Pewnie każdy człowiek przynajmniej raz w życiu obudził się i z ulgą stwierdził, że to, co przed chwilą widział i przeżywał, to tylko sen. Wszystko jest po staremu, dom stoi tu, gdzie stał, za oknem cisza, nic nie płonie, można dalej spać.
A gdyby jednak to nie był tylko sen, gdyby opowiadał o tym, co się naprawdę wydarzyło? Gdyby nie dało się o tym zapomnieć i gdyby ten sam sen śniły 194 miliony ludzi, w różnych pokoleniach, przez 64 lata, bez przerwy? To byłby dopiero koszmar.
Zapytajcie państwo Brazylijczyków, jakie to uczucie. Można się założyć, że każdy złapie się za serce. Jeżeli kiedyś mają przestać śnić ten koszmar, to właśnie teraz, kiedy znów są u nich mistrzostwa świata i finał odbędzie się na Maracanie.
Już zaczęły się zaklinania, wezwania i przestrogi. Cafu, zawodnik drużyny, która zdobyła tytuł w 2002 roku (ostatni dotąd dla Brazylii), przestrzega, że trzeba wygrać finał mistrzostw świata, żeby wreszcie odegnać duchy przeszłości. – Nawet kiedy gramy na wyjeździe, na piłkarzach ciąży ogromna presja, a co dopiero tutaj. Trzeba wygrać, bo inaczej widmo roku 1950 będzie nas ścigać, aż odbędą się tutaj następne mistrzostwa świata – powiedział Cafu, który podnosił puchar w latach 1994 i 2002.
Biorąc pod uwagę ogromne zamieszki i protesty, które wywołały kosztowne przygotowania do mundialu, na kolejną okazję trzeba by czekać bardzo długo, być może następne 64 lata, bo poprzednio turniej w Brazylii odbył się w 1950 roku.
Brazylijskie wzmożenie
Co takiego się stało 16 lipca tamtego roku, że do dzisiaj rozpamiętują to ludzie od Porto Alegre na południu aż po Belem na północy? To był pierwszy turniej, który zorganizowano po tragedii drugiej wojny światowej. Brazylia zgłosiła się do organizacji już w 1938 roku, ale na czas wielkiego konfliktu imprezy trzeba było zawiesić.
W zniszczonej wojną Europie nikt nie miał pieniędzy na to, by zorganizować tak wielkie przedsięwzięcie (następne dwa turnieje odbyły się w krajach neutralnych: Szwajcarii oraz Szwecji, a z państw, w których toczyły się walki, mundial pierwsza zorganizowała Wielka Brytania, ale dopiero w 1966 roku), więc misję powierzono Brazylii.
Gospodarze postawili tylko jeden warunek: mistrzostwa świata odbędą się w 1950 roku, a nie, jak chciała FIFA, w 1949. I wszystko na tym etapie do siebie pasowało. Wielki geograficznie kraj, z bogatymi złożami naturalnymi i wybujałą przyrodą, który dopiero budził się do wielkości gospodarczej i politycznej, dostał imprezę, dzięki której mógł potwierdzić swoje aspiracje – ledwie pół wieku wcześniej ostatecznie pozbył się kolonializmu (niepodległość ogłoszono w 1899 roku).