Reklama
Rozwiń

Najlepsza dentystka w Londynie

„Nienawidzę tego miasta. Po co tyle ludzi tu przyjeżdża? Absurd. Z ładnych miejsc, z Podlasia, Mazur, z Beskidów! Tylko po to, by pracować, wciągnąć się w tryby obłędnego systemu". Fragment najnowszej powieści, która ukazuje się właśnie nakładem Wydawnictwa Arcana.

Aktualizacja: 11.04.2014 19:10 Publikacja: 11.04.2014 19:09

Warszawa Powiśle... Szybko wchodzę, zamawiam małe piwo i lecę do kibla

Warszawa Powiśle... Szybko wchodzę, zamawiam małe piwo i lecę do kibla

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Miasto na przełomie lata i jesieni zaczyna inaczej oddychać. Krócej, czasem nawet spazmatycznie. To letni zaduch kryjący się w uliczkach, pod zakurzonymi koronami drzew wydaje ostatnie tchnienie i ustępuje miejsca innemu powietrzu. Choć jeszcze ciepłe, niesie w sobie zapowiedź zmiany. Warszawa pod koniec września zaczyna przygotowywać się do nowego, odległego jeszcze przymrozka, który nadejdzie i sprawi, że wszystko stanie się inne: ludzie, psy, kałuże, tramwajowe szyny i smużki dymu, unoszące się z domków w dalszych dzielnicach.

Na razie jednak wciąż jest ciepło, a ja, jak niemal co dzień, wybrałem się na wieczorny spacer, ponieważ nie miałem nic innego do roboty. Pracy też nie, ale z tym zdążyłem się już jakoś oswoić. Ostatnio wylali mnie z działu korekty pewnego tygodnika, gdyż nastąpiła redukcja. Z tym że właściwie nie byłem zatrudniony, wyłącznie umowa-zlecenie. A wcześniej w ubezpieczeniach przez dwa miesiące. Wcześniej jeszcze gdzieś. Poszarpana zawodowa droga, właściwie nie zawodowa, trudno mówić o zawodzie, nie ma o czym mówić. Ostatnio wróciłem do dawnego trybu życia: do późnej nocy muzyczka i lektura, tak gdzieś do trzeciej, potem spanie do dwunastej w południe, najgorsze przebudzenie, łup w głowę, zwlec się trzeba, metodyczne przygotowanie śniadania. Posiłek kończyłem o czternastej. Potem zakupy, warzywa na obiad, na zupę. Odżywiam się bez ścierwa, jedzenie czyste, ze względów zdrowotnych, chociaż kiedyś mocno wszedłem w hinduizm, w „Upaniszady", więc coś z tego pozostało. Każde życie jest święte, nawet komara. Obieranie warzyw i gotowanie zupy bardzo się przeciąga, wzorem Francuzów zatem, obiad o dwudziestej, do zupy pół bochenka chleba, potem spacer ulicami, do parku, nad Wisłę.

Nienawidzę tego miasta. Po co tyle ludzi tu przyjeżdża? Absurd. Z ładnych miejsc, z Podlasia, Mazur, z Beskidów! Tylko po to, by pracować, wciągnąć się w tryby obłędnego systemu. Ja tym ludziom współczuję, ale i czuję niechęć, choć nie nienawiść, że odbierają mi moje miejsce – warszawiaka z dziada pradziada. Wypierają, rozpychają się, chcą mieć, pokazać przed swoimi, co zostali na wsi, że się udało. Przecież muszą, muszą całymi sobą, bo gdyby tam zostali, zapewne ich jedyną drogą byłoby picie wina „Tur wzmocniony" pod spożywczakiem. Więc są tu, piękne dziewczyny oddające się ostatnim kutasom za pracę w sekretariacie, ubrani w garnitury kolesie, stojący na ulicach i oferujący do sprzedania jakieś śmieci, liczący za dwa, trzy miesiące na coś lepszego. Ja tu jestem, choć chciałbym mieszkać w górach. Najlepiej chata w Beskidzie Niskim. Tam jeszcze jest dziko, ludzi najmniej. Zresztą wszystko jedno gdzie, mogą być Sudety. Byle tylko z dala od miasta, od marudzących starych i od ciągłego poszukiwania pracy. Marzy mi się proste życie, właśnie takie, o którym pisał Ernst Wiechert. Książkę pożyczyłem od kolegi. Nie żyje, spadł w przepaść gdzieś na Orlej Perci. Została po nim ta książka i jeszcze „Demian" Hessego. Nigdy już nie zostaną zwrócone prawowitemu właścicielowi.

Pozostało jeszcze 85% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
Polska jest na celowniku Rosji. Jaka polityka wobec Ukrainy byłaby najlepsza?
Plus Minus
„Kształt rzeczy przyszłych”: Następne 150 lat
Plus Minus
„RoadCraft”: Spełnić dziecięce marzenia o koparce
Plus Minus
„Jurassic World: Odrodzenie”: Siódma wersja dinozaurów
Plus Minus
„Elio”: Samotność wśród gwiazd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama