Poniedziałkowy incydent w Prokuraturze Wojskowej w Poznaniu to skutek wewnętrznego personalnego konfliktu, który tlił się od momentu rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Spór Andrzeja Seremeta z Edwardem Zalewskim, byłym prokuratorem krajowym, który przegrał walkę o stanowisko szefa prokuratury, był znany opinii publicznej od dawna.
Drugi front otworzył się nieco później, na linii prokuratura cywilna – prokuratura wojskowa. Zarzewiem były nieporozumienia wokół śledztwa smoleńskiego. Kiedy skonkretyzowała się koncepcja likwidacji prokuratur wojskowych, konflikt ten wszedł w drugi, poważniejszy etap. Chodziło bowiem o przyszłość i kariery prokuratorów wojskowych.
Spory dotychczas jednak przebiegały w sposób cywilizowany, prowadzono raczej potyczki merytoryczne niż frontalne ataki personalne. A one zazwyczaj nie wychodziły z zacisza prokuratorskich gabinetów. Desperacki czyn płk. Przybyła spowodował, że skrywane konflikty trafiły do wszystkich mediów, a wzajemnych pretensji i rzucanym wszem wobec oskarżeń nikt już nie kontroluje. Co gorsza, padają one z ust najwyższych przedstawicieli prokuratury. Chyba nic bardziej szkodliwego dla tej instytucji nie mogło się wydarzyć.
Na cenzurowanym
Sprawę można analizować na kilku płaszczyznach. Tuż przed próbą samobójczą prokurator Przybył rzucił bardzo poważne oskarżenia pod adresem instytucji, w której pracuje: "należy odejść od systemu statystyki i liczenia spraw przypadających na głowę prokuratora czy sędziego, a zacząć liczyć pieniądze, jakie traciło i traci państwo polskie na skutek przestępstw popełnianych przez zorganizowaną przestępczość o charakterze gospodarczym, żerującą na budżecie Wojska Polskiego, i w tym zakresie rozliczać z działalności wojskowy wymiar sprawiedliwości". Mowa była także o naciskach.
Tak poważne oskarżenia rzucone przez czynnego prokuratora trudno będzie zamieść pod dywan. Poniedziałkowe wydarzenia stawiają w bardzo trudnej sytuacji nie tylko gen. Krzysztofa Parulskiego, naczelnego prokuratora wojskowego – który musi się liczyć w każdej chwili z odwołaniem – ale i samego prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Już niebawem (do 31 marca) Seremet musi przedstawić premierowi sprawozdanie ze swojej rocznej działalności. Odrzucenie przez szefa rządu tego dokumentu może być początkiem procesu odwołania prokuratora generalnego przez Sejm.