Prokuratorzy nie mają środków na benzynę, opinie biegłych, na łamach prasy narzekają na zbyt niskie wynagrodzenia. Przedmiotem publicznej debaty stały się też zarobki sędziów, którzy organizowali nawet quasi-strajki w postaci “dni bez wokandy”. Tymczasem zamiast oczekiwać, że podatnicy dodatkowo dołożą się do pensji, sfinansują przejazdy policjantów i telefony prokuratorów, warto zastanowić się, czy nie można tym podatnikom ulżyć, obniżając koszty postępowań, a oszczędności zagospodarować na upragnione cele.
Racjonalna polityka aresztowań może być źródłem istotnych oszczędności, bo miesięczny koszt utrzymania osoby pozbawionej wolności to 2269,66 zł. Według danych dostępnych na stronie internetowej Służby Więziennej [link=http://www.sw.gov.pl/default.aspx](www. sw. gov. pl)[/link], 31 lipca 2010 w jednostkach penitencjarnych osadzonych było 8591 osób tymczasowo aresztowanych. Tylko w lipcu Skarb Państwa wydał na ich utrzymanie 19 498 649,06 zł.
[srodtytul]Za nasze pieniądze[/srodtytul]
W wielu postępowaniach tymczasowe aresztowanie stosowane jest miesiącami, a nawet latami. Bywa, że po środek ten sięga się “na wszelki wypadek”, również w sprawach stosunkowo błahych. Tekst ten powstał na kanwie argumentacji przedstawionej niedawno na posiedzeniu w przedmiocie zastosowania tymczasowego aresztowania przed jednym z krakowskich sądów. Ostatecznie pozbawiono wolności podejrzanego, który posiadał w domu pół kilograma marihuany, a sąd uzasadnił swą decyzję koniecznością przeprowadzenia konfrontacji z drugim podejrzanym, a także potrzebą wykonania ekspertyz ujawnionych środków odurzających.
Człowiek ten przez trzy miesiące będzie jadł za nasze pieniądze, będzie pilnowany, dowożony na czynności procesowe tylko po to, żeby można było wykonać konfrontację, która potrwa nie dłużej niż godzinę, a nadto przeprowadzić dowody z opinii biegłego, przy czym na tę ostatnią czynność podejrzany nie ma żadnego wpływu.