Spory prawne o roboty budowlane

Łatwiej jest budować autostrady, niż stosować się do umów zawieranych ze Skarbem Państwa. Taka nasuwa się refleksja po lekturze prasowych zawiadomień o tym, jak Chińczycy polegną pod Warszawą. Stracą fortunę i nigdy nie będą dla nas konkurencją w robotach budowlanych – pisze radca prawny mający doświadczenie w procesach o roboty budowlane

Publikacja: 13.06.2011 04:20

Spory prawne o roboty budowlane

Foto: Fotorzepa, Paweł Gałka

Red

Umowa o roboty budowlane ma charakter swoisty, starannie ukształtowany przez kodeks cywilny. Jest wyjątkowo dobrze opisana przez orzecznictwo Sądu Najwyższego i literaturę przedmiotu.

W sporze o autostradę chodzi o cztery doniosłe, wyraźnie odrębne kwestie prawne dotyczące:

- właściwego odczytania (zrozumienia) konstrukcji umowy o roboty budowlane, ze szczególnym uwzględnieniem tak zwanych konstytutywnych elementów umowy,

- tego, co nazywa się potocznie zerwaniem, a w języku prawniczym odstąpieniem od umowy,

- odszkodowania za straty, które powstały w następstwie, jak to zostało określone, „niezrealizowanych korzyści",

- sądowej ochrony wizerunku przedsiębiorstwa, o którym urzędnicy państwowi wypowiadają się w sposób mogący godzić w renomę spółki Covec.

Dlatego niepokoi pewność siebie Mikołaja Karpińskiego, rzecznika ministra infrastruktury, a także Andrzeja Maciejewskiego, zastępcy generalnego dyrektora dróg krajowych i autostrad, którzy zapewniają, iż Covec otrzyma rachunek na 740 mln złotych. A więc odszkodowanie ma być niewiele mniejsze niż wartość robót budowlanych. Dlatego, aby poznać racje obu stron, trzeba nadzwyczaj starannie zapoznać się z dokumentacją. Zawsze obfitą i skomplikowaną. A także zrozumieć wyjątkową złożoność sporów o roboty budowlane.

Strony muszą współdziałać

Przepisy kodeksu cywilnego regulujące umowę o roboty budowlane ten obowiązek wyraźnie eksponują. Do jej wykonania muszą się starannie przygotować obydwie strony. W takim przedsięwzięciu jak budowa autostrady obowiązki Skarbu Państwa – jako strony zamawiającej – są szczególnie doniosłe i skomplikowane. Dlatego rzetelne ich wypełnienie wcale nie jest łatwe.

Skarb Państwa ma identyczne prawa i obowiązki jak każdy, kto zamawia roboty budowlane. Nie ma tu żadnej taryfy ulgowej. Nie chodzi zatem o konflikt chińsko-polski, ale o spór gospodarczy między równoprawnymi kontrahentami.

Oto ustawowe obowiązki: przekazanie terenu budowy, dostarczenie projektu, odebranie obiektu (lub umówionej części – określonego fragmentu). A wreszcie zapłata umówionego wynagrodzenia bez zbędnej zwłoki, czyli w terminie 14 dni – od odbioru „części".

Tak określone obowiązki oznaczają, że ich wykonanie przez zamawiającego może napotkać różne przeszkody. Powszechnie znane są problemy ze skompletowaniem dokumentacji czy niezbędną „adaptacją". Czy zarzuty firmy Covec wobec Skarbu Państwa dotyczące nieodpowiedniej jakości dokumentacji można z góry wykluczyć?

Problemy z przygotowaniem dokumentacji mają charakter w zasadzie „inżynierski" i względnie łatwo można je rozwiązywać. Tak samo należy mówić o zmianie niektórych materiałów, technologii czy organizacji pracy. Dotyczy to także terminarza, który często jest modyfikowany. W zasadzie wszystko można „aneksować" w rozsądnym tego słowa znaczeniu. Jednak zawsze pod warunkiem gotowości obydwu stron do współdziałania. Słuchania tego, co mają sobie do powiedzenia.

