Napisanie dobrej biografii wymaga i czasu, i środków, a co za tym idzie, również odwagi wydawcy, który musi inwestować w podróże autora, badania archiwalne i długo czekać na efekty benedyktyńskiej pracy. Ale, jak widać, wydanie tych kilkudziesięciu tysięcy złotych ma sens. Nawet jeśli nie zawsze sprzedaż jest wysoka, to opłaca się jako inwestycja w markę. Tak stało się choćby z serią biograficzną Znaku. Po ukazujące się w niej książki można w zasadzie sięgać w ciemno, bo większość trzyma wysoki poziom, tak jak dwie wydane niedawno pozycje: „Beksińscy. Portret podwójny" Magdaleny Grzebałkowskiej i „Uparte serce" Kaliny Błażejowskiej o poetce Halinie Poświatowskiej.
A przecież i wcześniej pojawiały się w niej książki solidne, choćby „Cały ten Kutz" Aleksandry Klich, poświęcony Gałczyńskiemu „Niebezpieczny poeta" Anny Arno czy „Miłosz" Andrzeja Franaszka. Ale podobną strategię przyjmują też inne wydawnictwa: Iskry (świetne biografie Mariusza Urbanka poświęcone Tuwimowi, Brzechwie i Broniewskiemu) czy szukające swojego miejsca na rynku biografii Marginesy. Do tej pory znane głównie jako wydawca bestsellera Jaume Cabrégo „Wyznaję", teraz opublikowały „Dymną" Elżbiety Baniewicz.
Research od podszewki
Kapuściński non fiction" Artura Domosławskiego nie tylko był wielkim bestsellerem, co wiązało się z bardzo drobiazgowym prześwietleniem życiorysu pisarza i wynikającym z tego skandalem, ale też podwyższył standardy. Dziś artystyczne biografie nie mogą już być tylko laurkami, od tego są wywiady rzeki, których bohaterowie są współautorami, więc w pełni kontrolują tekst. Żeby odnieść sukces, nowi autorzy muszą pokazać nieprzyjemne uwikłania opisywanych postaci, negatywne strony ich osobowości, a przede wszystkim skupić się na dramatyzmie ich losu. Czytelników artystycznych biografii pociąga zapewne nie tylko ich „autentyzm" czy „realizm", ale może i najbardziej paradoksalna cecha tego gatunku – fakt, że często życie bohaterów wydaje się wręcz ciekawsze niż ich dokonania.
Z omawianych tu pozycji w największym może stopniu dotyczy to fenomenalnych „Beksińskich" pióra Magdy Grzebałkowskiej. Można bowiem spierać się o wartość malarstwa Beksińskiego seniora, a także o dokonania Tomasza, który prowadząc audycje radiowe, kształtował wprawdzie gusty muzyczne całego pokolenia, lecz pozostawił po sobie przede wszystkim legendę i kongenialne tłumaczenia list dialogowych, w tym np. do „Latającego Cyrku Monty Pythona". Nie podlega jednak dyskusji, że Grzebałkowska stworzyła wstrząsające studium dwóch charakterów, podszytą tragedią opowieść o ojcu i synu, zakończoną na dodatek w sposób, który byłby chyba nie do przyjęcia, gdybyśmy mieli do czynienia z fikcją; najpierw samobójstwem Tomasza, a następnie morderstwem Zdzisława, które poprzedziła jeszcze śmierć Zofii Beksińskiej, matki pierwszego i żony drugiego.
Z punktu widzenia biografa Grzebałkowska była w komfortowej sytuacji – wraz ze śmiercią Zdzisława ród Beksińskich wymarł, nie ma nikogo, kto by protestował, kto mógłby się obrazić i podać autorkę do sądu za naruszenie dóbr osobistych. A jeśli nawet takie osoby się w książce pojawiają, co dotyczy zresztą przede wszystkim byłych miłości Tomasza, są starannie ukryte pod kolejnymi literami alfabetu. Autorka „Portretu podwójnego" nie stosuje dla swych bohaterów taryfy ulgowej, a jej relacja jest przenikliwa i dokładna.
Bohater ułatwił jej zadanie. Zdzisław Beksiński, autor ponad 30 opowiadań, w niemal kompulsywny sposób uprawiał bowiem korespondencję i choćby dla jej fragmentów warto do tej pozycji zajrzeć. W listach malarz jawi się bowiem jako człowiek samoświadomy, szczery w stopniu bliskim ekshibicjonizmowi, często bezwzględny, ale obdarzony poczuciem humoru i zmysłem obserwacji. O synu pisał: „Tomek jest fantastą z kompleksem niższości". Malarz wspomina o własnej nerwicy, która uniemożliwiała mu w zasadzie podróże, bo taka perspektywa przyprawiała go o problemy żołądkowe, a nawet o swych zabiegach, by po przeprowadzce z Sanoka do Warszawy zorganizować sobie zapas... papieru toaletowego. Najważniejsze jednak, że z biografii Grzebałkowskiej wyłania się obraz prawdziwego artysty, oddanego sztuce i gotowego do poświęceń.