Od Bicaz do Smoleńska

Polskie „państwo bez ziemi" miało nie tylko swoje władze, ?ale i liczną, ponadpółmilionową ludność, parlament, prasę, uczelnie, podchorążówkę, teatry i ciągłość konstytucyjną.

Publikacja: 26.09.2014 02:30

Z nadzieją na zwycięstwo: obchody święta 3 Maja we Francji, rok 1940. Pierwszy z lewej generał Włady

Z nadzieją na zwycięstwo: obchody święta 3 Maja we Francji, rok 1940. Pierwszy z lewej generał Władysław Sikorski

Foto: NAC

Red

Polski Londyn narodził się... w Paryżu. Jego dzieje rozpoczęły się jednak jeszcze dalej od mgieł Tamizy: w rumuńskim Bicaz, gdzie 18 września 1939 roku bukareszteńskie władze, łamiąc pod zgodnym naciskiem Niemców, Sowietów, a zapewne także Francuzów swe sojusznicze zobowiązania, internowały prezydenta RP Ignacego Mościckiego. Wbrew intencjom inspiratorów internowania nie oznaczało to jednak końca polskiej państwowości.

Krytykowana niekiedy jako wyraz autorytarnych tendencji w polskim ustawodawstwie konstytucja kwietniowa z 1935 roku zawierała tyleż unikalne, co dalekowzroczne rozwiązania legislacyjne, pozwalające prezydentowi w okresie wojny na wyznaczenie swego następcy, który automatycznie obejmował urząd głowy państwa w wypadku jego opróżnienia przed zawarciem pokoju. Mościcki skorzystał z tego uprawnienia, wyznaczając swym następcą byłego marszałka Senatu Władysława Raczkiewicza. 30 września prezydent zrzekł się urzędu, tego samego dnia został zaprzysiężony jego następca, który misję utworzenia rządu powierzył gen. Władysławowi Sikorskiemu.

Sformowany w Paryżu i urzędujący w Angers rząd nie był powołanym ad hoc „rządem emigracyjnym", ale pełnoprawnym rządem polskim, zachowującym ciągłość prawną i konstytucyjną z przedwrześniowymi władzami RP. Jako taki został powszechnie uznany przez społeczność międzynarodową, z wyjątkiem III Rzeszy i Związku Sowieckiego oraz ich akolitów. Na francuskiej ziemi odtworzone zostały agendy i instytucje państwowe, cywilne i wojskowe, odbudowano wojsko, którego wodzem naczelnym został Sikorski, w grudniu powołana została Rada Narodowa jako organ doradczy prezydenta. Nawiązano także kontakty z powstającymi w kraju strukturami konspiracyjnymi, które bez zastrzeżeń uznały zwierzchnictwo nowych polskich władz.

Ewakuacja na Wyspy

Dopiero klęska i kapitulacja Francji w czerwcu 1940 roku spowodowały, że władze RP na uchodźstwie przeniosły się do Londynu. Nikt wówczas nie przypuszczał, że pozostaną tam kolejne pół wieku. Londyn stał się centrum polskiego życia politycznego. Tutaj zapadały decyzje, tutaj toczyły się rozmowy, negocjacje i spory dotyczące kształtu powojennej Polski. Nad Tamizę przybywali kurierzy niosący wieści z okupowanego kraju.Tutaj też ściągali polscy uchodźcy z całej Europy.

Generał Sikorski, mimo krytycznych ocen jego zachowania w czasie kampanii francuskiej, ocalił stanowiska premiera i wodza naczelnego. Miał je sprawować do swej tragicznej śmierci w katastrofie gibraltarskiej w lipcu 1943 roku. Kluczowym problemem, przed którym stanął, było ułożenie stosunków ze Związkiem Sowieckim, który zaatakowany przez Hitlera w czerwcu 1941 r., niespodziewanie awansował do rangi „sojusznika naszych sojuszników". Podpisany przez niego miesiąc później układ z ZSSR (tzw. pakt Sikorski–Majski) w ocenie nie tylko piłsudczykowskiej opozycji nie zabezpieczał w należyty sposób polskich interesów, szczególnie w kwestii granic wschodnich. Na znak protestu gen. Kazimierz Sosnkowski, August Zaleski (minister spraw zagranicznych) i Marian Seyda ustąpili z rządu. Utworzona w ZSRS na mocy układu armia polska, która miała iść do kraju najkrótszą drogą, w 1942 roku została ewakuowana do Persji. W kwietniu 1943 r., po ujawnieniu zbrodni katyńskiej, Stalin zerwał stosunki z rządem RP, coraz bardziej otwarcie domagając się nie tylko uznania aneksji Kresów Wschodnich, ale także wpływu na władzę w Polsce. Wiele wskazuje na to, że wsiadając w Gibraltarze na pokład liberatora, Sikorski zdawał sobie sprawę, że jego polityka poniosła klęskę.

