Przecież my go już znamy. Każdy, kto podróżował szynami za wschodnią granicę, wie, jakie są skarpetki śpiącego wyżej Kazacha, jak smakuje piwo z puszki nad ranem, kiedy za oknem wciąż ta sama pustka, i jaki jest kolor majtek dziewczyny jadącej do Tambowa. Najładniejszy, bo cielisty.
A może Matecki pisze to wszystko, bo po prostu chce coś z siebie wyrzucić? „Rozpoczęło się od standardowej serii pytań: kto, skąd, dlaczego i na ch... właśnie tutaj? Przy stole drzemał jeszcze jeden obywatel, którego wnet obudziła nasza głośna rozmowa. Wszystko to zmierzało do postawienia zasadniczego pytania, które nie powinno paść od razu – byli to, mimo wszystko, ludzie kulturalni – i trzeba było troszkę pokluczyć. Ja też zadałem im parę pytań. Na przykład, co robią? Najpierw zgodnym chórem odpowiedzieli: nic! Ale potem zastanowili się głębiej i pani domu odpowiedziała: żyjemy!"