W wielu kościołach oprawa muzyczna bardzo pomaga podkreślić wyjątkowe znaczenie poszczególnych elementów liturgii. Przykładem mogą być kościoły dominikańskie, które dzięki niezwykłej dbałości o piękno śpiewu liturgicznego pękają w tych dniach w szwach.
Temat męki i zmartwychwstania Jezusa jest od zawsze obecny w twórczości największych kompozytorów. Najbardziej znany przykład to „Mesjasz" J.F. Haendla ze słynnym Alleluja. W twórczości J.S. Bacha też znajdziemy wiele utworów związanych z Wielkanocą: Pasję wg św. Jana, Pasję wg św. Mateusza i Oratorium na Wielkanoc. Niezwykle pięknie opisuje cierpienie Matki Zbawiciela „Stabat Mater" Karola Szymanowskiego. Utwory te ze względu na poziom trudności i charakter bardziej nadają się do kontemplacji podczas koncertów niż do modlitwy podczas liturgii. W niej wykorzystuje się zazwyczaj tradycyjne pieśni, ich współczesne opracowania oraz proste utwory, najczęściej chóralne, skomponowane przez współczesnych kompozytorów.
Wiele osób nie uświadamia sobie, że także ta płaszczyzna korzystania z utworów muzycznych jest objęta działaniem prawa autorskiego. To, że muzyka jest wykonywana w kościele, nie ma wpływu na jej prawnoautorską ochronę. Twórca muzyki kościelnej ma takie same prawa do swojego utworu jak autor piosenki rockowej. Ma wyłączne prawo decydowania o tym, kto i jak korzysta z jego twórczości. Czy zatem ?w kościołach masowo narusza się prawa autorskie? Odpowiedź brzmi oczywiście: nie. Monopol twórcy nie jest absolutny i ze względu na ważny interes publiczny musi być czasem ograniczony. Dozwolony użytek pozwala na publiczne wykonywanie rozpowszechnionych utworów podczas ceremonii religijnych. Nie ma zatem znaczenia, czy wykonanie następuje w kościele. Ważne jest, by było elementem ceremonii religijnej. Kolejnym warunkiem jest brak komercyjnego charakteru takiego wykonania. Nie może się z nim wiązać, nawet pośrednio, osiąganie korzyści majątkowych. Także artyści wykonawcy nie mogą „otrzymywać wynagrodzenia" (tak dokładnie stanowi art. 31 prawa autorskiego). ?A organiści? – ktoś słusznie zapyta. ?Oni są przecież zazwyczaj zatrudnieni i otrzymują pensję za granie w kościele. Pewne jest, że organista i inni muzycy mogą swobodnie wykonywać pieśni tradycyjne, do których prawa już wygasły. Pytanie dotyczy współczesnych opracowań tradycyjnych pieśni oraz utworów, do których prawa majątkowe jeszcze trwają. W doktrynie trudno znaleźć odpowiedzi. Co najwyżej wskazuje się na wątpliwości, czy uznać takie wykonanie za dozwolone (komentarz pod redakcją prof. dr hab. Ewy Ferenc-Szydełko). Analizując to zagadnienie, trzeba też brać pod uwagę, że przepisy o dozwolonym użytku mają charakter lex specialis, dlatego nie można ich wykładać rozszerzająco ani stosować analogii. Dosłowne rozumienie przepisu wymagałoby stwierdzenia, że jeżeli organista „otrzymuje wynagrodzenie" w postaci pensji za to, że wykonuje utwory podczas ceremonii religijnych, to wyłącza to możliwość korzystania z dozwolonego użytku. Powinien zatem ograniczyć się do utworów należących do domeny publicznej lub uzyskać stosowne licencje. Zdrowy rozsądek podpowiada jednak, że powinno być inaczej. Wątpliwości mają także wspomniani przedstawiciele doktryny prawa autorskiego.
Może trzeba rozdzielić wynagrodzenie za konkretne wykonanie opłacane dodatkowo, specjalnie (np. za granie na ślubach), od wynagrodzenia za pracę polegającą na zapewnieniu oprawy muzycznej ceremonii religijnych, która ma charakter ciągły? Na wypadek takich wątpliwości ustawodawca wprowadził w art. 35 pr. aut. ogólne kryteria, które musi spełnić każde korzystanie z utworów w ramach dozwolonego użytku. Przywołując je, należy zatem zapytać, czy objęcie dozwolonym użytkiem omawianych publicznych wykonań narusza „normalne korzystanie z utworu" lub czy takie korzystanie „godzi w słuszne interesy twórcy"? Forma felietonu nie pozwala na rozwinięcie tego tematu, dlatego pozostawię w tym miejscu znak zapytania i zakończę, życząc Państwu pięknie przeżytych świąt, bez dylematów prawnych związanych z legalnością słuchanej muzyki.
Autorka jest prawnikiem, dyrygentem chóralnym, wykładowcą na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina. Prowadzi blog: prawomuzyki.pl