Putin w drodze na cokół

Mam wszystko, czego może chcieć uczciwy człowiek – śpiewał przed laty Jacek Kaczmarski. – Światopogląd, wykształcenie, młodość, zdrowie. Rodzinę, która kocha mnie, dwie, trzy kobiety. Gitarę, psa i oficerskie epolety!".

Publikacja: 15.02.2014 08:00

Bogusław Chrabota

Bogusław Chrabota

Foto: Fotorzepa, Tom Tomasz Jodłowski

Wszystko jakby szyte na Putina, nieprawdaż? Ale ten, prócz stosownego wykształcenia, kilku kobiet i epoletów ma całą Rosję, a kraj to – jak wiadomo – niemały. Jak się ma coś tak dużego, to można stracić głowę, bo rzeczy duże są w tej kwestii niebezpieczne. Już kilku przed Putinem straciło. Taki Iwan Groźny na przykład. Też miał jak Putin wszystko. Zaatakował i pokonał Chanat Kazański, potem Astrachański, jeszcze później Syberyjski. Poszerzył świętą Rosję na wschód. A i na zachód się udało. Choć tu trafił na twardą sztukę, polskiego króla Batorego. Pisał traktaty, uwodził kobiety, żenił się, rozwodził, gonił Żydów i bojarów i nawet udało mu się zorganizować pierwszą na Rusi policję polityczną, czyli „opryczninę", godnych poprzedników Feliksa Edmundowicza. Skutek? Piszą, że 100 tysięcy ofiar.

A jednak mając wszystkiego w nadmiarze, ruski car sfiksował. Ofiary to nie tylko zarżnięci przez „opryczników" biskupi i bojarzy, potopieni w Dźwinie połowieccy żydzi, ale i zabity w szale syn Iwan, a także żona Anna Dołgoruka, utopiona w jeziorze dzień po ślubie. Takim właśnie carem był Rurykowicz, który poszerzył granice państwa, reformował armię i nadawał prawa. Wielka postać, jakkolwiek by na to patrzeć!

Przypomniałem sobie o Iwanie w trakcie wielkiego show podczas inauguracji igrzysk olimpijskich w Soczi. Ta Rosja wyśniona, roztańczona, ulatująca w nieboskłon pastelowymi kopułami cerkwi to była chyba Rosja Iwana Groźnego – i Władimira Władimirowicza, dla i na którego życzenie całą tę szopkę wyreżyserowano.

Nie wątpię, że wśród wielkich poprzedników Iwan Groźny to postać ważna, ale mam wrażenie, że w wyobraźni Putina inny poprzednik zajmuje miejsce pocześniejsze. To Piotr I Wielki, również „leningradczyk", jak Władimir Władimirowicz. Ten, choć zafascynowany Zachodem, zachodnie standardy wprowadzał metodami samego Iwana IV, choćby budując nową stolicę kosztem tysięcy potopionych w bagnach chłopów. O tak, był car Piotr Romanow satrapą na skroś nowoczesnym i europejskim. Bojarom nahajką wybił z głów długie szaty i brody (te kazał swym urzędasom obcinać nożycami); kazał uczyć się tańców zachodnich i palenia tytoniu. Przy okazji reformował, co się da, administrację, flotę, armię, Cerkiew, alfabet, a nawet kalendarz. I walczył jak oszalały, z kim było można, by otworzyć Rosję na Bałtyk, a Turcję odepchnąć od Krymu.

Pierwsze się udało, drugie nie, a Polakom zapadł szczególnie w pamięć tak zwanym mordem połowieckim (1705), kiedy to po pijaku wtargnął z żołnierzami do unickiej katedry Mądrości Bożej w Połocku, własnoręcznie zamordował przeora, czterech zakonników rozkazał utopić w nurtach Dźwiny, po czym otworzył drzwiczki od tabernakulum, rozsypał na posadzkę przechowywane w nim hostie i efektownie je podeptał. Takim kozakiem był Piotr Wielki, reformator i budowniczy Nowej Rosji. Odpaliło jak Iwanowi? Może nie tak bardzo, ale też odpaliło. Jakże miało nie odpalić, to przecież Rosja!

Podziwiałem ów spektakl budowy Petersburga podczas inauguracji igrzysk w Soczi i czułem w tym wszystkim zamysł, wyobraźnię, a przede wszystkim ambicje Putina. Też by tak chciał. Ma przecież więcej niż Iwan z Piotrem razem wzięci. Ma gaz i ropę. Uran i złoto. Węgiel i inne kopaliny. Sto pięćdziesiąt milionów luda, elektrownie atomowe i Gazprom. Wierną armię i jeszcze wierniejszą bezpiekę. Oligarchów i hokeistów. Wszystko po kolei. Świat miał szansę poczuć ten ogrom i siłę w Soczi. Co prawda przeszkadzają jakiś Nawalny i anarchistki z Pussy Riot, Czeczeni i inne barachło, ale nic to, Soczi wystawi pomnik Putinowi. Zachód? Zachód zdradziecki jak zwykle. Czepia się praw człowieka. Jakich praw? Jakiego człowieka? Reform nie trzeba, wolności nie trzeba, niczego nie trzeba. W balecie i tak najlepsi są na świecie... Piotrowi Wielkiemu, choć był łotrem, postawiono pomnik konny w Petersburgu. Iwan też doczekał się pomnika. Obu wcześniej, jak wiemy, mniej lub bardziej odpaliło.

Czy odpali Władimirowi Władimirowiczowi? A może już odpaliło i Soczi jest tego przejawem? A może jeszcze nie i mogą mieć jakąś nadzieję Herceni współczesności? Bo po Iwanie była „wielka smuta". Po Romanowowach „wielka rewolucja". Cóż wielkiego wydarzy się po Putinie? I w którą stronę pójdzie ten kraj w dobie rzekomego kryzysu świata wartości Zachodu? Czy będzie się dalej toczył jak za Iwana czy Romanowów tradycyjną ścieżką na Wschód? A może wyciągnie po raz pierwszy wniosek, że szkoda szukać tego, co inni dawno już znaleźli, i świadom tego, że Chińczycy czekają, skłoni się ku Zachodowi? Zobaczymy...

Wszystko jakby szyte na Putina, nieprawdaż? Ale ten, prócz stosownego wykształcenia, kilku kobiet i epoletów ma całą Rosję, a kraj to – jak wiadomo – niemały. Jak się ma coś tak dużego, to można stracić głowę, bo rzeczy duże są w tej kwestii niebezpieczne. Już kilku przed Putinem straciło. Taki Iwan Groźny na przykład. Też miał jak Putin wszystko. Zaatakował i pokonał Chanat Kazański, potem Astrachański, jeszcze później Syberyjski. Poszerzył świętą Rosję na wschód. A i na zachód się udało. Choć tu trafił na twardą sztukę, polskiego króla Batorego. Pisał traktaty, uwodził kobiety, żenił się, rozwodził, gonił Żydów i bojarów i nawet udało mu się zorganizować pierwszą na Rusi policję polityczną, czyli „opryczninę", godnych poprzedników Feliksa Edmundowicza. Skutek? Piszą, że 100 tysięcy ofiar.

Pozostało 82% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał