Jerzy Haszczyński: Jeszcze jeden wąż podstawia głowę

Jemen to jedno arabskie naj. Najbiedniejszy kraj i najbardziej niezwykły przyrodniczo.

Aktualizacja: 14.02.2015 19:06 Publikacja: 14.02.2015 00:01

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Z najbardziej zasłoniętymi kobietami – niełatwo znaleźć taką, która pokazuje światu więcej niż oczy i końce palców dłoni. Z najpiękniejszym starym miastem – wiekowe centrum stołecznej Sany to tysiące domów wyglądających jak wieżowce z bajki, w różnych odcieniach piasku i z geometrycznymi zdobieniami.

Nagromadzenie problemów politycznych od lat było tu wyjątkowe. Najwięcej więźniów Guantanamo pochodzi właśnie stąd, najsilniejsza Al-Kaida też jest tutaj. Do tej układanki należy dodać separatystów z południa i sfrustrowanych utratą władzy również na południu (w byłej Jemeńskiej Republice Ludowo-Demokratycznej) towarzyszy wykształconych w ZSRR i NRD. Oraz najważniejszego polityka Alego Abdullaha Saleha, który dwie dekady był prezydentem zjednoczonego Jemenu, a wcześniej przywódcą Północy.

Saleh stracił władzę po rewolucji, przywleczonej tu prawie cztery lata temu z innych krajów arabskich, ale w przeciwieństwie do innych dyktatorów wywalczył sobie immunitet i nadal pociąga za sznurki. Sznurki w odniesieniu do Jemenu to może zbyt banalne określenie, nie ma w nim dynamiki, sprytu, nieprzewidywalnych ruchów. Lepsze jest nawiązanie do herpetologii – ukute przez samego Saleha porównanie rządzenia Jemenem do tańca na głowach węży.

Nieoczekiwanie wyrósł tu kolejny duży wąż – ruch Hutich. Opanował Sanę i sporą część kraju. Do niedawna raczej niepozorny. Skupiał się na walce o północny kraniec Jemenu, prowincję Sada przy granicy z Arabią Saudyjską. Saleh stoczył z Hutimi sześć wojen, ale wydawali się mniej ważni niż Al-Kaida czy separatyści z południa. Dziś widać, że niesłusznie. Żałuję, że nie zrobiłem więcej, by ich poznać. Pięć lat temu wsiadłem do autobusu, który jeździł na trasie z Sany do Sady, ale żołnierze jemeńscy szybko wyłowili nietypowego pasażera, wylegitymowali i stanowczo zakazali podróży. Nie podjąłem kolejnej próby dotarcia do Hutich, skupiłem się na separatystach z południa i fundamentalistach sunnickich.

Huti albo Hauti, bo tak wymawiają miejscowi ich nazwę pochodzącą od nazwiska pierwszego przywódcy, który poległ dekadę temu w walkach z wojskami rządowymi, też są fundamentalistami, ale szyickimi. Przejęcie władzy przez szyitów w kraju leżącym na Półwyspie Arabskim, który kojarzy się z sunnickimi monarchiami, pobudza do refleksji. Hutim od dawna kibicował najważniejszy szyicki gracz, Iran, a jak twierdzili jego sunniccy przeciwnicy, także zbroił, co niekoniecznie było prawdą, bo Huti panowali nad trudno dostępnym regionem, byli odgrodzeni od świata przez Saudyjczyków i armię jemeńską. Nie mieli dostępu do morza. Teraz już mają.

Huti wyznają jemeńską odmianę szyizmu, zajdyzm. – Jest w nich spora doza pragmatyzmu – mówi mi z nadzieją polityk jemeński, sunnita z południa. – U nas między szyitami i sunnitami układa się inaczej niż w Syrii czy Iraku. Najlepszym przykładem jest Saleh, który miał dwie żony sunnitki i dwie szyitki.

Sam Saleh jest zajdytą. I miał zapewne spory udział w podbiciu Sany przez Hutich, z którymi kiedyś prowadził wojny. Lojalni wobec dawnego prezydenta wojskowi poddawali się Hutim bez walki.

Jaki będzie Jemen? Pewnie znowu podzielony, bo Huti nie podbili południa i nie sprawiają wrażenia, by im na tym zależało. Za wrogów mają zarówno Al-Kaidę, jak i zwalczających ją za pomocą samolotów bezzałogowych Amerykanów. USA nie czekają, aż Huti powiedzą, kogo uznają za wroga pierwszoplanowego, podobnie jak Francja i Wielka Brytania zamknęły w tym tygodniu ambasadę i wezwały swoich obywateli, by jak najszybciej opuścili Jemen.

Tak widzi panowanie Hutich młoda jemeńska aktywistka, która wyemigrowała niedawno do Europy: „Dużo klasycznego konserwatyzmu, nawiązującego do zajdyckiego imamatu (przez prawie tysiąc lat był formą władzy w północnym Jemenie), ze szczyptą konfliktu sunnicko-szyickiego zmieszanego z wojną zastępczą (między Zachodem i fundamentalistami islamskimi oraz między Arabią Saudyjską i Iranem), a to wszystko owinięte w potworną biedę i niechęć do rządów prawa". Do takiego kraju na razie nie zamierza wracać.

Z najbardziej zasłoniętymi kobietami – niełatwo znaleźć taką, która pokazuje światu więcej niż oczy i końce palców dłoni. Z najpiękniejszym starym miastem – wiekowe centrum stołecznej Sany to tysiące domów wyglądających jak wieżowce z bajki, w różnych odcieniach piasku i z geometrycznymi zdobieniami.

Nagromadzenie problemów politycznych od lat było tu wyjątkowe. Najwięcej więźniów Guantanamo pochodzi właśnie stąd, najsilniejsza Al-Kaida też jest tutaj. Do tej układanki należy dodać separatystów z południa i sfrustrowanych utratą władzy również na południu (w byłej Jemeńskiej Republice Ludowo-Demokratycznej) towarzyszy wykształconych w ZSRR i NRD. Oraz najważniejszego polityka Alego Abdullaha Saleha, który dwie dekady był prezydentem zjednoczonego Jemenu, a wcześniej przywódcą Północy.

Pozostało 80% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał