Owszem, próżno ich szukać w politycznym mainstreamie (dwie główne partie stawiają jednak na szeroko pojęty sojusz z Zachodem), ale chociażby dramatyczna sytuacja w Donbasie okazała się dla nich dogodną okazją do tego, żeby narobić wokół siebie trochę szumu. A kiedy Radosław Sikorski ogłosił (niezależnie od jego późniejszych wyjaśnień), że Władimir Putin ponad sześć lat temu miał proponować Donaldowi Tuskowi udział w rozbiorze Ukrainy, to Facebook zahuczał od wpisów o „wiecznie polskim" Lwowie.
W tym duchu utrzymany jest również, opublikowany na portalu Konserwatyzm.pl, tekst Konrada Rękasa, będący w zamyśle – jak sugeruje autor – swoistą odpowiedzią na rewizjonistyczne książki Piotra Zychowicza i Rafała Ziemkiewicza z gatunku, „co by było, gdybyśmy poszli z Niemcami". Już sam tytuł tekstu brzmi wymownie: „Odtrutka na Zychowicza, czyli Stalin też dawał nam Lwów".
Rękas głównie recenzuje książkę Eugeniusza Guza „Londyński rodowód PRL. Od Mikołajczyka do Bieruta". W niej zaś mamy do czynienia z rozważaniami, czy suwerenny względem Kremla rząd w Londynie mógł w sojuszu z ZSRR uzyskać dla Polski więcej, niż uzyskali komuniści, pod warunkiem oczywiście rezygnacji z gry o całą stawkę, czyli także o geopolityczną niezależność od Sowietów.
Czym mogło być owo „więcej"? Odpowiedź na to pytanie zawiera następujący fragment tekstu Rękasa: „warto odnotować utraconą w wyniku niezawarcia trwałego porozumienia ze Stalinem szansę władz polskich na zachowanie w naszym ręku pokaźnej części Kresów, ze Lwowem na czele. Nie fatum jednak, ale brak szczęścia do przywódców politycznych (spowodowany poniekąd ogłupianiem samego narodu) powoduje, że jak kiedyś nie umieliśmy i nie chcieliśmy wziąć Lwowa od Stalina, tak i dziś nie umieliśmy dostać go we współdziałaniu z Putinem – nasuwa się refleksja. Może i niekoniecznie słuszna" (w tym ostatnim zdaniu – jak możemy się domyślać – autor puszcza oko do czytelników).
Nasuwa się więc wniosek, że za utratę przez Polskę Kresów odpowiedzialna jest rusofobia rządu w Londynie. A to z kolei stanowi dowód na to, że teraźniejszość przeplata się z przeszłością: nadwiślańscy zwolennicy opcji rosyjskiej podążają tym samym tokiem myślenia co środowiska, które w okresie drugiej wojny światowej postawiły na sojusz z Sowietami i instalację w Polsce lojalnej wobec Kremla ekipy. Dzisiaj opcja rosyjska jest zatem kontynuacją opcji sowieckiej.