Teraz – mam wrażenie – przyjdzie nam przywyknąć do nowych cech ich twórczości. Bo obok owego niechlujstwa widać coraz mniej skrywaną arogancję i lekceważenie podstawowych praw obywatelskich.
W „Rzeczpospolitej” opisujemy, z jaką nonszalancją urzędnicy ministerstw sportu i transportu podchodzą do braku przepisów, które mieli obowiązek wydać, i jak to komplikuje życie tysiącom Polaków, a wśród nich także wielu przedsiębiorcom.
Mijają miesiące i wciąż nie ma regulacji dotyczących egzaminów na te uprawnienia (wcześniejsze przepisy z niejasnych powodów ministerstwo zakwestionowało). Tymczasem tysiące ludzi chcą przed wakacjami zdobyć patenty żeglarskie. Dla setek firm, które zajmują się szkoleniem żeglarzy, zwłoka ministerstwa to katastrofa, bo pieniądze zarobione w sezonie pozwalają im przetrwać cały rok.
Kiedy ministerstwo uczyni tę łaskę obywatelom Polski i wyda rozporządzenie? Nie wiadomo, trwają konsultacje. Stare prawo wygasło w październiku ubiegłego roku. I nic. Do odpowiedzialności nikt się nie poczuwa.