Z najbardziej zasłoniętymi kobietami – niełatwo znaleźć taką, która pokazuje światu więcej niż oczy i końce palców dłoni. Z najpiękniejszym starym miastem – wiekowe centrum stołecznej Sany to tysiące domów wyglądających jak wieżowce z bajki, w różnych odcieniach piasku i z geometrycznymi zdobieniami.
Nagromadzenie problemów politycznych od lat było tu wyjątkowe. Najwięcej więźniów Guantanamo pochodzi właśnie stąd, najsilniejsza Al-Kaida też jest tutaj. Do tej układanki należy dodać separatystów z południa i sfrustrowanych utratą władzy również na południu (w byłej Jemeńskiej Republice Ludowo-Demokratycznej) towarzyszy wykształconych w ZSRR i NRD. Oraz najważniejszego polityka Alego Abdullaha Saleha, który dwie dekady był prezydentem zjednoczonego Jemenu, a wcześniej przywódcą Północy.
Saleh stracił władzę po rewolucji, przywleczonej tu prawie cztery lata temu z innych krajów arabskich, ale w przeciwieństwie do innych dyktatorów wywalczył sobie immunitet i nadal pociąga za sznurki. Sznurki w odniesieniu do Jemenu to może zbyt banalne określenie, nie ma w nim dynamiki, sprytu, nieprzewidywalnych ruchów. Lepsze jest nawiązanie do herpetologii – ukute przez samego Saleha porównanie rządzenia Jemenem do tańca na głowach węży.
Nieoczekiwanie wyrósł tu kolejny duży wąż – ruch Hutich. Opanował Sanę i sporą część kraju. Do niedawna raczej niepozorny. Skupiał się na walce o północny kraniec Jemenu, prowincję Sada przy granicy z Arabią Saudyjską. Saleh stoczył z Hutimi sześć wojen, ale wydawali się mniej ważni niż Al-Kaida czy separatyści z południa. Dziś widać, że niesłusznie. Żałuję, że nie zrobiłem więcej, by ich poznać. Pięć lat temu wsiadłem do autobusu, który jeździł na trasie z Sany do Sady, ale żołnierze jemeńscy szybko wyłowili nietypowego pasażera, wylegitymowali i stanowczo zakazali podróży. Nie podjąłem kolejnej próby dotarcia do Hutich, skupiłem się na separatystach z południa i fundamentalistach sunnickich.
Huti albo Hauti, bo tak wymawiają miejscowi ich nazwę pochodzącą od nazwiska pierwszego przywódcy, który poległ dekadę temu w walkach z wojskami rządowymi, też są fundamentalistami, ale szyickimi. Przejęcie władzy przez szyitów w kraju leżącym na Półwyspie Arabskim, który kojarzy się z sunnickimi monarchiami, pobudza do refleksji. Hutim od dawna kibicował najważniejszy szyicki gracz, Iran, a jak twierdzili jego sunniccy przeciwnicy, także zbroił, co niekoniecznie było prawdą, bo Huti panowali nad trudno dostępnym regionem, byli odgrodzeni od świata przez Saudyjczyków i armię jemeńską. Nie mieli dostępu do morza. Teraz już mają.
Huti wyznają jemeńską odmianę szyizmu, zajdyzm. – Jest w nich spora doza pragmatyzmu – mówi mi z nadzieją polityk jemeński, sunnita z południa. – U nas między szyitami i sunnitami układa się inaczej niż w Syrii czy Iraku. Najlepszym przykładem jest Saleh, który miał dwie żony sunnitki i dwie szyitki.