Kilkakrotnie wypowiadałem się już na łamach „Rzeczpospolitej" na temat skróconych, zaocznych studiów prawniczych prowadzonych na Wydziale Prawa Uniwersytetu Gdańskiego. Nie wypada mi milczeć i teraz, gdy ogłaszany jest ich „sukces".
, że „rynek zareagował pozytywnie". Nie ma tu niespodzianki, bo z dawien dawna wiemy, że na „rynku" gorszy pieniądz wypiera lepszy, a chińska tandeta wyroby renomowane.
Autorzy tekstu nie piszą o jednoznacznym sprzeciwie środowisk prawniczych wobec ich pomysłu. Sformułowały go Krajowa Rada Sądownicza, Komitet Nauk Prawnych PAN oraz kolejne zjazdy dziekanów wydziałów prawa, których przedstawiciele Gdańska unikali. Czego trzeba, by ukrócić kolejny pomysł o charakterze samobójczym, wypływającym ze środowiska akademickiego, a nie głodnych taniego i pozornego sukcesu populistów w rządzie i w Sejmie.
Właśnie deregulacja zawodów prawniczych umożliwiająca obchodzenie dotychczasowych wymogów rekrutacyjnych i aplikacyjnych każe sprzeciwiać się niszczeniu także studiów prawniczych.