Reklama
Rozwiń

Ostro atakowany polityk może się ostro bronić

Jarosław Kaczyński nie musi przepraszać „Gazety Wyborczej” za porównanie jej do „Trybuny Ludu” z 1953 r. oraz sugerowanie jej zależności od postkomuny

Aktualizacja: 29.08.2009 07:26 Publikacja: 29.08.2009 04:44

Ostro atakowany polityk może się ostro bronić

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński kkam Kuba Kamiński Kuba Kamiński

– Istotnie, to porównanie jest przesadne, ale wpisuje się w polemiki obu stron. Ten spór jest faktem i sprawia, że ostre wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego nie były bezprawne, choć obiektywnie naruszały dobre imię gazety – [b]powiedział sędzia Jacek Sadomski w uzasadnieniu wyroku warszawskiego Sądu Apelacyjnego z 28 sierpnia 2009 r. (sygn. VI ACa 160/ 09). [/b]. – Atakowany polityk ma prawo się bronić, przedstawić swoje poglądy i racje, a sąd nie jest od tego, by zmieniać jego polityczne oceny.

[srodtytul]Przedwyborcza gorączka[/srodtytul]

Poszło o to, że przed wyborami parlamentarnymi we wrześniu 2007 r. Jarosław Kaczyński, ówczesny premier, powiedział w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” o „Gazecie Wyborczej”: „To, co się tam wyprawia, to »Trybuna Ludu« z 1953 r. Atak na nas przekracza wszelką miarę (…). Agora nie może nie mieć związków z oligarchią, jeżeli jest wydawnictwem na dużą skalę, a w Polsce gospodarka w niemałej części jest w rękach postkomunistycznych oligarchów. I w związku z tym zamówienia na ogłoszenia, reklamy, promocje są w ich rękach”.

Mówił, że „większość mediów jest w istocie pod kontrolą oligarchii”. Na pytanie, czy Axel Springer, Edipresse lub Agora są pod taką kontrolą, odpowiedział, że według niego w znacznej mierze tak, a w wypadku Agory dochodzi „czynnik intensywnie ideologiczny”. Pytany, czy ma taką wiedzę, czy tylko przypuszcza, odparł: „Przypuszczam. Nie potrafię w tej chwili zilustrować tego przykładami”.

Sąd I instancji (Agora zażądała przeprosin i 50 tys. zł na cel charytatywny) oddalił pozew. Uzasadniając wyrok, sędzia Janina Dąbrowiecka powiedziała, że były to opinie, a jako takie nie podlegają sprawdzeniu w kategorii prawda – fałsz, mieszczą się więc w granicach wolności wypowiedzi.

– Po pierwsze, można wypowiedzi te traktować jako informację, na dodatek przekazywaną nie przez byle kogo, ale premiera. Po drugie, nawet gdyby to były czyste opinie, to one też muszą mieć uzasadnienie w faktach, inaczej są pomówieniami – przekonywał pełnomocnik „GW” Piotr Rogowski. – Zarzut, że gazeta podlega jakimś wpływom środowisk finansowych, uderza w rzecz najczulszą dla redakcji (prasy), bo w jej wiarygodność. Tymczasem sformułowania o oligarchii były świadomie użyte, gdyż był to leitmotiv rozpoczynanej kampanii.

– Były to oceny Jarosława Kaczyńskiego, odpowiedź na ustawiczne ataki pod jego adresem ze strony „GW”, która będąc ogromnym medium, sama prezentuje wyraziste oceny, wręcz napastliwie atakowała jego rząd – przekonywał z kolei pełnomocnik prezesa PiS Antoni Łepkowski.

[srodtytul]Trudna sprawa[/srodtytul]

– Ten spór należy do spraw trudnych, trzeba bowiem pogodzić dwie wartości: swobodę wypowiedzi, z której korzystał Jarosław Kaczyński, i ochronę dóbr osobistych, które w wypadku Agory zostały naruszone – powiedział sędzia Sadomski.

SA odwołał się do wzorca wyrażanego m.in. w wyrokach Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które wskazują, że politycy, ale też media, muszą być przygotowani na większą krytykę niż zwykli obywatele. W przeszłości Trybunał zezwalał na nazwanie polityka „idiotą”, „bufonem” i „groteskową figurą”. Zacytował też sprawę Janusz Sanocki v. Polska, który wygrał. W czasie gdy był burmistrzem Nysy, regularnie atakował go lokalny dziennik, a on odpowiedział artykułem w innym piśmie, zarzucając pierwszemu „bolszewickie metody”.

– To najbliższy przykład naszemu – mówił sędzia. – Wypowiedź Kaczyńskiego była oceną sytuacji polityczno-społecznej i gdyby sąd uwzględnił pozew, ograniczyłby swobodę publicznej debaty.

Wyrok jest prawomocny. Nie wiadomo, czy Agora złoży kasację.

[ramka][b]Strasburg o publicznej debacie[/b]

Swoboda wypowiedzi dotyczy nie tylko informacji albo opinii korzystnych lub nieobraźliwych, ale też tych, które urażają, szokują. Należy wprowadzić równowagę między przywilejem wyrażania przez dziennikarzy krytycznych uwag o działaniach rządzących a prawem tych ostatnich do odpowiadania na nie, do ochrony dobrego imienia oraz informowania opinii o sposobie sprawowania władzy. Skarżący użył prowokującego i pozbawionego elegancji języka (m.in. „metoda bolszewików”), jednak w debacie publicznej zniewaga (polityczna) jest ryzykiem związanym z grą polityczną i wolną ideową debatą.Sanocki v. Polska (nr 28949/03)[/ramka]

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora:

[mail=m.domagalski@rp.pl]m.domagalski@rp.pl[/mail][/i]

– Istotnie, to porównanie jest przesadne, ale wpisuje się w polemiki obu stron. Ten spór jest faktem i sprawia, że ostre wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego nie były bezprawne, choć obiektywnie naruszały dobre imię gazety – [b]powiedział sędzia Jacek Sadomski w uzasadnieniu wyroku warszawskiego Sądu Apelacyjnego z 28 sierpnia 2009 r. (sygn. VI ACa 160/ 09). [/b]. – Atakowany polityk ma prawo się bronić, przedstawić swoje poglądy i racje, a sąd nie jest od tego, by zmieniać jego polityczne oceny.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Spadki i darowizny
Jak długo można żądać zachowku? Prawo jasno wskazuje termin przedawnienia
Prawo w Polsce
Ślub Kingi Dudy w Pałacu Prezydenckim. Watchdog pyta o koszty, ale studzi emocje
Zawody prawnicze
„Sądy przekazały sprawy radcom”. Dziekan ORA o skutkach protestu adwokatów
Konsumenci
Tysiąc frankowiczów wygrywa z mBankiem. Prawomocny wyrok w głośnej sprawie
W sądzie i w urzędzie
Od 1 lipca nowości w aplikacji mObywatel. Oto, jakie usługi wprowadzono