Leksykon kandydatów na prezesa

30 października poznamy nowego szefa PZPN. Od niego będzie zależała przyszłość i wizerunek polskiej piłki, ale już z samego przeglądu kandydatur można się wiele o naszym futbolu dowiedzieć

Aktualizacja: 24.09.2008 12:34 Publikacja: 24.09.2008 01:27

Zdzisław Kręcina (z lewej) i Michał Listkiewicz, czyli sekretarz generalny Polskiego Związku Piłki N

Zdzisław Kręcina (z lewej) i Michał Listkiewicz, czyli sekretarz generalny Polskiego Związku Piłki Nożnej i jego szef. Czy to Kręcina 30 października zajmie miejsce Listkiewicza?

Foto: Rzeczpospolita, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Chętnych jest pięciu: Zbigniew Boniek, Tomasz Jagodziński, Janusz Jesionek, Zdzisław Kręcina i Grzegorz Lato. Wycofał się Ryszard Czarnecki, bodaj najaktywniejszy ze wszystkich kandydatów.

Problem Czarneckiego polega m.in. na tym, że pozostaje Rysiem, którego większość lubi, ale mało kto traktuje poważnie. On dobrze wiedział, że nie ma na zwycięstwo żadnych szans. Choćby dlatego, że środowisko piłkarskie nie toleruje we władzach polityków. Zapisując się do PiS Czarnecki ostatecznie pogrzebał swoje szanse.

Z podobnych powodów nie będzie się liczył w walce Janusz Jesionek. Kierownik drużyny Kazimierza Górskiego z okresu eliminacji do mistrzostw świata, potem pracownik MSZ z kilkudziesięcioletnim stażem, ambasador na Cyprze i w Słowenii po prostu wypadł z obiegu. To, że w ogóle zdobył jakieś głosy poparcia (m.in. Widzewa) można uznać za przejaw szacunku dla jego pasji i woli naprawy PZPN. Ale choćby Jesionek składał się z samych zalet, na naprawę przez postkomunę nikt już dzisiaj nie pójdzie.

Umiarkowane szanse ma Tomasz Jagodziński. Nie wygra, ale może wejść do zarządu. Jagodziński jest, a raczej był, naszym kolegą po fachu. Zawsze miał egzotyczne pomysły i marzenia, które czasami, ku powszechnemu zdziwieniu, się spełniały. W roku 1991 został senatorem z województwa piotrkowskiego, a od kilkunastu lat Polskie Stronnictwo Ludowe nie daje mu zginąć, zapewniając pracę lub miejsca w radach nadzorczych. Dziś Jagodziński jest p.o. dyrektora Muzeum Sportu i Turystyki.

Gdyby wybory odbyły się dzisiaj, o zwycięstwo walczyliby Zdzisław Kręcina i Grzegorz Lato

Tomek funkcjonuje w środowisku pod pseudonimem Imadło. Strach podać mu rękę, bo może zmiażdżyć. O innych jego umiejętnościach wiadomo niewiele, poza tym, że znakomicie wywiązywał się z roli rzecznika prasowego PZPN w okresie tzw. wojny futbolowej między ministrem Jackiem Dębskim a Marianem Dziurowiczem.

Jagodziński znajduje się w czymś w rodzaju rezerwy kadrowej PSL, więc niektórzy delegaci na zjazd PZPN uważają, że w obecnej sytuacji politycznej dobrze go mieć we władzach. Jest już nawet dla niego rola. Połączenie imadła z naturą foksteriera to dobra rekomendacja dla kogoś w rodzaju łącznika PZPN z Ekstraklasą SA. Bo jak już złapie prezesa Andrzeja Rusko, to nie popuści. Jagodziński może liczyć na poparcie Polski powiatowej. Wprawdzie delegatów z niższych klas będzie niewielu, ale to sól ziemi.

