Zrozpaczony heretyk

Pierwsi chrześcijanie byli prześladowani przez Żydów jako uczniowie „bluźniercy".

Aktualizacja: 05.09.2015 16:25 Publikacja: 05.09.2015 01:45

Filip Memches

Filip Memches

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Z kolei władzom rzymskim narażali się tym, że nie uznawali obowiązującego w imperium politeizmu – nie chcieli oddawać czci należnej Stwórcy ani cesarzowi, ani bóstwom ustanowionym przez państwo. A dziś, po dwóch tysiącleciach od narodzenia Chrystusa, jaki jest zasadniczy powód, dla którego chrześcijaństwo wywołuje wrogość wielu ludzi – i bynajmniej nie tylko fanatyków islamskiej teokracji? Odpowiedź brzmi: wciąż nie nadszedł koniec świata.

Nowy Testament, a zwłaszcza Ewangelie, to przecież jedna wielka obietnica. Tyle że mentalność katolika, którą przeorały procesy sekularyzacyjne, żywi się nadzieją na lepsze życie tu i teraz, a nie po śmierci.

Chrześcijaństwo zatem bardzo łatwo przeradza się w rodzaj utopii. Tym samym staje się wizją doczesnego zbawienia. A ponieważ ze swojej istoty nie może się ona ziścić – okazuje się bowiem, że nawet najbardziej szlachetne intencje człowieka nie sprawią, iż zastąpi on Boga – więc ktoś, kto jest w nią zapatrzony, może się poczuć oszukany. Tak jak Sergio Quinzo. Ów XX-wieczny włoski myśliciel religijny, mający za sobą maturę zdaną w szkole salezjańskiej w Alassio, ale doświadczywszy pasma bolesnych rozczarowań życiowych, zwątpił w wiarę Kościoła.

Myliłby się jednak ten, komu przyszłoby do głowy, że Quinzo – politycznie sympatyzujący z lewicą – popadł w prostacki antyklerykalizm, z którym codziennie spotykamy się w polskiej debacie publicznej. Filozof podejmował poważne kwestie egzystencjalne, bynajmniej nie abstrahujące od tego, czy Bóg istnieje, lecz dotyczące trzech kluczowych wydarzeń w świętej historii ludzkości: stworzenia, objawienia, zbawienia.

Jednym z owoców tych rozważań była wydana w roku 1995 – pod koniec życia autora – książka „Mysterium iniquitatis. Le encicliche dell'ultimo papa" („Tajemnica bezbożności. Encykliki ostatniego papieża"). Tytułowa – rzecz jasna fikcyjna – postać to Piotr II. Jego pontyfikat ma przypaść na schyłek dziejów. Pisze on wtedy encyklikę „Mysterium iniquitatis" – możemy ją przeczytać w najnowszym wydaniu kwartalnika „Kronos" ( nr 1/2015) – w której uroczyście ogłasza dogmat o upadku chrześcijaństwa i końcu historii świata.

Co go skłania do takiej decyzji? Ostatni papież dochodzi do wniosku, że oczekiwanie drugiego przyjścia Chrystusa stało się jałowe, że odkładane w nieskończoność zbawienie okazało się obietnicą bez pokrycia, więc Kościół utracił swój skarb – wiarę, i tym samym poniósł klęskę.

Quinzo, ujmując tak problem, chciał skłonić czytelników do „stawiania najżałośniejszych pytań o rozczarowujące, trwające dwa tysiąclecia dzieje coraz bardziej niejasnej, nieśmiałej, niepewnej, powściągliwej chrześcijańskiej zapowiedzi zbawienia, która odbija się w świecie pustym, monotonnym echem".

Frapujące jest jednak to, że Piotr II idzie pod prąd różnym, znanym z łamów lewicowo-liberalnej prasy, głupawym poczciwcom, twierdzącym, iż samo operowanie przez Kościół takimi pojęciami, jak „grzech", „piekło", „szatan", a nawet po prostu „zło", to wyrządzanie krzywdy wiernym, zniechęcanie ich do chrześcijaństwa. Papież zastanawia się bowiem nad przejawami obecności antychrysta w świecie.

Warto przytoczyć tu znamienne fragmenty encykliki: „Typowo antychrystyczne jest przede wszystkim unieważnienie grzechów, umniejszenie bezbożności do poziomu winy, do odpowiedzialności moralnej, i ostatecznie do błędu lub nawet do prostego uwarunkowania biologicznego i społecznego. Zniknięcie świadomości grzechu to sedno antychrystyczności (anticristicità). Bóg zaczyna własne dzieło zbawcze, 'stwarzając nas grzesznikami', dając nam więc świadomość – której brak w 'człowieku naturalnym' – całkowitej niewystarczalności naszej i dzieł naszych, naszej odmienności od sprawiedliwości Boga. (...) Pierwsza cecha antychrysta to negacja grzechu, a zarazem negacja samej potrzeby zbawienia od grzechu".

I okazuje się, że jeśli coś osłabia Kościół, to bynajmniej nie są to represje, którym jego wiernych poddają wrogowie chrześcijaństwa. Tym czymś jest nabieranie się katolików na „mądrość tego świata". A do niej zaliczyć należy chociażby rozmaite teorie psychologiczne, w świetle których już samo mówienie o grzechu to element zbrodniczego autorytarnego wychowania. W tym kontekście Quinzo, zrozpaczony heretyk, okazuje się po prostu wiarygodnym świadkiem.

Z kolei władzom rzymskim narażali się tym, że nie uznawali obowiązującego w imperium politeizmu – nie chcieli oddawać czci należnej Stwórcy ani cesarzowi, ani bóstwom ustanowionym przez państwo. A dziś, po dwóch tysiącleciach od narodzenia Chrystusa, jaki jest zasadniczy powód, dla którego chrześcijaństwo wywołuje wrogość wielu ludzi – i bynajmniej nie tylko fanatyków islamskiej teokracji? Odpowiedź brzmi: wciąż nie nadszedł koniec świata.

Nowy Testament, a zwłaszcza Ewangelie, to przecież jedna wielka obietnica. Tyle że mentalność katolika, którą przeorały procesy sekularyzacyjne, żywi się nadzieją na lepsze życie tu i teraz, a nie po śmierci.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy