Jak do Pani zwracać – Pani Minister czy raczej Pani Ministra?
„Pani Ministra" to miła formuła, choć nie jestem ortodoksyjna. Jeśli ktoś się do mnie zwróci „Pani Minister" nie będę go poprawiała. Jestem jednak wielką zwolenniczką używania żeńskich końcówek. Język się zmienia. Chociażby kiedyś określenie posłanka wydawało się śmieszne. W tej chwili jest już normalne. Jeden z dziennikarzy powiedział, żeby tylko nie mówić „polityczka". Ale skoro mówimy „kierowniczka", a nie „pani kierownik", to czemu unikać „polityczki"? Język odzwierciedla nasz sposób myślenia. Dopóki rzecz dotyczy niskich stanowisk, nie budzi to w odbiorcach sprzeciwu. Jeżeli używamy jedynie form męskoosobowych jako form poważnych, to jednocześnie to, co żeńskie, sytuujemy jako podrzędne. To budzi mój sprzeciw.
Prof. Irena Lipowicz zwróciła uwagę na to, że dużo stereotypów językowych tkwi w przepisach. Mamy na przykład ustawę o zawodzie farmaceuty, choć większość osób wykonujących ten fach to kobiety. Analogicznie jest z Kartą Nauczyciela. Pani uważa podobnie?
Tak. Jednak to nie tylko problem prawników i prawniczek, ale także językoznawców i językoznawczyń oraz Rady Języka Polskiego, która nie zawsze wyraża zgodę na zmiany. Moja poprzedniczka opracowała projekt dotyczący \ kwalifikacji zawodów i dopisała do niej określenia żeńskoosobowe. Spotkała się ze sprzeciwem. Ja oczywiście do tej sprawy wrócę. Jedna z posłanek mówi, żeby zwracać się do niej „pani poseł", bo tak jest w konstytucji. Jednak na przykład w kodeksie karnym nie ma „oskarżonej", ale kiedy kobieta staje przed sądem, używa się żeńskoosobowej formy. W kodeksie pracy do niedawna było tak, że jedynym miejscem, w którym pojawiały się formy żeńskoosobowe były przepisy dotyczące macierzyństwa.