Na pokładzie żaglowca znajduje się młody przyrodnik, zafascynowany historią naturalną Karol Darwin. W ciągu trwającego pięć lat rejsu badawczego ma za zadanie zbierać okazy flory i fauny, próbki geologiczne, skamieniałości. Podróż dookoła świata, w którą wybrał się Darwin, zmieniła jego sposób myślenia, a w konsekwencji – zmieniła świat, na który zaczęliśmy patrzeć przez pryzmat teorii ewolucji.

A przecież Darwin miał – zgodnie z planami swego ojca – zostać duchownym anglikańskim, czyli nauczać wiernych, że człowiek i wszystkie inne gatunki zostały stworzone od razu takimi, jakie je znamy, mocą jednorazowego aktu kreacji Stworzyciela. Jednak młody Karol przeczuwał, że podróż może stanowić punkt zwrotny w jego życiu. Pisał do siostry: „W dziejach ludzkości dokonuje się jakiś zwrot, a ja odczułem to bezpośrednio".

Alan Moorhead, autor książki „Podróż, która zmieniła świat", szczegółowo opisuje całą wyprawę, której głównym celem było wykonanie szczegółowych pomiarów kartograficznych południowoamerykańskiego wybrzeża. 22-letni Darwin, dzielący kajutę z ekscentrycznym kapitanem Robertem Fitzroyem, konserwatystą zgłębiającym Pismo Święte, zmieniał się z miesiąca na miesiąc. W Ameryce Południowej wielokrotnie robił wyprawy w głąb lądu, polował, poznawał nowe gatunki zwierząt, które chwytał, preparował i wysyłał do Londynu, prowadził szczegółowe notatki. Z czasem jego kajuta zmieniła się w prawdziwe laboratorium. Przerażało go traktowanie niewolników i Indian poddawanych konsekwentnej eksterminacji. Wysoko w górach Darwin znajdował skamieniałe muszle, wnioskował, że przed milionami lat tereny te musiały znajdować się pod powierzchnią, a potem stopniowo się wynurzały. Jednak dla kapitana Fitzroya było to tylko dowodem na biblijny potop.

Na wyspach Galapagos zauważył, że dany gatunek żółwia czy zięby różni się w zależności od wyspy, którą zamieszkuje. A zatem musiał się zmieniać, dostosowując się do warunków naturalnych. Darwin doszedł do przekonania, że tak zmieniają się wszystkie gatunki, w tym również człowiek. Kapitan wyrażał dezaprobatę dla tych teorii. Co ciekawe, Darwin wcale nie chciał negować prawd objawionych, uważał, że jego badania pomogą tylko lepiej je zrozumieć. Pewnego dnia, zauroczony przyrodą brazylijskiej dżungli, zanotował: „Nie ma nikogo, kto znalazłszy się w takiej samotni [puszczy], nie odczułby wzruszenia i nie poczuł, że jest coś więcej w człowieku niż tylko życie cielesne".

Wspaniale ilustrowana rycinami z epoki książka pomaga zrozumieć motywy, które stały za sformułowaną potem teorią ewolucji, ale jest też po prostu opisem wielkiej przygody, której doświadczyli Karol Darwin i cała załoga HMS „Beagle".