Aktualizacja: 26.06.2015 01:18 Publikacja: 26.06.2015 01:18
Roosevelt stał się mistrzem kamuflażu, szczególnie po powrocie do polityki. Na zdjęciu wykonanym w Seattle we wrześniu 1932 roku w czasie kampanii prezydenckiej dekoracja z kwiatów ułożona na automobilu i chora dziewczynka na wózku przysłaniają aparaty ortopedyczne, które nosił na nogach.
Foto: AP/East News
Przed odjazdem do letniej rezydencji na wyspie Campobello Roosevelt zatrzymał się na zlocie harcerskim, który miał miejsce niedaleko jego rodzinnego domu w Hyde Park. Chwytająca za serce fotografia przedstawia go maszerującego wraz z dziesiątkami umundurowanych chłopców. Jest to jego ostatnie zdjęcie, na którym porusza się bez pomocy innych. Z obozu harcerskiego popłynęli z przyjaciółmi do Campobello. Podróż była ciężka ze względu na dużą falę i mgłę. „Uważałam, że wyglądał na zmęczonego, gdy wyjechał", napisała jego sekretarka Missy LeHandi.
Wyspa Campobello znajduje się w zatoce Fundy, przy południowym brzegu Nowego Brunszwiku w Kanadzie, niedaleko amerykańskiego stanu Maine. Piętnastopokojowy dom Rooseveltów zbudowany był nad wodą, na skalnej działce o powierzchni 10 akrów. Franklin i Eleonora Rooseveltowie otrzymali go jako prezent ślubny od jego matki. Gdy Roosevelt powrócił 7 sierpnia 1921 roku do domu, rodzina była tam już od miesiąca. Decydując się na zapomnienie o swoich kłopotach, rozpoczął aktywne wakacje – kąpał się w morzu, żeglował i pił co wieczór.
Kolejny dzień rozpoczął się jak zwykle od rodzinnej przejażdżki żaglówką. W drodze powrotnej zauważył języki ognia na sąsiedniej wysepce i spędził kilka godzin na ich gaszeniu. Gdy wrócił na Campobello, został wyzwany przez dzieci do wzięcia udziału w wyścigu. „Ochoczo się zgodził", wspominała jego wówczas piętnastoletnia córka Anna Roosevelt, najstarsza z dzieci. „Wyścig składał się z dwumilowego biegu przełajowego w poprzek wyspy, następnie należało przepłynąć długie i wąskie jezioro, wskoczyć do zimnej wody zatoki Fundy i w końcu tą samą drogą powrócić do domu". Franklin spędził potem późne popołudnie w mokrym kostiumie kąpielowym, czytając gazety i odpowiadając na listy. I wtedy nagle dziwnie się poczuł. Była to mieszanka drętwienia, głębokiego bólu mięśni i przerażających dreszczy. „Nigdy wcześniej tak się nie czułem", wspominał.
Zmordowany i trzęsący się Roosevelt poszedł na górę, aby się przebrać. „Po chwili", jak wspomina jego żona, „stwierdził, że jest chory i postanowił nie jeść z nami kolacji, lecz położyć się do łóżka i porządnie się wygrzać". Następnego dnia rano obudził się zbolały, z gorączką i powłóczył lewą nogą. „Dałem radę doczłapać się do łazienki i ogolić", wspominał. „Przekonywałem siebie, że problem z nogą wynika z przeforsowania mięśni".
Czy Europa uczestniczy w rewolucji AI? W jaki sposób Stary Kontynent może skorzystać na rozwiązaniach opartych o sztuczną inteligencję? Czy unijne prawodawstwo sprzyja wdrażaniu innowacji?
„Psy gończe” Joanny Ufnalskiej miały wszystko, aby stać się hitem. Dlaczego tak się nie stało?
W „Miastach marzeń” gracze rozbudowują metropolię… trudem robotniczych rąk.
Spektakl „Kochany, najukochańszy” powstał z miłości do twórczości Wiesława Myśliwskiego.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Choć nie znamy jego prawdziwej skali, występuje wszędzie i dotyka wszystkich.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
To, co niszczy demokrację, to nie wielość i różnorodność opinii, w tym niedorzecznych, ale ujednolicanie opinii publicznej. Proponowane przez Radę Ministrów karanie za „myślozbrodnie” to znak rozpoznawczy rozwiązań antydemokratycznych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas