Wyrok to wskazówka jak należy postępować
Po wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r., Polska stoi w obliczu decyzji kluczowej, bo dotyczącej wyboru pomiędzy byciem w Unii a powolnym, może nawet szybszym niż nam się wydaje, wyjściem z niej. Pojawiły się głosy, że ten wyrok niczego nie przesądza, a nawet, że jest porażką wszystkich tych, którzy zarzucają, że w Polsce nie ma gwarancji dla niezależności sądów. Myślenie, że jest to czyjaś porażka, jest ogromnym nadużyciem i błędem, bo ugruntowuje atmosferę konfliktu. W interesie nas wszystkich jest traktowanie tego wyroku jako wskazówki, jak należy postępować, aby Polska nie była spychana na margines w Europie. Wyrok TSUE nie jest wyłącznie wyrokiem w jednej sprawie, w której do TSUE zwrócił się z pytaniem prejudycjalnym Sąd Najwyższy. Jest stanowiskiem określającym zasady niezależności sądów, których wypełnienie pozwala dopiero mówić, że mamy do czynienia z sądem w rozumieniu prawa europejskiego, czyli tych traktatów, które obowiązują także Polskę. Kierując się wskazaniami zawartymi w wyroku TSUE, Sąd Najwyższy wydał 5 grudnia 2019 r. orzeczenie, z którego wynika jednoznacznie, że Krajowa Rada Sądownictwa nie jest organem bezstronnym i niezawisłym, że Izba Dyscyplinarna powołana w strukturze SN nie jest sądem w rozumieniu prawa UE i prawa polskiego. Zostały też wypowiedziane w ramach uzasadnienia orzeczenia SN bardzo ważne słowa, że wyrok TSUE z 19 listopada br. „wiąże każdy sąd w Polsce, a także każdy organ władzy państwowej". To oznacza, że im prędzej rządzący podejmą działania naprawcze, tym lepiej dla nas wszystkich. Trwanie w obecnym stanie prawnym i przekonywanie, że KRS jest gwarantem niezależności sądów, będzie jedynie pogłębiać chaos prawny. Będą wydawane kolejne wyroki przez sędziów powołanych przez KRS, która – według wskazań zawartych w wyroku TSUE z 19 listopada br. – została oceniona negatywnie przez SN w orzeczeniu z 5 grudnia.
To będzie oznaczać kwestionowanie takich wyroków, a co za tym idzie, brak pewności u obywateli czy mają rozstrzygniętą sprawę, czy nie. Nie musimy sobie wyobrażać czarnych scenariuszy. Przykład negatywnych skutków już jest – w przypadku sędziego Pawła Juszczyszyna. Rozpatrując sprawę jako sąd odwoławczy, postanowił w ramach kontroli instancyjnej ustalić, czy sędzia, który wydał wyrok w pierwszej instancji, był właściwie powołany – przez bezstronną KRS – oraz czy sędziowie powołani do nowej KRS mieli wystarczające poparcie od co najmniej 25 sędziów. Za te działania sędzia został odsunięty od prowadzenia spraw, przeniesiony do niższej instancji i wszczęto wobec niego działania dyscyplinarne. Taka presja na sędziów, którzy wcale nie zajmują się polityką, a jedynie będą wykonywać wspomniany wyrok TSUE i orzeczenie SN, będzie tylko potwierdzeniem braku gwarancji niezależności sądów. Będzie to równia pochyła, prowadząca do eliminacji z UE, na którą niestety wkroczy Polska.
Dyscyplinarka za destabilizowanie
Znajomy adwokat opowiedział mi ostatnio o problemie, przed jakim stoi, a który wiąże się ściśle z powyższymi uwagami. Otóż prowadzi on sprawę o odszkodowanie przeciwko Skarbowi Państwa. Reprezentuje interesy poszkodowanego obywatela. W pierwszej instancji wygrał sprawę. Sąd zasądził na rzecz jego klienta kilkaset tysięcy złotych odszkodowania. Strona przeciwna złożyła apelację, w której wyniku powództwo zostało oddalone, czyli klient mojego znajomego adwokata przegrał sprawę.
Okazało się, że wszyscy trzej sędziowie w sądzie apelacyjnym, którzy uczestniczyli w wydaniu wyroku, zostali powołani przez nową KRS. Adwokat przygotowuje skargę kasacyjną i zastanawia się, czy podnieść w niej także zarzut dotyczący nieprawidłowego powołania tych sędziów. Ma za sobą przecież wyrok TSUE i orzeczenie SN. Ma etyczny nakaz działania w interesie klienta. Ale jednocześnie ma wątpliwości. A co będzie, jeżeli jego działania kwestionujące powołanie tych sędziów zostaną potraktowane jako destabilizujące wymiar sprawiedliwości, jak to już politycy rządzący stwierdzili wobec decyzji sędziego Juszczyszyna? Czy minister sprawiedliwości zażąda wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec adwokata? A jeżeli adwokacki rzecznik dyscyplinarny odmówi wszczęcia i odmowę zatwierdzi sąd dyscyplinarny w izbie adwokackiej, to czy minister sprawiedliwości, prokurator generalny złoży kasację do Izby Dyscyplinarnej? Ostatnio takie uprawnienie Izba ta przyznała prokuratorowi generalnemu wbrew treści przepisu art. 91a prawa o adwokaturze, który nie przewiduje takiego uprawnienia.
My, adwokaci, jesteśmy odważni. Mamy zakodowane działanie w interesie klienta. Ale ważne jest, aby mieć też gwarancję bezpieczeństwa przy podejmowaniu tego typu działań. Co będzie, jeżeli adwokat nie stawi się przed taką izbą, o której SN powiedział, że nie jest sądem? A izba mimo wszystko orzeknie karę dyscyplinarną, np. zawieszenia w prawie wykonywania zawodu?
Dlatego protestujemy przeciwko stanowisku Izby Dyscyplinarnej, bo ono uderza w interes obywateli, którzy mają prawo do właściwego sądu i adwokata. Okazuje się, że wyrok TSUE i orzeczenie SN nie mają tylko odległej, abstrakcyjnej perspektywy dla obywateli. Mogą mieć i już mają bardzo realny wymiar.