Taki jest sens najnowszego wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Decyzja ramowa w sprawie europejskiego nakazu aresztowania (ENA) stanowi wprawdzie, że państwa członkowskie są zasadniczo zobowiązane do uwzględnienia nakazu, jednakże w pewnych sytuacjach organ sądowy wykonujący nakaz może odmówić przekazania osoby ściganej.
[b]Trybunał stwierdził, że w niektórych przypadkach prawo państwa może inaczej traktować obywateli swoich, a inaczej unijnych. [/b] Ustawodawstwo holenderskie przewiduje, że odmawia się przekazania obywateli Królestwa Niderlandów organowi sądowemu wydającemu nakaz w celu odbycia prawomocnej kary więzienia. Odmówi także przekazania obywateli innych państw członkowskich, ale tylko tych, którzy mieszkali legalnie nieprzerwanie przez pięć lat w Królestwie Niderlandów i posiadali zezwolenie na pobyt na czas nieokreślony.
Wątpliwości wypłynęły za sprawą Dominika Wolzenburga, obywatela niemieckiego, skazanego w Niemczech na rok i dziewięć miesięcy pozbawienia wolności za popełnienie kilku przestępstw. Mężczyzna wyjechał z Niemiec i osiedlił się w Królestwie Niderlandów. Sąd niemiecki postanowił uchylić warunkowe zawieszenie kary, ponieważ Wolzenburg naruszył warunki zawieszenia. W rezultacie niemiecki sąd wydał przeciwko niemu ENA i zwrócił się do holenderskiego organu wykonującego o przekazanie go w celu odbycia prawomocnej kary pozbawienia wolności.
Sąd holenderski zwrócił się do ETS o zbadanie zgodności z prawem unijnym ustawodawstwa krajowego, przewidującego tak różne traktowanie obywateli. ETS uznał, że wykonujące nakaz państwo członkowskie Unii nie może – poza wymogiem odnoszącym się do okresu pobytu – uzależniać fakultatywnej odmowy wykonania ENA od dodatkowych wymogów administracyjnych (np. od posiadania zezwolenia na pobyt na czas nieokreślony).