Marek Derlatka w artykule „Granice w sztuce też istnieją" („Rz" z 24 sierpnia) przekonująco uzasadnia swoje krytyczne stanowisko wobec wyroku uniewinniającego Adama Darskiego od zarzutu popełnienia przestępstwa obrazy uczyć religijnych (art. 196 kodeksu karnego). Podzielając związane z apelacją oczekiwania autora, warto jednak zwrócić uwagę, że ewentualne utrzymanie w mocy tego orzeczenia oznaczać będzie wzmocnienie rysującej się tendencji orzeczniczej w sprawach o przestępstwo obrazy uczuć religijnych.
Zwężająca wykładnia
Tendencja ta opiera się na zwężającej wykładni przepisu art. 196 k. k., w myśl której karalność za czyn przewidziany tym przepisem zależy od tego, czy sprawca, znieważając przedmiot kultu religijnego, dążył do wywołania skutku, a więc czy działał w bezpośrednim zamiarze obrazy uczuć religijnych. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia zaznaczył, że oskarżony nazywając Biblię „księgą kłamstw", a nadto określając ją innym dosadnym słowem, „nie chciał" nikogo urazić, co jakoby powoduje niemożność przypisania zarzuconego mu czynu.
Z treści powołanego przepisu nie wynika jednak, aby podmiotową stronę czynu zabronionego znamionował wyłącznie bezpośredni zamiar wywołania normatywnie określonego skutku. Czyn z art. 196 k. k. jest bowiem popełniony także wtedy, gdy skutek ten jest objęty ewentualnym zamiarem sprawcy, to znaczy gdy sprawca przewiduje i godzi się na to, że znieważając przedmiot czci religijnej, obrazi uczucia innych osób (Lech Gardocki, „Prawo karne", Warszawa 2004). Pozostawienie zamiaru ewentualnego (w odniesieniu do skutku czynności wykonawczej, to znaczy publicznego znieważania) poza zakresem penalizacji znajduje co prawda zwolenników wśród przedstawicieli doktryny prawa karnego, ale w świetle unormowania art. 196 k. k. jest to stanowisko dyskusyjne. W związku z tym okoliczność, że oskarżony Adam Darski swoim zachowaniem bezpośrednio zmierzał do obrażenia uczuć religijnych osób wierzących, mogłaby mieć znaczenie dla oceny stopnia społecznej szkodliwości czynu (wyższej w przypadku zamiaru bezpośredniego niż ewentualnego) i w konsekwencji dla wymiaru kary.
Nie sposób uznać, że Nergal miotając wyzwiska pod adresem Pisma Świętego, nie przewidywał, że obrazi wierzących
Z punktu widzenia rozstrzygnięcia kwestii winy oskarżonego istotna jest umyślność czynu, która – w zakresie skutku – przyjmuje postać zamiaru ewentualnego. Nie sposób bowiem uznać, że oskarżony, miotając wyzwiska pod adresem Pisma Świętego, nie przewidywał i nie godził się na to, że swoim zachowaniem obrazi osoby wierzące, nawet jeżeli rzeczywiście – jak optymistycznie zakładał sędzia – tego „nie chciał".