[b]Tak uznał 2 grudnia 2009 r. Sąd Najwyższy (sygn. I UK 201/ 09)[/b] w sprawie łódzkiej spółki budowlanej zatrudniającej 40 robotników.
Początkowo dostawali oni bilety na przejazd komunikacją miejską, tak by łatwo mogli się dostać do miejsca, gdzie spółka prowadziła właśnie roboty budowlane. Powodowało to jednak wiele zachodu, gdyż księgowa musiała kupować duże partie biletów, a później rozdawać je poszczególnym pracownikom. Jeszcze trudniej było z osobami dojeżdżającymi spoza Łodzi.
[srodtytul]Zmiana na ekwiwalent[/srodtytul]
Spółka zdecydowała się więc na przyznanie zatrudnionym ekwiwalentów za przejazdy wypłacanych razem z pensją. Zasady dotyczące tych ryczałtów znalazły się w regulaminie wynagradzania, który obowiązywał w firmie. W myśl tych regulacji robotnicy zamieszkali w Łodzi mogli liczyć na równowartość dwóch biletów (ostatnio 2 x 1,7 zł za bilet dziesięciominutowy) za każdy dzień pracy. Osoby dojeżdżające pociągiem otrzymywały ponadto ryczałt w wysokości od 10 do 15 zł dziennie na zakup biletów PKP. Spółka płaciła od tych ekwiwalentów podatek dochodowy (patrz ramka).
Nie płaciła zaś składek na ubezpieczenia społeczne. W myśl § 2 ust. 1 pkt 26 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=77617]rozporządzenia z 18 grudnia 1998 r. w sprawie szczegółowych zasad ustalania podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe (DzU nr 161, poz. 1106 ze zm.)[/link] do podstawy naliczenia składek na ubezpieczenie emerytalno-rentowe pracownika nie wlicza się korzyści materialnych, które wynikają z układów zbiorowych pracy, regulaminów wynagradzania lub przepisów o wynagradzaniu, a polegają m.in. na korzystaniu z bezpłatnych lub częściowo odpłatnych przejazdów środkami lokomocji.