Kaczka pani Neli

Jesienią 1978 roku przyjechałam z Nowego Jorku do Paryża. Miałam pisać doktorat, ale wobec załamania się kursu dolara zaczęłam szukać dodatkowego zajęcia – i tak zaczęłam pomagać pani Neli Rubinstein w napisaniu wspomnień.

Aktualizacja: 27.12.2014 12:41 Publikacja: 27.12.2014 10:00

Kaczka pani Neli

Foto: AP/East News

Kiedy dotarłam do Paryża, miałam już zdane wszystkie egzaminy doktorskie na uniwersytecie Columbia i zostało mi tylko napisanie pracy. Dostałam, a właściwie wygrałam w konkursie, wspaniałe stypendium, które miało mi pozwolić zbierać materiały o Francuskiej Partii Komunistycznej.

Szukałam mieszkania, robiłam pierwsze wywiady („W 1940–41 roku byłem ogrodnikiem w ambasadzie sowieckiej w Vichy...". „Pan? Ogrodnikiem?". „Dziecko drogie, to była funkcja szefa GRU"), kiedy nagle kurs dolara załamał się dramatycznie i okazało się, że stypendium skończy się w ciągu kilku miesięcy i to tylko, jeśli będę się żywić jak biedacy: banany, pomarańcze i czekolada. Wynajęłam na szczęście tanio kawalerkę w Dzielnicy Łacińskiej, w którym były właściwie tylko książki: na książkach rozłożone było łóżko polowe, niewielki blat i lampka, w pokoju mogły przebywać naraz dwie osoby, ale było za ciasno, by mogły poruszać się jednocześnie.

Pozostało jeszcze 94% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Amerykańska prawica odbija uniwersytety. Główna myśl: „osuszyć bagno”
Plus Minus
Po co się studiuje? Na pewno nie po to, o czym myślą Polacy
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Inne reakcje na wynik wyborów bledną przy „efekcie Karola Nawrockiego”
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Straszliwy błąd Izraela
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Plus Minus
Kataryna: Prędzej PiS przejmie obietnice PO, niż rząd Donalda Tuska coś zrozumie