[b]Tak wynika z wyroku Sądu Najwyższego, który zapadł na posiedzeniu niejawnym 23 stycznia 2009 r. (I PK 128/08)[/b].
Sprawa dotyczyła pracownicy, która była zatrudniona na pół etatu. Po zmianach w firmie (doszło do połączenia z inną spółką) przybyło jej obowiązków i musiała zostawać po godzinach, żeby dać sobie z nimi radę.
Przez kilka miesięcy, bez żadnego skutku, zabiegała o to, żeby pracodawca zwiększył jej w związku z tym wymiar czasu pracy, a co za tym idzie – także wynagrodzenie podstawowe.
W maju 2004 r. firma w końcu przystała na jej propozycję, nie zmieniła jednak wysokości jej pensji. Służby kadrowe najpierw zbywały jej prośby o podwyżkę, a gdy wystąpiła o to w oficjalnym piśmie, w odpowiedzi dowiedziała się, że co prawda doszło do wydłużenia jej dniówki, ale jej dotychczasowe wynagrodzenie pozostanie bez zmian.
Pracownica zdecydowała się więc złożyć pozew do sądu z żądaniem wypłaty wynagrodzenia od momentu, gdy zwiększył się wymiar jej czasu pracy. W odpowiedzi firma powołała się na treść porozumienia zawartego z pracownicą, z którego jasno wynikało, że pracodawca zgadza się na wydłużenie jej dniówki do trzech czwartych etatu, podczas gdy pozostałe warunki jej umowy o pracę pozostaną bez zmian.