Nader często różne problemy wiążą się z odbieraniem obiektu. I zwykle są źródłem konfliktów. Odbiór robót to rytuał, który ma dwa równorzędne aspekty: faktyczny i prawny. W języku prawniczym odbiór oznacza tyle co „pokwitowanie". A więc uznanie, iż umowa została należycie wykonana. Czyli „zgodnie z projektem i zasadami wiedzy technicznej". Zwrócić należy uwagę na spójnik „i". Nie wystarczy, aby roboty były zgodne z projektem. Muszą mieć także odpowiednią jakość. Spełniać uniwersalne standardy.

Łatwo w tym miejscu zauważyć, iż ocenianie jakości robót jest niezwykle skomplikowane i nadzwyczaj ocenne. Z jednym wszak kategorycznym zastrzeżeniem – efekt pracy wykonawcy robót budowlanych bez względu na swoją postać czy złożoność daje się ocenić według obiektywnych standardów. Jest jednak jeden warunek: strony muszą być zgodne co do wcześniej przyjętej w tym zakresie procedury. Umowa musi określać bardzo dokładnie, kto będzie faktycznie odbierał roboty, jak będzie dokumentowany odbiór, w jakich terminach od zawiadomienia o gotowości do częściowego oddania robót, które się fachowo określa „zanikające". Jeśli dodać do tego, że zawsze występują roboty określane jako „dodatkowe" – których obiektywnie nie daje się przewidzieć, to wiadomo, że potrzebny jest profesjonalizm. Zbędne natomiast są emocje i oskarżenia.

Zapłata zawsze warunkowa

Ani przez chwilę nie można zapomnieć, że obowiązek zapłaty ma charakter warunkowy. Artykuł 647 kodeksu cywilnego in fine, wyliczając obowiązki zamawiającego, nieprzypadkowo najpierw wymienia odbiór, później zaś zapłatę wynagrodzenia. Jednak i w tych trzech słowach jest dodatkowe źródło niesłychanie skomplikowanych problemów i nieustających sporów.

Oddaniu robót towarzyszy bowiem nie jakakolwiek zapłata, lecz „umówiona". Problem w tym, że chodzi o odmienne zwykle rozumienie, jakie wynagrodzenie jest „odpowiednie" – gdy jest świadczone w częściach. Trzeba koniecznie dodać, iż w sporze ze stroną chińską trudnym zagadnieniem prawnym jest zagadnienie tak zwanego wynagrodzenia zryczałtowanego. Tej formuły nie można jednak demonizować, gdy z góry umówione „wynagrodzenie" traci walor należnego ekwiwalentu – w rozumieniu orzecznictwa Sądu Najwyższego. Jak to wygląda w sporze ze spółką Covec – tego na razie nie wiemy.

Sposobów na „trzymanie" wykonawcy jest dużo, poniważ przewaga zamawiającego jest ewidentna. Pamiętać bowiem należy, że jeśli nawet wykonawca ma sto procent racji, a zamawiający nie chce zapłacić, to przyjmujący zamówienie tylko wyjątkowo może „zejść z budowy". Zwykle chodzi tu o sporną część wynagrodzenia, którą ma szansę odzyskać dopiero w sądzie.

Problem w tym, że w wielu wypadkach bardzo trudno jest się umówić w kwestii zapłaty. Zwłaszcza gdy chodzi o świadczenie w ratach. Jak z tego widać, z uwagi na „dynamiczny" i gospodarczo rozległy obszar problemów roboty budowlane to niewyczerpane źródło konfliktów. Jest tylko jeden sposób, aby je redukować. Jeszcze raz podkreślmy: rzetelne, systematyczne i po prostu uczciwe współdziałanie. Niestety, w realizacji zamówień publicznych często strony kontraktu tylko formalnie są równoprawnymi kontrahentami.

Przekonanie, iż umowę można łatwo zerwać, jest tyle powszechne, ile błędne. To potwierdza obfite orzecznictwo, w którym nader często sąd dochodzi do przekonania, że zamawiający, choć miał swoje racje, to nie udowodnił należycie, iż spełnione zostały „formalne warunki odstąpienia od umowy". Tak zwana jednostronna rezygnacja z zobowiązań umownych jest przedmiotem nie tylko licznych orzeczeń, ale także obszernych monografii, które można streścić jednym zdaniem: tylko w szczególnych okolicznościach istnieje możliwość skutecznego prawnie odstąpienia od umowy. Czyli osiągnięcia takiego stanu wzajemnych stosunków, jakby umowa nigdy między stronami nie była zawarta.