Zbigniew Boniek mówił jeszcze niedawno, że nie będzie starał się o stanowisko prezesa, bo “kto by mnie chciał”. Ale zmienił zdanie, być może widząc, że jednak mógłby zebrać sporo zwolenników. Boniek ma pewnie tyle samo przyjaciół, co i wrogów. Kiedyś wielki piłkarz, świetnie odnalazł się w nowej rzeczywistości. Był skutecznym współwłaścicielem agencji Go and Goal, zajmującej się w latach 90. sprzedażą praw telewizyjnych i marketingowych. Jako wiceprezes PZPN do spraw marketingu sprowadził do związku towarzystwo leasingowe z Bydgoszczy, które nawet reklamowało się na dresach piłkarzy jako “Berlo”. Tyle że PZPN nie otrzymał od niego pieniędzy określonych w umowie.

Boniek ma zwykle bardzo wyważone i sensowne sądy na temat wydarzeń w piłce, jednak ciągnie się za nim opinia człowieka kierującego się swoim interesem.

Boniek jest zbyt cwany, żeby wziąć sobie na głowę funkcję prezesa. Mieszka w Rzymie, do Warszawy na stałe raczej się nie przeniesie, a odpowiedzialność, jaka spada na prezesa PZPN, jest ogromna. Boniek najlepiej czułby się jako osoba odpowiedzialna za marketing lub w każdym innym miejscu, w którym mógłby decydować o pieniądzach związku. Wariant: Boniek wycofuje się, popierając Kręcinę, a w zamian zostaje wiceprezesem, jest bardzo prawdopodobny.

Osoba z kręgu Zbigniewa Bońka i PZPN mówi jednak o kandydaturze nieco inaczej: – Bońka wymyśliła grupa Polsat, bo do tej pory nie wie jak nas ugryźć. Boniek byłby jej człowiekiem w związku.

Grzegorz Lato zawsze marzył o prezesurze. Króla strzelców mistrzostw świata popiera Śląsk, który dla tej idei zjednoczył się z Krakowem i Rzeszowem. Stosunki między związkiem małopolskim i podkarpackim były zawsze bardzo bliskie. Kraków popiera Latę, podobnie jak prezes śląskiego ZPN Rudolf Bugdoł i podkarpackiego – Kazimierz Greń, szef Komisji PZPN do spraw futsalu. To właśnie Grenia można nazwać szefem kampanii wyborczej Laty. Hasło “Prezes z Podkarpacia” obowiązuje w Rzeszowie. Lato jest mieszkańcem Mielca.

On sam nie chce nic mówić na temat planów i personaliów. Ale robią to inni. Jeśli Lato wygra, wiceprezesem do spraw organizacyjnych ma szansę zostać Rudolf Bugdoł. Dziś tę funkcję sprawuje Eugeniusz Kolator, który jest na Miodowej codziennie po swojej pracy zawodowej. Bugdoł musiałby się przeprowadzić z Katowic. O awansie marzy też Kazimierz Greń, ale może się spodziewać, że przy tej okazji wypomni mu się czerpanie zysków z porno-shopów. To nie jest nielegalne, ale średnio pasuje do wizerunku działacza na eksponowanym stanowisku.

Wiadomo, że Grzegorz Lato nie jest zwolennikiem Leo Beenhakkera. Jeśli w najbliższych meczach, z Czechami i Słowacją, Polska zagra poniżej oczekiwań, prezes Lato zerwie kontrakt z Beenhakkerem. Następca już jest. To kolega Laty ze Stali Mielec i reprezentacji Henryk Kasperczak. To nie przypadek, że Kasperczak, podpisując umowę z Górnikiem Zabrze, wynegocjował punkt, zgodnie z którym mógłby odejść z Zabrza do reprezentacji. Taki wariant na pewno bardzo chętnie poparliby dawni trenerzy reprezentacji – Jerzy Engel i Wojciech Łazarek.

Ale każdy, kto myśli, że Latą da się kręcić, może być w błędzie. Lato był zawsze uparty.

