Jeżeli odpowiemy, że sędziowie musieli stosować wstecznie przepisy (co bulwersuje większość prawników), to sędziom, którzy skazywali na ich podstawie, nie można z tego powodu teraz stawiać zarzutów, mimo że niedziałanie prawa karnego wstecz jest tak fundamentalną zasadą, iż wczoraj 30 czerwca właściwie o niej przed TK nie mówiono.
Takie stanowisko narzucił jednak sądom badającym takie sprawy (a mogą dotyczyć kilkudziesięciu sędziów) siedmioosobowy skład Izby Karnej Sądu Najwyższego.
W uchwale z 20 grudnia 2007 r. dokonał wykładni sformułowania „oczywiście bezzasadny” pochodzącego z procedury uchylania immunitetu sędziowskiego, w ten sposób, że wyłączył z niego właśnie stosowanie przez sędziów wstecz dekretu o stanie wojennym. Chodzi o pierwsze dni stanu wojennego. Dekret o nim wydrukowano w Dzienniku Ustaw dopiero 17 – 18 grudnia, a rozkolportowano 19, oskarżeni np. o demonstracje nie wiedzieli zatem, że działają bezprawnie. [b] Paradoks stanowiska SN polega na tym, że zastosował on po 20 latach demokratycznej Polski prawo karne wstecz[/b], i zmusza do jego stosowania inne sądy i prokuraturę w sprawach o nadużycie władzy sędziowskiej.
Rozprawę zdominowała jednak kwestia, czy TK ma prawo ingerować w uchwałę, która jest domeną Sądu Najwyższego, gdyż jest z dziedziny stosowania, a nie tworzenia prawa.
Stanisław Trociuk, zastępca rzecznika praw obywatelskich (sam wniosek do TK złożył tragicznie zmarły dr Janusz Kochanowski), odpowiadał, że uchwała nadała ogólnej przesłance oddalenia wniosku prokuratury dodatkową treść. Jest to więc nowość normatywna, którą TK może skontrolować. Oczywiście formalnie rzecz biorąc, rzecznik nie zaskarżył uchwały SN, tylko art. 80 § 2b [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=057C8CA251FD939C907B50B6D72F8787?id=162548]prawa o ustroju sądów powszechnych[/link], dotyczący uchylania sędziowskiego immunitetu.