To już reguła. Sprawozdanie z działalności prokuratury, które co roku składa Prokurator Generalny premierowi, jest krytykowane przez Ministra Sprawiedliwości, który wcześniej ów dokument ocenia.
Minister pochyla się nad sprawozdaniem, kręci głową, „jest źle, nie panowie tak się bawić nie będziemy". Grozi palcem. Krytyczne uwagi do PG mieli minister Kwiatkowski, Gowin, obecnie Biernacki. Media już rozpoczęły spekulacje, a niektóre wręcz przesądziły, że Seremet zostanie odwołany, gdyż w prokuraturze dzieje się źle. Rok i dwa lata temu było zresztą podobnie.
Czy tak rzeczywiście jest? Jeżeli oderwiemy się od kilku medialnych afer, typu ostatnia „swastykowa", czy głosów kilku „oszołomsko-pieniackich" stowarzyszeń pokrzywdzonych, którzy są notorycznie krzywdzeni przez wymiar sprawiedliwości, można stwierdzić, że w polskiej polityce karnej w 2012 r. (tego okresu dotyczy sprawozdanie) nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Nie nastąpiło żadne tąpnięcie, które doprowadziło np. do wzrostu przestępczości, spadku liczby karanych przestępców, zaległości, czy wydłużenia się prowadzonych postępowań. A podnoszone zarzuty dotyczące m.in. afery Amber Gold, są chyba trochę przeterminowane. Były już w zeszłym roku stawiane przez Jarosława Gowina, a dotyczył działalności prokuratury sprzed kilku lat.
Faktem jest też, że po medialnej burzy wykazano, że patologia Amber Gold w dużej mierze wynikała z niedomagań systemowych całego wymiaru sprawiedliwości i luk prawnych. Warto też pamiętać, że trójka prokuratorów, która miała za tę sprawę postępowanie dyscyplinarne została uniewinniona.
Oczywiście w prokuraturze słodko nie jest. Szwankuje organizacja i zarządzanie obciążeniami, ciągle króluje aparat biurowo - statystyczny, który odciąga wielu prokuratorów od ścigania przestępców, demoralizując przy tym niektórych, bo łatwiejsza praca nadzorcy, dla wielu staje się pokusą.