Pod koniec 2013 roku ukazała się biografia Juliana Tuwima pióra Mariusza Urbanka, zatytułowana „Wylękniony bluźnierca". Książka biograficzna, ale w znacznej mierze także (meta)polityczna, którą czytałem z narastającym zdumieniem. Skala uwikłania poety w stalinowską Polskę zaskakuje. Autor najpiękniejszych strof „Kwiatów polskich", dla którego język polski był rodzinnym domem, z nienawiści do swoich przedwojennych prześladowców, endeków, antysemitów, później fetowany w niechęci do sanacji dał się uwieść nowym namiestnikom Polski. I to zanim podobny los stał się udziałem choćby Władysława Broniewskiego.
Najpierw Tuwim, poeta niekonsekwentny. Jako Skamandryta głosił „dyktaturę proletariatu", a nieco później został burżua, który na lekkich utworach zarabiał ciężkie pieniądze. To jemu zawdzięczamy słowa szlagieru „Miłość ci wszystko wybaczy". Jak pisze Urbanek: „Gdy już miał dość pieniędzy, by kupić luksusową limuzynę, zatrudnił i wystroił w liberię szofera, który jego woził do Ziemiańskiej, a żonę do fryzjera". Autor wysokiej poezji i pornograf, wściekły na bliźnich tak bardzo, że radził wszystkim, by go „w dupę całowali". Przez obrońców rasowej i kulturowej czystości nazywany powszechnie na łamach przedwojennej prasy Jojne Tuwimem. A przecież najcięższe działa wytaczał przeciw swoim nie dość zasymilowanym żydowskim współplemieńcom, którym przyglądał się co dnia, od dziecka, w rodzinnej Łodzi. Endecy przez lata odmawiali mu prawa do polskości, on widział w języku Mickiewicza i Słowackiego fundament swojej poetyckiej i ludzkiej tożsamości.
Kawior i dwa litry
Trzeba wspomnieć o przedwojennych relacjach Tuwima z władzą oraz politycznych sympatiach i antypatiach. Że nie znosił się z endecją – to banał. Wiadomo też powszechnie, że wiele balował z legendarnym pułkownikiem Bolesławem Wieniawą-Długoszowskim. Gdy do aresztu trafili komunizujący twórcy: Broniewski, Andrzej Stawar, Aleksander Wat, Jan Hempel, Tuwim namówił pułkownika, by posłał im do więzienia kosz z wędzonym łososiem, kawiorem i dwa litry wódki. Z Broniewskim zresztą wiele w tamtych latach dokazywał przy szkle, ale zdecydowanie dzieliły ich życiorysy: gdy Tuwim oddawał się poetyckim i kabaretowym eksperymentom, „Władek" walczył w Legionach i bił się w wojnie polsko-bolszewickiej. Ale w międzywojniu, gdy drugi szybko i na dobre pożegnał się z legionowymi przyjaciółmi, to tego pierwszego nazywano „przyjacielem pułkowników".
Tuwim stawał także w obronie więźniów politycznych II Rzeczypospolitej. Protestował przeciw zatrzymaniu komunistycznego poety Witolda Wandurskiego, który – wypuszczony z polskiego aresztu – wyjechał do ZSRR, gdzie zginął w stalinowskich czystkach. Dodajmy do tego kult Tuwima do Piłsudskiego i wprost opisaną w przedwojennych wierszach niechęć do bolszewizmu.
Przewrót majowy, a później śmierć Marszałka mocno nadszarpnęły dobrą komitywę z władzą. W dodatku Tuwim miał na koncie wiersze, za które groził mu samosąd ze strony oficerów Wojska Polskiego. Największe negatywne emocje wywołał utwór „Do prostego człowieka" z frazą, którą w II Rzeczypospolitej niechętni poecie mocno na wyrost odczytywali jako kpinę z wielkiej legendy zbrojnej walki o niepodległość: „Rżnij karabinem w bruk ulicy / Twoja jest krew, a ich jest nafta". Przeciwko autorowi obrócili się nie tylko sanacyjni pułkownicy, lecz także wiele osób ze środowiska literackiego. Anna Iwaszkiewicz pisała z okrutną szczerością w swoim dzienniku to, czego nie miałaby odwagi powiedzieć Tuwimowi w twarz: „To prosta dusza, biedny strachliwy Żydek, na którego nie wiedzieć jak spadł ten boski dar wielkiego talentu i tym darem powinien jedynie cieszyć się i w nim życie zamknąć".
A poeta chorował – zdarzały się ataki agorafobii, strach przed wszelkimi kontaktami z ludźmi. I zaczął pisać najpiękniejsze wiersze dla dzieci (w tym „Ptasie radio"), które endeckie pismo „ABC" usiłowało zdeprecjonować w sobie właściwy sposób: „Odkąd to Żyd Tuwim ma wychowywać polskie dzieci?". A chwilę później nadeszła jesień 1939 r. W zbiorach po poecie zachowała się koperta z opisem: „Liść z ostatniego drzewa na granicy polsko-rumuńskiej", datowana na 17 września. Później był Paryż, Ameryka Południowa, Stany Zjednoczone.