Czarna legenda Czarnego Lądu

Obrona Oskara Pistoriusa w zachodnich mediach pokazuje, jak łatwo powielają one uprzedzenia i stereotypy. I jak szybko dziennikarze potrafią przyprawić „gębę" krajowi, o którym niewiele wiedzą.

Publikacja: 09.08.2013 01:01

Oskar Pistorius: Legenda sportowa czy ofiara i współtwórca zarazem „południowoafrykańskiej kultury p

Oskar Pistorius: Legenda sportowa czy ofiara i współtwórca zarazem „południowoafrykańskiej kultury przemocy”?

Foto: AFP

Red

Świat przypomniał sobie o Republice Południowej Afryki pół roku temu, kiedy 14 lutego lekkoatleta Oscar Pistorius zastrzelił we własnym mieszkaniu swoją dziewczynę, modelkę Reevę Steenkamp.

Proces Pistoriusa zaczyna się 19 sierpnia, ale już  dzień po zabójstwie w mediach zaczęły się spekulacje i wytłumaczenia działań sportowca. Uznano, że modelka chciała zrobić swojemu chłopakowi niespodziankę na walentynki i przyszła świtem do mieszkania, a Pistorius uznał to za włamanie i strzelił do włamywacza. Zachowanie sportowca miał tłumaczyć fakt, że w RPA wszyscy biali żyją w strachu przez włamaniami, kradzieżami, gwałtami i morderstwami. Dlatego też zachowanie sportowca, który obudził się w nocy i usłyszawszy hałas w łazience, odruchowo zaczął strzelać w tamtym kierunku, było całkowicie zrozumiałe.

No tak, w kraju pełnym przemocy... W kraju, w którym kobieta ma większe szanse na bycie zgwałconą niż napisanie matury... W którym przemoc jest irracjonalna i powszechne jest doświadczenie gwałtu... W którym – według statystyk – codziennie ginie kilkoro ludzi.

Taki obraz Republiki Południowej Afryki przedstawiły media. W jednym z marcowych numerów tygodnika „Time" jedną trzecią numeru zajął artykuł opisujący powszechną w RPA przemoc i strach, w jakim żyją wszyscy jej mieszkańcy. Autor odwołał się do terminu „kultura przemocy" i zastosował go do RPA: jego zdaniem Pistorius żył w „południowoafrykańskiej kulturze przemocy".

Czy rzeczywiście w społeczeństwie południowoafrykańskim „najpierw się strzela, a dopiero później zadaje pytania"? Według danych Brytyjskiego Urzędu do spraw Narkotyków i Przemocy za rok 2011 RPA zajmuje niechlubne 10. miejsce na świecie pod względem przestępczości, a gwałty stanowią prawdziwą epidemię. Prawie 30 procent południowoafrykańskich mężczyzn przyznaje się, że przynajmniej raz w życiu zgwałciło kobietę. Tę brutalność tłumaczy się zwykle niedawną przeszłością Republiki Południowej Afryki, która doświadczyła krwawych wojen kafryjskich między osadnikami holenderskimi a plemionami Zulusów i Xhosa (najsłynniejszą jest rozegrana w 1838 bitwa nad Blood River, w której w odwecie za wcześniejsze napady 470 osadników holenderskich zabiło 3000 Zulusów) oraz pół wieku segregacji rasowej.

