów na naszej liście! Ze szczególnym ukontentowaniem dedykuję Czytelnikom wskazany przez autora jako szósty z siedmiu grzechów głównych: niezdolność współdziałania. Czytamy oto: „Gdy spotyka się trzech Amerykanów, zaraz wybierają spomiędzy siebie prezesa, wiceprezesa oraz skarbnika i zakładają komitet – ironizował Juliusz Verne. Istotnie, przeciętny Amerykanin poświęca kilka godzin w tygodniu na pracę w różnych sąsiedzkich bądź hobbystyczych organizacjach. Jeśli widzi problem, po pierwsze zbiera się z innymi, których on dotyczy i wspólnie zastanawiają się nad znalezieniem rady. Polak pierwszą lekcję pobiera w szkole, gdzie chętnych do samorządu nigdy nie ma i trzeba ich wyznaczać. W życiu dorosłym gotów się gdziekolwiek zapisać tylko wtedy, jeśli coś będzie z tego miał. Na żadne rady osiedlowe czy wspólnoty mieszkańców nie ma czasu. Unika jak ognia partii i stowarzyszeń, które wymagałyby od niego poświęcenia chwili uwagi i drobnej składki dobru wspólnemu. Spółdzielczość napawa go głęboką odrazą – także z przyczyn opisanych przy grzechach II i III. Polski chłop może do woli narzekać na pośredników, przechwytujących większość zysków z jego pracy, ale myśl, by wzorem chłopa niemieckiego zorganizować z sąsiadami wspólny hurt i owych pośredników ominąć, jest mu najgłębiej obca.
Działalność społeczna jest u nas domeną wąskiej grupy nawiedzonych, którzy są nawet lubiani, ale nie budzą chęci naśladownictwa. Instynkty społeczne Polaka, jak wiadomo nie od dziś, zaspokajają w zupełności wybuchy spontanicznej ofiarności od wielkiego dzwonu – rzucenie datku na powódź albo świąteczną pomoc. Poza tym ‘ważne to je, co je moje”, a tym każdy woli się zajmować sam. Polaka trudno zapisać nawet do związku zawodowego. Owszem, postrajkuje albo pójdzie na blokadę, jeśli coś to może dać i niczym nie grozi, ale nie jest taki głupi, żeby co miesiąc płacić pięć złotych”.
18.
„Wygląda na to, że nie posiadanie rąk i nóg otworzyło dla mnie drzwi, przez które w innym przypadku nie umiałbym przejść” – wyznaje
Nick Vujicic
w autobiograficznej książce
„Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń!”
(Aetos). A w tym, o czym mówi, jest niezwykle sugestywny.
19
. Długi tytuł ma książka
Adele Faber i Elanie Mazlich „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły”
(Media Rodzina), ale właściwie zawarte jest w nim wszystko co trzeba. A jak mówić i słuchać? Mądrze i serdecznie.
20.
Bohaterka książki
Anny Bikont i Joanny Szczęsnej „Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej”
(Znak) pisywała wiersze i... wierszyki. Niekiedy o swoich kolegach po piórze, także tych najsławniejszych. Np. taki: „Tu Czesław Miłosz – chmurna twarz/ Klęknij i odmów ‘Ojcze nasz”„.
21
. Bakly, ulubiony bohater czeskiego powieściopisarza specjalizującego się w fantastyce,
Miroslava Żambocha
w książce
„Czas żyć, czas zabijać”
(Fabryka Słów) zmaga się „na rękę” z obdarzonym nadludzką siłą Rosenem. „Nadludzką” rozumieć trzeba jak najbardziej dosłownie. Otóż, „jego tatko, dziadzio, czy pradziadzio, względnie matuś, babka, czy prababka, nie był człowiekiem, ale szarym gorylem górskim”. Jak to mawiają górale? Tyz piknie.
22.
Przeciętny Amerykanin, powiedzmy James Smith waży 88 kg przy 177,5 cm wzrostu. Z książki
Marka Wałkuskiego „Wałkowanie Ameryki”
dowiadujemy się ponadto, że zjada rocznie 8 kg boczku i wypija 190 litrów napojów gazowanych. Jego droga z dom do pracy wynosi 25 km. A jeśli skończył podstawówkę, gimnazjum i liceum (bez studiów), to przez 12 lat przed rozpoczęciem lekcji 2 tysiące razy przysięgał wierność amerykańskiej fladze. Polski uczeń ironizuje za Muńkiem Staszczykiem, by „nie pluć na godło”. I, oczywiście, pluje.
23.
Jeszcze tej jesieni nastąpi w świecie gospodarcza zapaść, po Unii Europejskiej nie zostanie ni śladu, a Polska znajdzie się w stadium chaosu nie do ogarnięcia. Tyle przynajmniej wynika z książki
Krzysztofa Jackowskiego
, napisanej przy współudziale Katarzyny Świątkowskiej,
„Zmarli mówią. Autobiografia jasnowidza”
(Polskapresse). Dodam, jasnowidza z Człuchowa.
24.