Po pierwsze zamawiający musi wyznaczyć wykonawcy dodatkowy termin. Po drugie zadbać, aby był odpowiedni. Po trzecie zawiadomić, iż w razie bezskutecznego upływu wyznaczonego terminu zamawiający będzie uprawniony do odstąpienia od umowy. A wreszcie odstępujący musi złożyć kolejne oświadczenie, że od umowy odstąpił.

Wartością, którą sądy chronią w pierwszej kolejności, jest pewność obrotu prawnego. Tylko w wypadku gdy rzeczywiście zwłoka w wykonaniu zobowiązania – a więc stan jednostronnego zawinienia przez wykonawcę – nie budzi wątpliwości, jest szansa na ustalenie, iż strony nie są związane umową. Gdy strony się rozstają, ciąży na nich obowiązek wzajemnego rozliczenia się, co prawie zawsze stanowi odrębne źródło sporów.

Dlatego trudno mówić o słusznych pretensjach zamawiającego w takich sporach, w których sam nie wykonywał umowy wzorowo. Każdy zarzut braku współdziałania podnoszony przez wykonawcę w odniesieniu do różnych obowiązków zamawiającego sąd bada z całą starannością. Ma bowiem na uwadze ustawowy przymus, a nie dobrą wolę w kwestii wspólnego dążenia obu stron do realizacji umówionego celu. W tym także wspólnego pokonywania różnych ograniczeń oraz przeszkód, których nie dało się przewidzieć przed podpisaniem umowy. Nadzwyczaj duże znaczenie w tego typu sporach ma jakość dokumentacji budowlanej – treść w „dzienniku budowy". A także zawartość innych dokumentów protokolarnie rejestrujących wszystkie okoliczności, które poświadczają i uwiarygodniają tezę, iż rzeczywiście wykonawca „dopuścił się zwłoki w wykonaniu zobowiązania". Czy mamy pewność, że tak jest w tej sprawie?

Warto na marginesie zaznaczyć, iż wypowiedzieć umowę może także wykonawca, co wcale nie jest odosobnionym zjawiskiem. Zwłaszcza gdy zamawiający okaże się niewydolny finansowo lub niepozbierany organizacyjnie.

Szkoda pieniędzy nie doda

Prowadzenie spraw budowlanych jest wyjątkowo trudne i długotrwałe. Uwarunkowane dokładnym określeniem wartości przedmiotu odszkodowania. Udowodnieniem okoliczności faktycznych uzasadniających żądanie. Spory tego rodzaju są także wyjątkowo ryzykowne ze względu na często trudną do odgadnięcia wiedzę zaprezentowaną przez biegłych.

Jeśli nawet dokładne określenie odszkodowania się powiedzie, to należy pamiętać, iż sąd ma kompetencje do jego miarkowania. W sprawach o naprawienie szkody, jeśli sąd uzna, że ścisłe udowodnienie wysokości tej szkody jest niemożliwe lub nader utrudnione, może zasądzić odpowiednią sumę według swej oceny opartej na rozważeniu wszystkich okoliczności sprawy.

Sprawa jest nadzwyczajna: z jednej strony działa Skarb Państwa, z drugiej zaś przedsiębiorstwo, którego wielkość oraz prestiż mają wymiar światowy.

Jeśli doszłoby do sporu arbitrażowego z przedsiębiorstwem Covec można powiedzieć trzy rzeczy: proces będzie długotrwały i skomplikowany, wynik sprawy niepewny, natomiast osoby "odpowiedzialne" za ewentualną przegraną mogą się okazać „nieznane". A w konsekwencji będzie wstyd na cały świat. Dlatego nadzwyczaj aktualna jest ludowa mądrość: zgoda buduje, niezgoda rujnuje.

Autor jest radcą prawnym, mający doświadczenie w procesach o roboty budowlane

Zobacz więcej w serwisie:

Dobra Firma

»

Firma

Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"