Ostatni kandydat może okazać się najpoważniejszym. Zdzisław Kręcina wie, na czym polega kierowanie taką instytucją jak PZPN. Nieżyczliwi mu mówią, że Listkiewicz namówił go do kandydowania, bo dzięki temu niewiele by się zmieniło, a ustępujący prezes utrzymałby swoje wpływy.

Kręcina jest sekretarzem generalnym od roku 1999, ale pracuje w związku od lat 80. z dziesięcioletnią przerwą na pobyt w Kanadzie i funkcję dyrektora browaru Okocim. Na krakowskiej AWF obronił doktorat na temat systemu kształcenia kadr dla instytucji sportowych. Jest licencjonowanym menedżerem FIFA do spraw organizacji imprez piłkarskich. Podobnie jak Michał Listkiewicz zna kogo trzeba w UEFA, FIFA i wszyscy jego znają. Mówi, że jeśli działacze piłkarscy są betonem, to on jest dumny z takiego pochodzenia. Gdyby wybory odbyły się dzisiaj, walka o zwycięstwo rozegrałaby się między Kręciną a Grzegorzem Lato.

Biorę pod uwagę start w wyborach na prezesa, jestem jednak w sytuacji gorszej niż inni kandydaci. Oni mogą odpowiadać na pytania, a ja nie. Dopóki pełnię funkcję sekretarza generalnego, pozostaję etatowym pracownikiem związku, lojalnym wobec jego władz i prezesa. Nie mogę więc mówić o pewnych rzeczach, które chciałbym w PZPN zmienić. Zbieram głosy poparcia i kiedy zgłoszę się oficjalnie, zawieszę funkcję sekretarza. Jeśli zostanę prezesem, zacznę z nowym zarządem realizować nową politykę. Jeśli przegram, być może pierwszą czynnością nowego prezesa będzie wyrzucenie mnie z pracy.

Na razie jestem kandydatem na kandydata. 30 września o północy upływa termin składania zgłoszeń. Zobaczę, kto będzie moim rywalem, bo nazwiska się powtarzają, ale nie wiadomo, kto zostanie zgłoszony. Ktoś do tej pory może się jeszcze wycofać, jak Ryszard Czarnecki. Sytuacja się zmienia, pojawiają się nowi kandydaci, tacy jak Zbyszek Boniek lub Zdzisław Kręcina. Ze Zbyszkiem na ten temat nie rozmawiałem. Czuję, że ktoś chce mnie skłócić ze Zdziśkiem, ale to się nie uda. Obydwaj pracujemy dla dobra piłki, a ja mam szacunek dla wszystkich kandydatów. Jeśli wygram, to wiem, co zrobić, żeby poprawić atmosferę wokół piłki. Co, a przede wszystkim z kim. Na pewno zarząd i władze będą się składały z wielu nowych ludzi.

Chętnych jest pięciu: Zbigniew Boniek, Tomasz Jagodziński, Janusz Jesionek, Zdzisław Kręcina i Grzegorz Lato. Wycofał się Ryszard Czarnecki, bodaj najaktywniejszy ze wszystkich kandydatów.

Problem Czarneckiego polega m.in. na tym, że pozostaje Rysiem, którego większość lubi, ale mało kto traktuje poważnie. On dobrze wiedział, że nie ma na zwycięstwo żadnych szans. Choćby dlatego, że środowisko piłkarskie nie toleruje we władzach polityków. Zapisując się do PiS Czarnecki ostatecznie pogrzebał swoje szanse.

Pozostało 94% artykułu
Piłka nożna
Wyścig żółwi w PKO BP Ekstraklasie. Nikt nie chce być mistrzem Polski
Piłka nożna
Kim jest Arne Slot? Holender, który zastąpi Juergena Kloppa w Liverpoolu
Piłka nożna
Barcelona przegrała mecz o wicemistrzostwo, Robert Lewandowski z golem. Real świętuje tytuł
Piłka nożna
Barcelona gra o wicemistrzostwo Hiszpanii, a Robert Lewandowski o tytuł króla strzelców
Piłka nożna
Górnik Zabrze na ścieżce do sukcesu. Na taki sezon czekał 30 lat