Statystyki przemocy

Z publikowanych na Zachodzie tekstów wynika, że w tym kraju może być tylko gorzej. Reporter „Time'a" przytacza rozmowy z psychologami tłumaczącymi, że większość mieszkańców nie emigruje tylko dlatego, że nie ma dokąd: gdyby istniała jakaś alternatywna rzeczywistość, wszyscy by się tam przenieśli. Wszyscy biali oczywiście, bo to ich według przekazu mediów zachodnich przede wszystkim dotyka fala przemocy. Podobne tezy zagościły na dobre w polskiej prasie. „Pistorius – to mogło się zdarzyć tylko w RPA. Postrzał w tęczę" – pisała lutowa „Polityka". Tekst Jędrzeja Winieckiego opisywał RPA jako miejsce pełne przemocy, zwłaszcza względem kobiet, w którą wpisuje się morderstwo popełnione na partnerce Oscara.Wszystkie te teksty opierają się oczywiście na statystykach. Kłopot w tym, że są one przytaczane zawsze bezkrytycznie, a często bezmyślnie. Przykładowo opublikowany na łamach „Savage" (16 lipca 2012) ranking na najbardziej niebezpieczne miasto poza Ameryką wygrał Kapsztad. Dlaczego? Ponieważ w RPA gromadzona jest w miarę kompletna statystyka przestępczości. Wielkie miasta w takich krajach jak Kongo, Nigeria czy Sierra Leone zostały daleko w tyle. Tam już się dokładnych statystyk nie prowadzi.

Statystycznie w RPA dochodzi do 15 tysięcy morderstw rocznie (z tendencją malejącą; dla porównania – w Polsce do tysiąca). To daje w ciągu czterech lat wyższą liczbę zabitych niż podczas dwóch lat wojny domowej w Syrii, określanej mianem najbardziej krwawego konfliktu ostatnich lat.

Z Syrii jednak uciekają miliony osób, szukając ochrony w krajach ościennych. Z RPA takiego exodusu nie ma, a – porównując skalę przemocy – powinno być to oczywiste. Tymczasem po okresie paniki przedwyborczej na początku lat 90. ubiegłego wieku emigracja dokonuje się głównie w celach zarobkowych. Co więcej, do RPA przyjeżdżają imigranci z dużej części Afryki.

Łatwo jest się powołać na badaczy zjawiska przemocy w RPA. Jest ich wielu i każdy ma coś przerażającego do powiedzenia. To cały przemysł propagandowy. „Jesteśmy bardziej gwałtowni niż inne społeczeństwa i bardziej skłonni do przemocy" – komentuje dr Shanaaz Mathews z Uniwersytetu Cape Town, jedna z badaczy tematu, na którą powołują się autorzy zachodni.

Czy tak należy charakteryzować wszystkich Południowoafrykańczyków? Czy w ogóle w przypadku RPA można mówić o takim zjawisku jak charakter narodowy? Tego pytania nikt nie postawił.

Tekst Winieckiego w „Polityce" jest z kolei próbą wyjaśnienia niezwykłej – jak podkreślają zachodnie media – skali przemocy względem kobiet, zarówno Afrykanek, jak i białych. „Dwie na trzy kobiety w tym kraju zostaną zgwałcone przynajmniej raz" – podaje autor. „Średnio co 8 godzin byli i obecni mężowie, narzeczeni albo odrzuceni kochankowie mordują swoje partnerki".

Jak to tłumaczy Winiecki? „Prawdziwy południowoafrykański mężczyzna sukcesu, niezależnie czy biały, czy czarny, powinien mieć wiele partnerek" – pisze, cytując dr Mathews. Ma to świadczyć o barbarzyństwie kraju. Tyle że w Republice Południowej Afryki praktykowana jest po prostu nadal powszechna w tradycyjnych afrykańskich społeczeństwach poligamia. Za to Afrykanerzy, Hindusi, biali pochodzenia brytyjskiego nie mają wielu partnerek – w każdym razie nie więcej niż Polacy. Gorset kalwinizmu (i religii hinduskiej) tego zabrania. A najwyższą wartością jest wielopokoleniowa rodzina, w każdym razie wśród konserwatywnych Afrykanerów.

„Każdy posiada broń. Taka to kultura" – pisze Winiecki, cytując badaczkę przemocy. Słowa te to również nieprawda. Od 1994 roku mniejszość społeczeństwa tę broń posiada, bo po upadku apartheidu przeprowadzono wielką akcję jej zdawania. Na broń trzeba mieć pozwolenie. W USA broń ma znacznie więcej osób, ale Ameryka nie jest obarczona wizerunkiem kraju pełnego przemocy.

