„Wykaz towarów i usług opodatkowanych stawką podatku wysokości 5 proc." obejmuje „ryby i skorupiaki, mięczaki i pozostałe bezkręgowce wodne – z wyłączeniem homarów i ośmiornic oraz innych towarów objętych CN0306-CN0308". Homary i ośmiornice są też objęte tym kodem.
Dlaczego akurat je wymieniono osobno? A nie np. ostrygi? Może chodzi o „ośmiorniczki" – kojarzone politycznie od czasów słynnych biesiad u Sowy. To byłoby jeszcze zrozumiałe. Przynajmniej politycznie. Ale homar? Może dlatego – zauważę nieskromnie – że od lat drażniłem Ministerstwo Finansów, podając go w licznych prezentacjach jako przykład „tradycyjnego posiłku biednych ludzi", który musi być opodatkowany obniżoną stawką VAT 5 proc. No to teraz ostentacyjnie ją podwyższyli. Biedni sympatycy homarów będą się musieli przerzucić na inne posiłki nadal opodatkowane stawką obniżoną.
Czytaj także: 1 lipca 2020 r. weszła w życie nowa matryca stawek VAT
Bo wiecie, ile kosztowałaby wołowina Kobe (1000 zł/kg) z grzybami Matsutake (6000 zł/kg) i ziemniaczkami La Bonnotte (2500 zł/kg) albo kurczak Ayam Cemani (9000 zł/kg) – jakby wszystko było nie na 5 proc. VAT, tylko np. na 16 proc. czy 20 proc.? A na sushi z tuńczyka błękitnopłetwego (26 000 zł/kg) to już nikt by nie poszedł. Zwłaszcza jakby na deser miał być zaserwowany czarny arbuz Densuke (25 000 zł/kg).
Nie! Zera mi się nie pomyliły. Oczywiście można tuńczyka błękitnopłetwego dopisać do homara i ośmiornic i wyłączyć z opodatkowania stawką 5 proc. Ale mógłby zacząć być importowany – zgodnie zresztą z naukową klasyfikacją – jako błękitna „ryba makrelowata". I tak będziemy bohatersko walczyć z problemami, które sami tworzymy.