Jego następca, przywódca ludowców Stanisław Mikołajczyk, nieświadom ustaleń konferencji w Teheranie, przy narastającej obojętności Anglosasów, próbował poszukiwać porozumienia ze Związkiem Sowieckim, usiłując ocalić polską suwerenność nawet za cenę ustępstw terytorialnych. Nie uzyskawszy akceptacji stronnictw rządowych dla granicy wschodniej na linii Curzona, w listopadzie 1944 r., ustąpił z funkcji premiera. Siedem miesięcy później wszedł w skład kontrolowanego przez komunistów Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej i wrócił do kraju z nadzieją ratowania resztek niepodległości. Uczynił to jednak jako „osoba prywatna". Legalne polskie władze pozostały w Londynie.

Bezsilny protest

Nowym premierem został Tomasz Arciszewski, nestor polskich socjalistów, zaledwie cztery miesiące wcześniej przerzucony do Anglii z kraju. Jego gabinet był już jednak tylko „rządem sprzeciwu". Niechętnie tolerowany przez Anglosasów, mógł jedynie bezradnie protestować przeciw kolejnym faktom dokonanym. Szczególnie dobitnie wybrzmiała uchwała z lutego 1945 r., odrzucająca postanowienia konferencji w Jałcie, które jako „nowy rozbiór Polski, tym razem dokonany przez sojuszników", nie mogą obowiązywać narodu polskiego. Stała się ona jednym z kamieni węgielnych powojennej emigracji niepodległościowej.

Z początkiem lipca 1945 r. Amerykanie i Brytyjczycy wycofali uznanie dla rządu Arciszewskiego, przenosząc je na warszawski Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej. Nie wszystkie kraje poszły w ich ślady: konsulat w Irlandii formalnie istniał do 1958 roku, poselstwo w Hiszpanii dziesięć lat dłużej, Stolica Apostolska uznawała polskie władze na uchodźstwie aż do 1972 roku. W wielu państwach, m.in. Francji, USA i Wielkiej Brytanii działali nieformalni przedstawiciele dyplomatyczni „polskiego Londynu", cieszący się zaufaniem miejscowych rządów i zapraszani na konsultacje przy różnych okazjach.

Utrata międzynarodowego uznania z polskiego punktu widzenia była bez znaczenia dla dalszego działania władz RP na obczyźnie. Ich legalizm, rozumiany jako kontynuacja prawowitej władzy państwowej poza granicami kraju na czas niemożności jej sprawowania na własnym terytorium, nie budził wątpliwości. Odrzucając jałtańskie granice wschodnie i narzucony przez Moskwę system polityczny, społeczny i gospodarczy, stawiały sobie za cel walkę o prawa Polski w wolnym świecie. W oczekiwaniu na spodziewaną nową „wojnę o wolność ludów" miały być nie tylko czytelnym znakiem suwerenności państwowej i niezgody na zniewolenie kraju, ale też oddziaływać na rządy i opinię społeczną państw osiedlenia. Równocześnie emigracja miała stać się oazą wolnego polskiego słowa. Miała ocalać przed sowietyzacją i potwierdzać przynależności Polski do świata zachodniego. W przeciwieństwie do „walczącej" emigracji Kraj, pisany obowiązkowo wielką literą, miał „trwać" w biernym oporze, unikając wszelkich aktów sprzeciwu, które mogłyby powodować dalsze biologiczne wyniszczenie narodu.

