Tragedia, która przez kilkanaście lat rozgrywała się w angielskim mieście Rotherham, jest tak monstrualna, że długo nie dawano wiary nawet policyjnym raportom. Pierwszy z nich, z 2002 roku, uznany został przez lokalne władze za niewiarygodny, następne dwa, z 2003 i 2006 roku, powędrowały do szuflady i nikt ich nawet nie czytał.
Szczegóły sprawy są tak drastyczne, że komisja parlamentu brytyjskiego, która sprawę bada, nareszcie je wydobyła na światło dzienne, dawkuje je jednak bardzo ostrożnie. Mówiąc w największym skrócie, przez co najmniej 15 lat, a na pewno, jak ustalono, od 1997 roku, domy dziecka w tym mieście dostały się pod władzę grupy przestępczej, która masowo gwałciła małe dziewczynki, biła je i zastraszała, grożąc śmiercią w wypadku, gdyby próbowały się poskarżyć. Aby to uprawdopodobnić, jedną z nich oblano benzyną i zapowiedziano jej, że jeśli piśnie choć słowo, zostanie spalona żywcem.
Procederem tym objęto, wedle ostrożnych szacunków, co najmniej 1400 dziewczynek. Jak zeznała jedna z nich, ich „wprowadzenie w życie" zaczynało się zwykle od zbiorowego gwałtu: „zanim się zorientowałam, co się dzieje, czterech przygwoździło mnie, a jeden zaczął gwałcić. Jak skończył, to zmieniali się po kolei".
Wszyscy byli odwróceni
Bezczynność lokalnych władz samorządowych i opieki społecznej była porażająca, a co więcej, jak się teraz okazuje, celowa. W kilku przypadkach krewni lub rodzice dziewczynek, którzy się domyślili, co się rozgrywa, i próbowali swoje córki odebrać z domów dziecka, byli aresztowani i oskarżani o zakłócanie spokoju. Kiedy zaś patrol policji natknął się w opuszczonym domu na grupę mężczyzn gwałcących nastolatkę, mężczyznom pozwolono odejść, a dziewczynkę oskarżono o puszczalstwo. Ponieważ ustalono, że dziewczynki przerzucano pomiędzy kilkoma domami dziecka w okolicy, istnieje podejrzenie, że to, co dotychczas zostało wykryte, to tylko wierzchołek góry lodowej...
Rotherham, kiedyś jedno z centrów brytyjskiego hutnictwa i włókiennictwa, to typowe miasto postprzemysłowe, gdzie rewitalizowane (czytaj: odmalowane za państwowe pieniądze) śródmieście i liczne pustawe przybytki kultury, na które zamieniono (też za państwowe pieniądze) dawne hale fabryczne, sąsiadują z dzielnicami robotniczymi, które zamieszkują bezrobotni, często już w trzecim pokoleniu. To brytyjska „underclass", ludzie najniższego szczebla społecznej drabiny, ignorowani i opuszczeni przez establishment. Ich los nie interesował nawet „socjalistycznej" Partii Pracy, która wystawiała z tego terenu w wyborach do parlamentu od 1994 roku (aż do jego niesławnej dymisji w 2012) przywiezionego w teczce szkockiego inteligenta i bon vivanta. W atmosferze klasowej niechęci i snobizmu, tak silnych jeszcze po dzień dzisiejszy we Wielkiej Brytanii, los dziewczynek pochodzących najczęściej z rozbitych, często patologicznych rodzin nikogo z władców miasta i kraju nie zainteresował.
W ostatnich miesiącach Wielką Brytanią wstrząsnęło kilka afer obyczajowych, gdy się okazało, że nagradzani za „pracę z dziećmi" celebryci wykorzystywali seksualnie swych młodych, często niepełnoletnich fanów. Na fali powszechnego oburzenia zaczęła się łamać zmowa milczenia otaczająca mafie pedofilskie, o których działalności szeptano w Westminsterze już w latach 90. Wiosną tego roku, przy okazji śmierci jednego z posłów, zaczęły się pojawiać w prasie brytyjskiej informacje o istnieniu siatki homoseksualistów wykorzystujących seksualnie młodych chłopców. Ponoć wśród sprawców mieli być nie tylko posłowie, ale nawet ministrowie, sędziowie i wyżsi oficerowie policji, co zapewniało pederastom pedofilom całkowitą bezkarność.
Sprawę tę tragedia z Rotherham niemal całkowicie wyparła z mediów. Nie bez przyczyny - okoliczności były bowiem porażające. Otóż wykorzystywane tam dziewczynki były bez wyjątku białe, to znaczy były rodowitymi Angielkami, a ich gwałciciele byli Pakistańczykami czy jak kto woli, obywatelami brytyjskimi pochodzenia pakistańskiego. Jak się okazuje, władze miasta, od lat świadome tego, co się dzieje, nie chciały interweniować, aby „nie zakłócać rasowej harmonii", by broń Boże nie zostać posądzone o rasizm!