Rz: Trybunał Konstytucyjny uznał, że minister sprawiedliwości nie może sam sobie przyznawać w rozporządzeniu prawa do żądania akt konkretnej sprawy z sądu. Choć nie badał sprawy samego uprawnienia, w uzasadnieniu stwierdził, że jest ono wątpliwe. MS nie zamierza rezygnować z tego uprawnienia i teraz wpisuje je do projektu ustawy. To upór?
Wojciech Hajduk
: Nie żaden upór, tylko sposób szukania narzędzia, dzięki któremu minister odpowiadający za sprawne funkcjonowanie sądownictwa może działać, kiedy dzieje się coś złego. Takie prawo istniało do 2012 r. i wówczas rzeczywiście z niego dużo korzystano. Do resortu ściągnięto ponad tysiąc akt. W ostatnich dwóch latach skorzystano z niego tylko raz.
Może więc jest to dowód, że nie jest ono potrzebne?
Nie, raczej to dowód, że w tej sprawie naprawdę warto się upierać. Pamięta pani, co się działo, kiedy wybuchła afera Amber Gold. Pokrzywdzeni, a częściej nawet dziennikarze, pytali: gdzie jest minister sprawiedliwości? Czy takie oszustwo jest możliwe w granicach prawa? Nie było dnia, żeby minister nie był wywoływany do tablicy w tej sprawie. I co miał odpowiedzieć, skoro sprawy nie znał? W dodatku pojawiały się zarzuty do funkcjonowania nadzoru wewnętrznego. Nie znając materii, trudno zabierać głos w sprawie, która wywoływała i do dziś wywołuje emocje.