Miejskie safari

Wzięłam na warsztat dwa z wielu tekstów, które się ukazały w prasie. Wszystkie łączy obraz RPA jako kraju przemocy i zbrodni. Autorzy tekstów wyciągają co brutalniejsze gwałty i morderstwa, na podstawie których mamy zbudować sobie obraz RPA. Dobrym przykładem mogą być relacje dziennikarzy odwiedzających kraj podczas mistrzostw świata w piłce nożnej. Prócz relacji z meczów tony papieru poświęcono na opisy kradzieży, napadów z bronią i morderstw.

W USA w 2007 roku pojawiła się firma turystyczna, która zapewniała turystom „wrażenia ekstremalne" i była dla tych, „którzy potrzebują adrenaliny, by żyć". Firma oferowała wycieczkę do... Johannesburga. Zostawiała poszukiwaczy „przygód" na tydzień w centrum i zabierała tych, którzy przeżyli. Reklamowali się jako „najbardziej niebezpieczne miejskie safari na świecie, miejsce, gdzie każdy ma broń i ćwiczy strzelanie do przechodniów".

Znam RPA od ćwierć wieku. Gdybym opierała się na przekazie mediów, w życiu bym do tego kraju nie pojechała. Chyba że chciałabym wkroczyć w świat wojny.

Nie zaprzeczam – przestępczość istnieje. Zwłaszcza w wielkich metropoliach. Natomiast na prowincji spaceruję sama, na piechotę, w nocy. Bo jest bezpiecznie. Są miejsca, do których wchodzić nie należy, zwłaszcza po zmierzchu. I tyle.

Różnica polega na tym, że o RPA – w odróżnieniu od USA – można bezkarnie napisać każdą bzdurę i powielić każdy stereotyp. Polacy często oburzają się, że za granicą robi się z nas antysemitów. W ten sam sposób ze wszystkich Południowoafrykańczyków robi się działających w afekcie przestępców. Mechanizm powielania stereotypów w mediach  działa dokładnie tak samo w obu wypadkach.

W tym wypadku stereotypy i niewiedza działają na rzecz sławnego sportowca, który zastrzelił swoją dziewczynę – bo sprawiają, że jego obrona staje się bardziej wiarygodna. Tymczasem Pistorius, który mieszkał w dobrej dzielnicy i w pilnie strzeżonym osiedlu, musiałby cierpieć na paranoję, żeby bać się włamania.

W 2011 roku do Polski przyjechała południowoafrykańska reprezentacja hokeistek na trawie. W pierwszy dzień po przyjeździe zostały okradzione ze wszystkiego, co miały, bo włamano się do hotelu. W mediach RPA nie pisano jednak, że Polska to kraj niebezpieczny. Wiedzą tam, że z takimi ocenami trzeba uważać.

Autorka jest afrykanistką i etnografem, napisała doktorat o tożsamości narodowej Zulusów. Uczy na Uniwersytecie Wrocławskim

Świat przypomniał sobie o Republice Południowej Afryki pół roku temu, kiedy 14 lutego lekkoatleta Oscar Pistorius zastrzelił we własnym mieszkaniu swoją dziewczynę, modelkę Reevę Steenkamp.

Proces Pistoriusa zaczyna się 19 sierpnia, ale już  dzień po zabójstwie w mediach zaczęły się spekulacje i wytłumaczenia działań sportowca. Uznano, że modelka chciała zrobić swojemu chłopakowi niespodziankę na walentynki i przyszła świtem do mieszkania, a Pistorius uznał to za włamanie i strzelił do włamywacza. Zachowanie sportowca miał tłumaczyć fakt, że w RPA wszyscy biali żyją w strachu przez włamaniami, kradzieżami, gwałtami i morderstwami. Dlatego też zachowanie sportowca, który obudził się w nocy i usłyszawszy hałas w łazience, odruchowo zaczął strzelać w tamtym kierunku, było całkowicie zrozumiałe.

No tak, w kraju pełnym przemocy... W kraju, w którym kobieta ma większe szanse na bycie zgwałconą niż napisanie matury... W którym przemoc jest irracjonalna i powszechne jest doświadczenie gwałtu... W którym – według statystyk – codziennie ginie kilkoro ludzi.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą