Koszty sądowe: dla dobra Polaków warto poświęcić nieco zysku

Kiedy jesienią 2009 r. Krajowa Rada Radców Prawnych ogłaszała program „Skuteczne prawo – tezy do reformy wymiaru sprawiedliwości", niewielu z nas zdawało sobie sprawę, że jeden z postulatów po ponad pięciu latach okaże się aż tak aktualny. Nasz samorząd opowiadał się wówczas za zmniejszeniem kosztów sądowych. Nie jest przy tym tajemnicą, że należą do jednych z najwyższych w Unii Europejskiej.

Publikacja: 03.02.2015 13:04

Koszty sądowe: dla dobra Polaków warto poświęcić nieco zysku

Foto: ROL

Wówczas rządzący nie podeszli do tych propozycji ze zrozumieniem. Było wiele powodów, które przemawiały za utrzymaniem stawek. Czy były racjonalne – trudno to stwierdzić. Bez wątpienia jednak finanse, na co mój samorząd jednoznacznie wskazywał, to jedna z największych barier na drodze do powszechnego dostępu obywateli do wymiaru sprawiedliwości.

Pokłosie tej nierozwiązanej sprawy właśnie widzimy. „Rzecznicy konsumentów poszukiwani", „Rzecznik na wagę złota" – krzyczą nagłówki.

Rzecz właśnie w opłatach sądowych. Te zaś w wysokości 2 proc. wartości przedmiotu sporu obowiązani są wnieść Polacy, którzy czują się oszukani przez banki i postanowili dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Wydaje się, że 2 proc. to niedużo. Tyle tylko że wartość przedmiotu sporu liczy się tu zwykle w milionach: pozew grupowy, każde mieszkanie kupione na kredyt warte setki tysięcy złotych. 2 proc. zamienia się w 100 tys. zł – to maksymalna opłata sądowa w takich sprawach.

Stąd moje koleżanki i koledzy tak poszukują pomocy rzeczników konsumenta, którzy mogą wytaczać powództwa w imieniu frankowiczów bez opłat sądowych. I tu zaczynają się schody, ponieważ – jak donoszą media – niewielu rzeczników konsumenta chce się podejmować tych trudnych spraw.

Nie moją rzeczą jest dochodzić, czy frankowicze mają rację i szansę na wygraną. To rozstrzygnie niezawisły sąd. Bez wątpienia jednak w naszym kraju, który mieni się demokratycznym państwem prawa, dostęp do niego powinien być powszechny i prosty. Samorząd radców prawnych w 2009 r. dobrze zidentyfikował ryzyko związane z kwestią, o której piszę. Tyle że nikt nas wtedy nie poparł. Dziś koszty takich działań są aż nadto widoczne. Warto chyba jeszcze raz rozważyć zmianę systemu kosztów sądowych, aby nie stanowiły bariery w dochodzeniu praw. Jestem pewien, że warto poświęcić nieco „zysku", by polskie państwo mogło i pod tym względem zbliżyć się do czołowych w Unii.

Autor jest dziekanem Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie

Opinie Prawne
Tomasz Tadeusz Koncewicz: najściślejsza unia pomiędzy narodami Europy
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Dane osobowe też mają barwy polityczne
Opinie Prawne
Piotr Młgosiek: Indywidualna weryfikacja neosędziów, czyli jaka?
Opinie Prawne
Pietryga: Czy repolonizacja zamówień stanie się faktem?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Kryzys w TK połączył Przyłębską, Rzeplińskiego i Stępnia