Tytułowe opowiadanie najnowszego tomu
Andrzeja Pilipiuka „Szewc z Lichtenrade”
(Fabryka Słów) stanowi pochwałę rzemiosła, konkretnie obuwnictwa. Robertowi Stormowi, detektywowi-amatorowi zleceniodawca wyjaśnia, jak po bucie można zidentyfikować szewca, który go zrobił. I to z dużym prawdopodobieństwem: „Dobrzy rzemieślnicy wypracowywali własne rozwiązania. Przekazywali je potem swoim synom i czeladnikom. Jeden wolał okrągłe kołki, drugi klinowate. Jeden łezkowate dziurki, inny czworokątne. Ściegi, którymi szyli skórę, też są różne. Jeden skórę na podeszwy gotował w wosku, inny w oleju. Jeden woskował dratwę, inny nasączał ją dziegciem. Jest kilkadziesiąt elementów wykończenia, kilkadziesiąt cech. Ich układy są jak kod dna...”.
25
. Przypadkowy fragment – każdy inny byłby równie świetny – z
„Faceta na telefon” A. J. Gabryela (Wielka Litera): „- Wypnij się bardziej – zauważam, że barwa mojego głosu uległa lekkiej
zmianie.
Z chwilą, gdy jej pośladki przesuwają się w moją stronę, zaczynam szybciej pracować palcami, wpychając je coraz głębiej i brutalniej. Jej pomruki stają się głośniejsze.
– Masz być cicho – mówię ostrym tonem.
– Jesteś w tym bardzo dobry.
– Cicho, powiedziałem – bardziej warczę niż mówię.
– Ale ja nie mogę – wystękuje pozbawionym tchu głosem.
– Nie obchodzi mnie, czego nie możesz, jeszcze jedno słowo i przestanę.
Cichnie, ale jej ciało zaczyna wić się i podrygiwać tak, że nie sposób dłużej odwlekać penetracji. Moje palce wyślizgują się i szybko rozpinają rozporek. Nie bez trudu wydobywam swój nabrzmiały członek i sprawnie zakładam kondom. Sprawdzam czas na zegarku, po czym jednym brutalnym pchnięciem wbijam się w nią do samego końca. Powietrze ze świstem wylatuje z jej płuc
– Obożeobożeoboże...”
26.
Poważną kwestią w drugim tomie „Nawałnicy mieczy” G
eorge’a R. R. Martina – „Krew i złoto”
(Zysk i S-ka) jest dziewictwo niejakiej Brienne. „
- Czy jej ojciec zażądał dowodu, że nadal jest dziewicą? – zapytał Jaimie. – Nic nie słyszałeś?
– Qybum wzruszył ramionami. – Przyleciał ptak od lorda Selwyna. Z odpowiedzią na list, który do niego wysłałem. Gwiazda Wieczorna oferuje trzysta smoków za bezpieczny powrót swej córki (...).
– Trzysta smoków to godziwy okup za rycerza. Kozioł powinien wziąć to, co mu dają.
– Kozioł jest lordem Harrenhal, a lord Harrenhal się nie targuje.
Jaime’a poirytowała ta wiadomość, choć pewnie powinien się tego spodziewać. Kłamstwo uratowało cię na krótką chwilę, dziewko. Ciesz się choć z tego.
– Jeśli jej dziewictwo jest równie twarde jak cała reszta, kozioł połamie sobie kutasa – zażartował”. Dobry żart tynfa wart.
27.
Wydawca, Nasza Księgarnia, poleca nową serię książek
Richelle Mead – „Kroniki krwi”
. Tak też zatytułowany jest pierwszy tom cyklu autorki znanej głównie z „Akademii wampirów”. Podobno niekoniecznie trzeba znać tę ostatnią, by w pełni docenić walory serii nowej. Co do mnie, uważam, że z pożytkiem można nie znać ani cyklu dawnego, ani obecnego, ani dziesięciu następnych, które ma w pisarskich planach pani Mead.
28.
W charakterze bonusu druga część
„Tańca ze smokami” George’a R. R. Martina
(Zysk i S-ka) zawiera mapy krain książkowego świata i spis koligacji i rodowodów powieściowych bohaterów. Dodatek liczy, bagatela, sto stron.
29.
Na czym polega kryzys wieku średniego?
Nicholas Sparks
w powieści
„Dla Ciebie wszystko”
(Albatros) opowiada o swej bohaterce, że „nie czuła potrzeby sprawienia sobie sportowego samochodu, umówienia się na wizytę do chirurga plastycznego czy wyjazdu na jakąś wyspę na Karaibach. Nie była też wcale znudzona. Bóg wie, że miała co robić w domu i w szpitalu. Po prostu czuła, że straciła z oczu osobę, którą kiedyś chciała być, i bała się, że nie zdoła jej już odnaleźć”.
30. „McDusia” Małgorzaty Musierowicz
(Akapit Press) – jeśli się nie mylę, dziewiętnasta część opowieści o rodzinie Borejków i jej poznańskich przyległościach.
Ranking sporządziła Kamila Bauman
Komentarz Krzysztof Masłoń