Zawierzenie, codzienna kontemplacja prawd wiary czy racjonalne przyjęcie pewnych podstaw, z którymi po prostu łatwiej żyć? Ot, taki katolicyzm kulturowy, który każe przestrzegać dekalogu jako życiowego guideline? Plus poszanowanie tradycji i obyczajowości na osłodę.
Jedno obok drugiego, a może jedno lub drugie? To chyba w Polsce najczęstsze. Bywają w polskim Kościele ludzie głębokiej wiary, ale większość z nas to oportuniści. Oportunizm jest bezpieczny. Nie zmusza do dramatycznych wyborów, przemyśliwań, stawiania sobie i innym duchowych wyzwań. Pożółkły kwit metryki chrztu głęboko w szufladzie. Okazjonalny udział w mszy świętej. Kapłan odwiedzający co roku z kolędą i bezpieczne trzy litery K + M + B na drzwiach domu – tarcza broniąca przed ciekawskim sąsiadem. Choinka, opłatek, Pismo Święte na półce. Co jeszcze? Pewnie nic, bo ów zestaw atrybutów wystarcza, by czuć się członkiem wspólnoty, nazywać się katolikiem.
Zastanawiam się, na jak długo to wystarczy, bo przecież całkiem obok tego bezpiecznego poczucia tożsamości jesteśmy również Europejczykami, konsumentami Lidla czy Biedronki, wyborcami PiS czy Nowoczesnej. Jak głęboko ta nasza szczątkowa definicja wiary wpływa jeszcze na inne wybory? Czy potrafimy przenosić chrześcijańską aksjologię na pracę, politykę, ba, codzienne życiowe decyzje?
Bliższa obserwacja dowodzi kompletnej bezradności. Targają nami jakieś moralne emocje, chwalimy, kpimy, potępiamy, ale żeby było w tym coś z katechizmu? Dużo z tym gorzej. Czy da się to zmienić? A może jesteśmy skazani na powolne więdnięcie chrześcijaństwa, jak to się już wydarzyło w Niemczech, Francji czy Włoszech? Może chrześcijaństwo nie niesie ze sobą niczego ważnego w dzisiejszym świecie. Nie umie wygrywać walki z konsumpcjonizmem czy hedonizmem współczesności.
Jak to zmienić? Jak najpierw uzmysłowić taką potrzebę, a potem naszkicować strategię odbudowywania zagubionej duchowości? To wielka zagadka. Wspomniałem o muzułmanach. Niewątpliwie można się od nich uczyć wiary. Ale nie są jedyni. Z pewną nadzieją przyglądam się odrodzeniu chrześcijaństwa na Wschodzie, na jałowym do niedawna gruncie prawosławia.