Do kilkunastu wspaniałych muzeów w stolicy USA wchodzących w skład Smithsonian Institution wstęp jest bezpłatny. Można tam obejrzeć i kawałek Księżyca, i „Polskiego jeźdźca" vel „Lisowczyka" pędzla Rembrandta, i suknie Jacqueline Kennedy. Muzea rosną wraz z darowiznami i potrzebami, ale także wraz ze zmianą perspektywy. 20 lat temu zwiedzałam Muzeum Historii Naturalnej wraz z Mustafą Dżemilewem, który z szelmowskim uśmiechem podszedł do informacji i spytał, dlaczego Indianie amerykańscy są w tej samej gablocie co wilki i niedźwiedzie. Zażenowany pan informator powiedział, że właśnie naprawiają tę pomyłkę i budują oddzielne muzeum Indian...
Międzynarodowe Muzeum Szpiegostwa, choć bardzo popularne, nie jest warte nawet połowy z 22 dolarów, które płaci się za wstęp. Mieści się na trzech piętrach, z których jedno zajmuje sklep sprzedający breloczki i koszulki z napisami CIA lub KGB, a drugie specjalna wystawa poświęcona Jamesowi Bondowi, jego filmom, książkom i kokotkom. Na trzecim piętrze jest właściwa wystawa stała. Poza kilkoma eksponatami, takimi jak aparat fotograficzny w szmince czy prochowiec z wielką liczbą kieszeni, niemal wszystkie zdjęcia Maty Hari czy Kima Philby'ego oraz opowieści o nich można znaleźć w internecie i przeczytać na siedząco.