Odrobinę odlotowej aury próbowała wykreować kontrowersyjna Lady Gaga. W jej zapiskach z Imperialu można przeczytać: „Jaka szkoda, że pozostawiłam swojego chłopaka samego. Wykrwawił się biedaczyna na śmierć. A ja musiałam spędzić noc samotnie". Concierge tłumaczy, że to konfabulacja.
Samotna w łóżku była jedynie królowa angielska Elżbieta II. Przy okazji jej obecności w Imperialu wyszły na jaw dziwne zasady królewskiej etykiety. Oto nikt na świecie nie może się pochwalić, że spał w tym samym łóżku co królowa – jest to bowiem jednoznaczne z naruszeniem królewskiej dumy. Pewnie chodzi też o dwuznaczność. By jej uniknąć, przed wizytą królowej nie tylko zmieniono obicia ścian i wypożyczone z wiedeńskich muzeów arcydzieła światowego malarstwa, ale także zbudowano specjalne łoże. Można powiedzieć: łóżko jednorazowe. Elżbieta II skorzystała z niego, a potem komisyjnie mebel zniszczono, by nikt na świecie nie mógł powiedzieć, że spał w łóżku królowej. Nawet królowa pop – Madonna, ani król pop – Michael Jackson. Co dopiero Józef Czyrek, minister komunistycznej dyplomacji w czasach PRL, którego autografu dokopałem się w pamiątkowej księdze.
Nie udało mi się natomiast ustalić, w którym apartamencie mieszkał doktor Zygmunt Freud. Sądząc jednak po tłumach, jakie pielgrzymowały na jego kozetkę w Imperialu – mógł mieć tutaj sporą zniżkę. Przyjeżdżał do niego kilkakrotnie Tomasz Mann, który starał się pewnie dociec przyczyn swojej biseksualnej natury. A także Charlie Chaplin. To musiały być seanse! Trudno sobie wyobrazić idola niemego kina, którego środkami wyrazu były mimika i kopniaki, jak opowiada o swoim biednym dzieciństwie, tacie i mamie. Nie był chyba wylewny, skoro wychodząc na balkon Imperialu, gdzie musiał przemówić przez mikrofon do zgromadzonych przed balkonem tłumów – wyszeptał tylko „Dzień dobry, do widzenia". I wycofał się skromnie do apartamentu.
To było zdecydowanie wcześniej niż wizyta Adolfa Hitlera, który pojawił się przy okazji Anschlussu Austrii. Główne przemówienie wygłosił w innej części Ringu – z balkonu Hofburga skierowanego w stronę Burgtheater, ale jego współpracownicy wiedzieli dobrze, gdzie jest najbardziej prestiżowe miejsce Wiednia. I właśnie w Imperialu Hitler spotkał się na herbacie ze swoją siostrą, która – o czym mało kto pamięta, pod nazwiskiem męża po wojnie żyła jeszcze wiele lat. Hitler, jak można się domyślać, mógł zerknąć do apartamentu, w którym zwykł był tworzyć jego ulubiony kompozytor Ryszard Wagner. Zwiedzanie mogło być tak długie, jak oglądanie Wagnerowskiej opery, ponieważ twórca „Złota Renu" zawsze zajmował w Imperialu siedem apartamentów. Nie chodziło o to bynajmniej, by izolował się od postronnych gości podczas nocnych prób. Walił w klawisze fortepianu bez opamiętania nawet po północy i nikt nie protestował, chociaż Austria znana jest z obostrzeń dotyczących przestrzegania ciszy nocnej. Wszyscy byli zachwyceni, że mogą być, choćby nawet niemymi, świadkami powstawania muzycznych arcydzieł. Dziś tamte zdarzenia upamiętnia płyta na fasadzie hotelu.
Muzyczne zainteresowania gości nie są niczym szczególnym, ponieważ Imperial sąsiaduje z wiedeńskim Musikverein, skąd w Nowy Rok transmitowane są na cały świat słynne koncerty noworoczne. Część bardziej zasobnych gości może udać się na nie wprost z łóżka, w ostatniej chwili – byle w żakiecie (mężczyźni) lub eleganckiej sukni (kobiety): tylne wyjście Imperialu dzieli bowiem od wejścia do Musikverein dosłownie kilkanaście kroków. Zdążą nawet zmęczeni sylwestrowym balem.
A po koncercie, w hotelowym lobby, chwilą odpoczynku raczą się najwybitniejsi dyrygenci, a przy okazji innych wydarzeń – sławni muzycy i śpiewacy.