Konflikt prokuratury wojskowej z Andrzejem Seremetem - pisze Tomasz Pietryga

Desperacki czyn pułkownika Mikołaja Przybyła może wywołać prawdziwe tsunami. Możliwe jest nawet odejście od obecnego modelu prokuratury i powrót do czasów, gdy wpływ na jej funkcjonowanie mieli politycy – pisze publicysta "Rzeczpospolitej"

Publikacja: 10.01.2012 19:19

Konflikt prokuratury wojskowej z Andrzejem Seremetem - pisze Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek

Poniedziałkowy incydent w Prokuraturze Wojskowej w Poznaniu to skutek wewnętrznego personalnego konfliktu, który tlił się od momentu rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Spór Andrzeja Seremeta z Edwardem Zalewskim, byłym prokuratorem krajowym, który przegrał walkę o stanowisko szefa prokuratury, był znany opinii publicznej od dawna.

Drugi front otworzył się nieco później, na linii prokuratura cywilna – prokuratura wojskowa. Zarzewiem były nieporozumienia wokół śledztwa smoleńskiego. Kiedy skonkretyzowała się koncepcja likwidacji prokuratur wojskowych, konflikt ten wszedł w drugi, poważniejszy etap. Chodziło bowiem o przyszłość i kariery prokuratorów wojskowych.

Spory dotychczas jednak przebiegały w sposób cywilizowany, prowadzono raczej potyczki merytoryczne niż frontalne ataki personalne. A one zazwyczaj nie wychodziły z zacisza prokuratorskich gabinetów. Desperacki czyn płk. Przybyła spowodował, że skrywane konflikty trafiły do wszystkich mediów, a wzajemnych pretensji i rzucanym wszem wobec oskarżeń nikt już nie kontroluje. Co gorsza, padają one z ust najwyższych przedstawicieli prokuratury. Chyba nic bardziej szkodliwego dla tej instytucji nie mogło się wydarzyć.

Na cenzurowanym

Sprawę można analizować na kilku płaszczyznach. Tuż przed próbą samobójczą prokurator Przybył rzucił bardzo poważne oskarżenia pod adresem instytucji, w której pracuje: "należy odejść od systemu statystyki i liczenia spraw przypadających na głowę prokuratora czy sędziego, a zacząć liczyć pieniądze, jakie traciło i traci państwo polskie na skutek przestępstw popełnianych przez zorganizowaną przestępczość o charakterze gospodarczym, żerującą na budżecie Wojska Polskiego, i w tym zakresie rozliczać z działalności wojskowy wymiar sprawiedliwości". Mowa była także o naciskach.

Tak poważne oskarżenia rzucone przez czynnego prokuratora trudno będzie zamieść pod dywan. Poniedziałkowe wydarzenia stawiają w bardzo trudnej sytuacji nie tylko gen. Krzysztofa Parulskiego, naczelnego prokuratora wojskowego – który musi się liczyć w każdej chwili z odwołaniem – ale i samego prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Już niebawem (do 31 marca) Seremet musi przedstawić premierowi sprawozdanie ze swojej rocznej działalności. Odrzucenie przez szefa rządu tego dokumentu może być początkiem procesu odwołania prokuratora generalnego przez Sejm.

A wokół Andrzeja Seremeta od pewnego czasu pojawia się wiele kontrowersji – dotyczą one śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej oraz tzw. afery billingowej z próbą samobójczą w tle. Stawiają one prokuratora generalnego w niekorzystnym świetle w oczach wielu polityków, i to nie tylko opozycyjnych. Choć do odwołania prokuratora generalnego potrzebnych jest aż 2/3 głosów Sejmu, to ostatnie wydarzenia – wywołujące silne polityczne emocje – mogą sprawić, że taka większość się zbierze.

Powrót w uściski  polityków

W skrajnej wersji rozwój wydarzeń może doprowadzić nawet do powrotu do dawnego modelu działania prokuratury – gdy minister sprawiedliwości był jednocześnie prokuratorem generalnym. To prawdopodobne tym bardziej, że w resorcie sprawiedliwości pod nowym kierownictwem mówi się, że warto gruntownie zbadać, czy rozdzielenie prokuratury od ministerstwa (co nastąpiło prawie dwa lata temu) przyniosło spodziewane efekty.