Polskie „państwo na wygnaniu" i bez ziemi miało nie tylko swoje władze, ale także swoją ludność. Po zakończeniu powojennych migracji na Zachodzie znalazło się blisko 570 tysięcy Polaków. Społeczność polska w samej Wielkiej Brytanii, według danych z 1951 roku, liczyła 142 tys. osób, z czego jedna trzecia mieszkała w Londynie. Z dzisiejszej perspektywy liczby te zapewne nie robią wrażenia, trzeba jednak pamiętać, że pod koniec wojny liczba wszystkich cudzoziemców przebywających na Wyspach niewiele przekraczała 280 tysięcy. Dominującą część emigrantów stanowili żołnierze Polskich Sił Zbrojnych walczących pod dowództwem brytyjskim, którym Brytyjczycy przyznali prawo osiedlenia się w Zjednoczonym Królestwie. Przejście do cywilnego życia ułatwić miał Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia, nieuzbrojona formacja wchodząca w skład armii brytyjskiej.

Drużyny i biblioteki

Londyn w naturalny sposób stał się głównym ośrodkiem polskiej powojennej emigracji. Tutaj powstawały i miały swoje siedziby liczne organizacje społeczne: mające początkowo charakter samopomocowy koła pułkowe, Stowarzyszenie Polskich Kombatantów, Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii, stowarzyszenia zawodowe lekarzy, ekonomistów, prawników, techników, dziennikarzy, rzemieślników i robotników, artystów, pisarzy, a nawet... profesorów i docentów szkół wyższych. Kadry dla przyszłej polskiej armii, mającej walczyć w spodziewanym konflikcie z Sowietami, przygotowywało Brygadowe Koło Młodych Pogoń, nawiązująca do legionowych tradycji nieformalna emigracyjna podchorążówka. Nad Tamizą działały polskie teatry, wydawnictwa, przedsiębiorstwa, kluby sportowe.

Rozwijało się szkolnictwo: od nauczających przedmiotów ojczystych szkół sobotnich, walnie wspieranych przez Polską Macierz Szkolną, poprzez prywatne szkoły średnie: ss. nazaretanek w Pitsford i księży marianów w Fawley Court, zorganizowane w czasie wojny i funkcjonujące jeszcze pewien czas po jej zakończeniu polskie wydziały przy brytyjskich uniwersytetach (lekarski i weterynaryjny w Edynburgu, prawa w Oxfordzie, architektury w Liverpoolu) i politechniczny Polish University College po utworzony w 1949 roku i działający do dziś Polski Uniwersytet na Obczyźnie. Prężnie działało harcerstwo. Jeszcze w czasie wojny założona została także Biblioteka Polska, wkrótce po jej zakończeniu placówki naukowo-archiwalne: londyński oddział nowojorskiego Instytutu Józefa Piłsudskiego, Studium Polski Podziemnej i zapewne najważniejszy z nich, Instytut i Muzeum im. gen. Sikorskiego. Wszystkie istnieją do dziś.

Polityczne struktury „polskiego Londynu" krótko zachowały jedność. Po przedwczesnej śmierci prezydenta Raczkiewicza w czerwcu 1947 r., opróżniony urząd objął August Zaleski, niewiele wcześniej wyznaczony na następcę w miejsce Arciszewskiego. Socjaliści, uznając, że zmiana następstwa pozbawiająca prezydentury działacza PPS, odbyła się bez konsultacji ze stronnictwami, odmówili uznania Zaleskiemu i wycofali swoich przedstawicieli z rządu na uchodźstwie. Dwa lata później ich śladem poszli narodowcy. Oba stronnictwa, wzmocnione o liberalno-lewicowy Polski Ruch Wolnościowy Niepodległość i Demokracja (NiD), powołały opozycyjną Radę Polityczną, pozostając na gruncie legalizmu.

Utrzymanie urzędu Zaleski zawdzięczał wsparciu gen. Andersa, którego wpływy i popularność czyniły „drugą osobą w państwie". Ten ostatni nie sprawował jednak oficjalnych funkcji we władzach na uchodźstwie, nie chcąc komplikować swojej pozycji w rozmowach z Amerykanami, których próbował przekonać do pomysłu odtworzenia na Zachodzie polskich formacji wojskowych. Wybuch wojny koreańskiej, nasilająca się w USA antykomunistyczna retoryka, dawały nadzieję na realizację tej koncepcji.

Powołanie jednolitej polskiej reprezentacji politycznej było potrzebą chwili. Misji tej podjął się gen. Sosnkowski, który doprowadził w marcu 1954 r. do podpisania przez wszystkie ugrupowania Rady Politycznej i Rady Narodowej Aktu Zjednoczenia. Prezydent uznał jednak niektóre zapisy Aktu za sprzeczne z konstytucją. Mieniąc się obrońcą zagrożonego w jego ocenie legalizmu, odmówił wyznaczenia Sosnkowskiego swoim następcą i wycofał złożone rok wcześniej zobowiązanie do ustąpienia po zakończeniu kadencji. Zdecydowana większość sygnatariuszy Aktu powołała konkurencyjne struktury władzy: Radę Trzech, w skład której weszli gen. Anders, Arciszewski (niebawem zmarł, zwalniając miejsce dla gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego) i Raczyński, Egzekutywę Zjednoczenia Narodowego i Tymczasową Radę Jedności Narodowej, które latem 1956 r. przyjęły „na czas trwania kryzysu" konstytucyjne uprawnienia prezydenta i rządu. Deklaracja ta nie mogła zmienić faktu, że Zaleski, choć popierany przez garstkę zaledwie zwolenników, zachował wszelkie tytuły legalizmu.

Dualizm władz emigracyjnych stał się faktem, ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami. Być może najsmutniejszą był rozkład powołanego w 1949 r. i rozwijającego się znakomicie Skarbu Narodowego, który poprzez dobrowolne opodatkowanie emigracyjnej społeczności nie tylko gromadził środki na działalność niepodległościową, ale pełnił także ważną rolę integracyjną. Obóz zjednoczenia nie uniknął dalszych podziałów. Przeprowadzone w 1962 r. częściowe wybory do Rady Jedności zostały zbojkotowane przez niektóre stronnictwa. Następnej wiosny część socjalistów, chadeków oraz NiD utworzyły Federację Ruchów Demokratycznych, która nie rozwinęła jednak poważniejszej działalności. Wywiad PRL, zapewne nieco na wyrost, uznał FRD za swoje dzieło.

Zwaśnione obozy, ?wspólny cel

Mimo wewnętrznych podziałów zasadniczy cel wszystkich grup londyńskich Polaków – odzyskanie niepodległości – pozostał niezmieniony. W połowie lat 50. stało się jednak jasne, że jego realizacja oddala się w trudną do określenia przyszłość. Genewska „konferencja uśmiechów", hasła „pokojowego współistnienia", bierność Zachodu wobec tragedii powstania węgierskiego pogłębiały gorycz i rozczarowanie emigrantów. Izolowany i pozbawiony środków finansowych ośrodek prezydencki ograniczał się do „niezłomnego trwania" i rozsyłania słusznych, choć pewnie nieczęsto czytywanych, oświadczeń i memoriałów. Dysponujący daleko większym potencjałem obóz zjednoczenia rozwijał szerszą działalność. Wymierny efekt przyniosła kampania na rzecz uwolnienia Polaków przetrzymywanych w ZSSR, której kulminacją był marsz milczenia w kwietniu 1956 r., podczas wizyty w Londynie Chruszczowa i Bułganina, w którym wzięło udział ponad 20 tys. osób, i złożenie na Downing Street petycji, domagającej się poruszenia w rozmowach z Rosjanami polskich postulatów, pod którą widniało 60 tys. podpisów. Dziesięć lat później odpowiedzią na komunistyczne obchody milenijne był Zjazd Polski Walczącej i uroczystości na stadionie White City, które zgromadziły 40 tys. uczestników.

Październikowa odwilż dowiodła, że „niezłomność" polskiego Londynu może być stopniowalna. Niektóre środowiska rozważały możliwość ostrożnego poparcia programu Gomułki. Przywódcy EZN przekonywali urzędników Departamentu Stanu do nieoczywistej idei amerykańskiej pomocy gospodarczej dla PRL, wskazując, że skorzysta na tym polskie społeczeństwo, a nie reżim. Październik przyniósł także względne otwarcie granic. Nad Tamizą pojawili się rodacy z kraju, uświadamiając „londyńskim Polakom", jak bardzo obie, rozdzielone żelazną kurtyną polskie społeczności, oddaliły się od siebie mentalnie i kulturowo. Emigranci zrozumieli, że dotychczasowy podział zadań przestał być aktualny, ciężar walki o niepodległość przesunął się do kraju. Emigracja nadal miała pełnić w tym procesie ważną, ale już tylko pomocniczą rolę. Także dogmat o nienaruszalności granicy ryskiej z wolna ustępował idei poszukiwania porozumienia ze wschodnimi sąsiadami. Niezmienne pozostało poparcie dla granicy na Odrze i Nysie.

