była uprawniona do dochodzenia swoich roszczeń na podstawie ustawy, niezależnie od treści udzielonej gwarancji.
Nawet jeśli gwarancja nie przewidywała możliwości odstąpienia od umowy, to Anna B. miała taką możliwość na podstawie ustawy.
Sąd podkreślił, że firma nie dochowała obowiązków wynikających z gwarancji, na którą się powoływała. Zgodnie bowiem z jej zapisem naprawa powinna nastąpić w odpowiednim terminie, nie dłuższym niż 24 dni robocze, tymczasem konsumentka czekała aż 63 dni. Na dodatek okazało się, że skuter nadal jest awaryjny, a inne naprawy wydłużały się ponad ustalony w gwarancji termin, nie przynosząc oczekiwanego rezultatu. Sąd uznał więc, że nabyła prawo do odstąpienia od umowy sprzedaży na podstawie art. 8 ust. 4 wspomnianej ustawy z dwóch niezależnych podstaw.
Po pierwsze, naprawa skutera narażałaby ją na znaczne niedogodności, zważywszy na czas, przez który skuter był w naprawie, w porównaniu z okresem jego faktycznego użytkowania. Ponadto w tym czasie pozwana firma nawet nie próbowała zaoferować jej wymiany skutera na nowy. Zachowanie to można traktować jako nierzetelne. Po drugie, firma nie zdołała naprawić skutera w odpowiednim terminie.
Sąd nie zgodził się też z twierdzeniem spółki, że żądanie odstąpienia od umowy powinno być ograniczone do kwoty 2480 zł, gdyż pozostała należność to równowartość ceny zakupu kasku i blokady, których to stan nie budził zastrzeżeń. Sąd uznał, że odstąpienie od umowy zakupu odniosło skutek również co do kasku i blokady. Firma ma więc zapłacić klientce 2777 zł.
Wyrok utrzymał w mocy Sąd Okręgowy w Zamościu.