Wczoraj mówił o tym prezydent Bronisław Komorowski. "Istotnym, ale nie jedynym źródłem negatywnych zjawisk w prokuraturze jest brak jej jasnego, docelowego modelu" – zauważył. Dodał, że zwróci się do rządu i parlamentu o jak najszybsze podjęcie decyzji, jak ma w przyszłości wyglądać prokuratura.

Argumentów do rozpoczęcia dyskusji na ten temat dostarczyli sami szefowie prokuratury. Jak już wspomniałem, dotychczas niewyobrażalne było, żeby zastępca prokuratora generalnego krytykował swojego szefa w mediach. Prokuratura jest instytucją hierarchiczną, w której niedopuszczalna jest sytuacja, gdy podwładny publicznie występuje przeciwko zwierzchnikowi. Takie działanie obniża jej wiarygodność. I buduje wizerunek wewnętrznie skłóconej ważnej państwowej instytucji państwowej, niezdolnej do samodzielnej działalności.

Zła passa wojskowych

Cała sprawa ma jeszcze jeden aspekt. Chodzi o planowaną likwidację prokuratur wojskowych, o której mówił również na konferencji płk Przybył. Ta kwestia wydawała się przesądzona już wcześniej. Zamiar przeprowadzenia takich zmian potwierdzali już i minister sprawiedliwości, i prokurator generalny. Nieoficjalnie mówiło się, że taki krok zyskał też akceptację prezydenta i premiera.

Decyzję podjąć było tym łatwiej, że prokuratura wojskowa nie miała w ostatnich latach najlepszej passy: śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej czy porażka w prestiżowej sprawie Nangar Khel sprawiły, że coraz głośniej zaczęły padać zarzuty, które dotąd było słychać tylko na korytarzach – że wojskowi prokuratorzy odstają merytorycznie od swoich cywilnych kolegów. Wiadomo też, że mieli ostatnio coraz mniej pracy. Każdy ze 167 prokuratorów w mundurze w ciągu roku załatwia średnio niewiele ponad 15 spraw. W tym samym czasie cywilny śledczy ma 183 sprawy.

Zakładając oszczędności budżetowe, rozważano dwie opcje: likwidację wojskowych jednostek albo poszerzenie ich kompetencji na sprawy cywilne. Na pierwszym rozwiązaniu budżet Ministerstwa Obrony Narodowej zaoszczędziłby w sumie ponad 60 mln zł. W budżecie na 2012 r. zapisano na sądownictwo wojskowe 19 mln zł, a na prokuraturę wojskową ponad 41 mln zł.

Co z reformą

Czy tak się stanie? Trudno przesądzić. Wczoraj prezydent nie podjął decyzji o odwołaniu Krzysztofa Parulskiego, mimo że prokurator generalny publicznie stwierdził, że nie wyobraża sobie dłużej współpracy z generałem. A z tego można wnioskować, że likwidacja prokuratury wojskowej wcale nie jest już taka pewna.

Poniedziałkowy incydent w Prokuraturze Wojskowej w Poznaniu to skutek wewnętrznego personalnego konfliktu, który tlił się od momentu rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Spór Andrzeja Seremeta z Edwardem Zalewskim, byłym prokuratorem krajowym, który przegrał walkę o stanowisko szefa prokuratury, był znany opinii publicznej od dawna.

Drugi front otworzył się nieco później, na linii prokuratura cywilna – prokuratura wojskowa. Zarzewiem były nieporozumienia wokół śledztwa smoleńskiego. Kiedy skonkretyzowała się koncepcja likwidacji prokuratur wojskowych, konflikt ten wszedł w drugi, poważniejszy etap. Chodziło bowiem o przyszłość i kariery prokuratorów wojskowych.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Opinie Prawne
Burdziak, Regulski: (Nie)dozwolone ryzyko gospodarcze, czyli czego mogą bać się menedżerowie
Opinie Prawne
Bosek, Żmij: O ważności wyborów powinien orzekać Sąd Najwyższy w pełnym składzie
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Zatrzymać szantażystów w debacie publicznej
Opinie Prawne
Marcin Molski: Niewykorzystana szansa w tworzeniu lepszego prawa
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przez tego strasznego Elona Muska przywrócimy w Polsce cenzurę
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego