Chociaż zdobienia znajdujemy już na papirusach, to jednak wraz z upowszechnieniem w IV w. trwałego i wygodnego materiału, jakim jest pergamin, oraz kodeksowej formy książki, czyli takiej, jaką dziś znamy, rozpoczęto umieszczanie zdobień w tekście pisanym. Zdobiono mniej lub bardziej okazale inicjały, czyli pierwsze litery rozdziału lub akapitu, a z czasem umieszczano miniatury ilustrujące tekst lub zupełnie z nim niezwiązany. Szczególnie ozdobny miały charakter księgi powstałe w kręgu iroszkockim między VII a IX w. –  najbardziej znanym przykładem jest Księga z Kells, oraz księgi przeznaczone do liturgii w znakomitych klasztorach średniowiecznej Europy. Swój szczyt sztuka iluminatorska osiąga w XIV–XV w., kiedy we Francji, we Włoszech i w Niderlandach tworzone są księgi rękopiśmienne nie tylko dla duchownych, ale także świeckich. Miniaturowe modlitewniki – godzinki – zawierające brewiarz dla świeckich były zdobione przez najbardziej wyrafinowanych artystów swojej epoki. Ot – choćby zamówienia wykonane dla księcia de Berry.

Wraz z wynalezieniem druku w połowie XV w. twórcy książek stanęli przed nowymi wyzwaniami, możliwościami i ograniczeniami. W drukowanej w wielu egzemplarzach książce mogli umieszczać piękne drzeworyty, a później miedzioryty, również kolorowane. Nie były już unikatowymi dziełami sztuki, ale dawały inny zysk nie do przecenienia, udostępniały wielu czytelnikom dzieła tworzone przez najwybitniejszych twórców, dotychczas zastrzeżone dla wybranych. Ale nawet wtedy niektóre edycje były traktowane wyjątkowo.

Jednym z najciekawszych przykładów jest „Sforziada", dzieło sławiące czyny wojenne i polityczne pierwszego władcy Mediolanu z rodu Sforzów, Francesca (1401–1466). Trzecia edycja, z 1490 r., której, jak i poprzednich, promotorem był faktyczny ówczesny władca Mediolanu Lodovico Sforza Il Moro (1452–1508), sprawujący władzę początkowo w imieniu swego małoletniego bratanka, księcia Gian Galeazza. Książę Lodovico, mąż stanu, zabiegał o polityczną legitymizację zarówno całej młodej dynastii, bowiem jej założyciel, Francesco Sforza, był tylko kondotierem poprzednich książąt Mediolanu – Viscontich – jak i swojej osoby, faktycznego uzurpatora najwyższego stanowiska w księstwie. Część nakładu „Sforziady" została wydrukowana na pergaminie i przepięknie ozdobiona na stronie otwierającej tekst zgodnie z propagandowymi potrzebami Lodovica. Znane są dzisiaj cztery takie egzemplarze – w każdym z nich kartę 7, zawierającą tytuł i początek właściwego tekstu, zdobi identycznie rozplanowana bordiura wypełniona miniaturami, których program ikonograficzny przypisuje dany egzemplarz konkretnemu adresatowi książęcej dynastii. Tom przechowywany obecnie w British Library w Londynie należał do samego księcia Lodovica, w Bibliothèque Nationale de France w Paryżu znajduje się egzemplarz tytularnego księcia Mediolanu, Gian Galeazza, w Galerii Uffizi we Florencji – egzemplarz przeznaczony do książęcej biblioteki Sforzów w Pawii. Czwarty to egzemplarz znajdujący się w polskiej Bibliotece Narodowej, a pochodzący z Biblioteki Ordynacji Zamojskiej. Jest to tom, którego adresatem był Galeazzo Sanseverino, dowodzący książęcą armią Mediolanu zięć samego Lodovica i jego planowany sukcesor. Twórcą wszystkich zdobień Sforziady, prezentujących najwyższy poziom lombardzkiej sztuki miniatorskiej końca XV wieku, jest Giovanni Pietro Birago.

Rozpowszechnienie druku wraz z rozwojem edukacji powodowało z jednej strony utratę elitarnego charakteru książki i rozwijającego się czasopiśmiennictwa, ale z drugiej strony stawało się wyzwaniem dla artystów, których pociągała możliwość kształtowania gustów estetycznych sobie współczesnych. Jednym z reformatorów był Stanisław Wyspiański, współredaktor (wraz ze Stanisławem Przybyszewskim) „Życia", periodyku krakowskiego modernizmu, który komponował strony tytułowe, wypełniając puste miejsca winietami przedstawiającymi lokalne polne kwiaty. Podobną do krakowskiego czasopisma rolę w Warszawie spełniała „Chimera" redagowana przez Zenona Przesmyckiego Miriama, silniej związana z symbolizmem, zatrudniała Mehoffera i innych artystów secesyjnych. Po pierwszej wojnie światowej nową erę otworzyły mistrzowskie drzeworyty Władysława Skoczylasa, nawiązujące do sztuki ludowej. Wokół znakomitych oficyn, jak Gebethnera i Wolffa czy Jakuba Mortkowicza gromadzili się świetni artyści, wśród których warto wymienić Makowskiego, Mrożewskiego i Ostoję-Chrostowskiego.

Nie wszystkie publikacje i rękopisy są pięknie zdobione, ale szczęśliwie jest ich na tyle dużo, aby życie spędzić na ich podziwianiu. Chłonięciu wzrokiem i dotykiem faktury, rysunku, koloru zadrukowanej lub zapisanej strony, ilustracji, czcionki, pisma, okładki, a nawet bloku książki, który mógł być barwiony na kolor czerwony lub złocony, a do tego jeszcze tłoczony we wzory geometryczne lub kwiatowe. Trudno się powstrzymać, by nie wyciągnąć ręki i nie pogłaskać jak ukochanej osoby, której piękno, mądrość i dobroć łechcą naszą wrażliwość.

Autor jest historykiem, bibliotekarzem i archiwistą, dyrektorem Biblioteki Narodowej. Przewodniczący Krajowej Rady Bibliotecznej, wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Członek licznych gremiów: Rady Programowej Instytutu Książki, Rady Programowej Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, Rady Archiwalnej przy Naczelnym Dyrektorze Archiwów Państwowych, Rady Muzeum Narodowego w Krakowie, Rady Muzeum Literatury, Rady Muzeum Łazienek Królewskich.