Symboliczną cezurą w dziejach „polskiego Londynu" była śmierć gen. Andersa w roku 1970. Nieuchronnie odchodziło pokolenie emigracyjnych „ojców założycieli". Dwa lata później zmarł August Zaleski, co otworzyło drogę do scalenia obozu niepodległościowego. Objął on także PSL, dla równowagi z porozumienia wyłamali się narodowcy. Prezydentem na obczyźnie został ostatni prezydent Lwowa Stanisław Ostrowski, premierem członek Rady Trzech Alfred Urbański, struktury zjednoczenia rozwiązano, powołana została nowa Rada Narodowa. Premią za jedność było m.in. odrodzenie Skarbu Narodowego.

Starzy i młodzi

Nowym impulsem do działania dla „polskiego Londynu" było pojawienie się w kraju ruchów opozycyjnych. Protesty konstytucyjne w 1976 r. spotkały się z jego zdecydowanym poparciem, londyński „Dziennik Polski" jako pierwszy opublikował program Polskiego Porozumienia Niepodległościowego, spektakularnym sukcesem zakończyła się zbiórka na rzecz prześladowanych robotników. Próbą dalszego zbliżenia z krajem były propozycja przyjęcia godności następcy prezydenta złożona Władysławowi Bartoszewskiemu i Janowi Józefowi Lipskiemu przez zajmującego najwyższy urząd od 1979 r. Raczyńskiego. Pomoc dla różnych nurtów opozycji obejmowała nie tylko wsparcie moralne i propagandowe, w rodzaju pikiet i protestów po wprowadzeniu stanu wojennego, ale także znaczącą pomoc materialną i finansową, koordynowaną przez Fundusz Pomocy Krajowi. Pomoc medyczną organizowała od jesieni 1981 r. fundacja Medical Aid For Poland.

Przemiany zachodzące w kraju w latach 1988–1990 „polski Londyn" witał z ostrożną nadzieją, zmieszaną z nieufnością. „Kontraktowy" Sejm przeczył demokratycznym standardom, w rządzie Tadeusza Mazowieckiego resorty siłowe długo zachowali komuniści, gen. Wojciech Jaruzelski jako prezydent PRL budził niesmak. Sytuację zmieniło zwycięstwo Lecha Wałęsy w powszechnych wyborach prezydenckich, dających mu niepodważalną demokratyczną legitymację. W grudniu 1990 r. prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski nie bez sprzeciwu części londyńskich środowisk podjął decyzję o zakończeniu działalności władz RP na uchodźstwie i przekazaniu insygniów prezydenckich do kraju. Rada Narodowa rozwiązała się rok później. Epopeja „polskiego Londynu" w jego politycznym wymiarze dobiegła końca.

Losy Polaków w kraju i na obczyźnie symboliczne splotła tragedia smoleńska, w której znaleźli śmierć ostatni prezydent na uchodźstwie i urzędujący prezydent wolnej Rzeczypospolitej Lech Kaczyński.

Polski Londyn narodził się... w Paryżu. Jego dzieje rozpoczęły się jednak jeszcze dalej od mgieł Tamizy: w rumuńskim Bicaz, gdzie 18 września 1939 roku bukareszteńskie władze, łamiąc pod zgodnym naciskiem Niemców, Sowietów, a zapewne także Francuzów swe sojusznicze zobowiązania, internowały prezydenta RP Ignacego Mościckiego. Wbrew intencjom inspiratorów internowania nie oznaczało to jednak końca polskiej państwowości.

Krytykowana niekiedy jako wyraz autorytarnych tendencji w polskim ustawodawstwie konstytucja kwietniowa z 1935 roku zawierała tyleż unikalne, co dalekowzroczne rozwiązania legislacyjne, pozwalające prezydentowi w okresie wojny na wyznaczenie swego następcy, który automatycznie obejmował urząd głowy państwa w wypadku jego opróżnienia przed zawarciem pokoju. Mościcki skorzystał z tego uprawnienia, wyznaczając swym następcą byłego marszałka Senatu Władysława Raczkiewicza. 30 września prezydent zrzekł się urzędu, tego samego dnia został zaprzysiężony jego następca, który misję utworzenia rządu powierzył gen. Władysławowi Sikorskiemu.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy