Przez ostatnie trzy lata Jacek Jaworek był chyba najbardziej poszukiwanym polskim mordercą, a sprawa zabójstwa w Borowcach kładzie się cieniem na działania organów ścigania. Raz, że do niego w ogóle doszło, pomimo że rodzina zgłaszała na policję zagrożenie ze strony agresywnego Jaworka. Dwa, że pomimo wystawienia europejskiego nakazu aresztowania czy zaangażowania Interpolu nie udało się go schwytać. W ten sposób Jaworek stał się bohaterem memów, występując jako zwycięzca międzynarodowych mistrzostw świata w chowanego, choć jako żywo to raczej policja powinna stać się przedmiotem prześmiewczych żartów internautów.
Zwłaszcza jeśli się okaże, że potrójny morderca ukrywał się pod jej nosem. Bo możliwe, że cały czas przebywał w leżącym niedaleko miejsca zbrodni domu swojej ciotki. A to byłaby już kompromitacja pełną gębą.
Czytaj więcej
Szykuje się reforma przepisów dotyczących tymczasowego aresztowania. Resort sprawiedliwość zapowiada zmiany. – Kierunek dobry, ale potrzebne są nowe środki zapobiegawcze, np. areszt domowy – przekonują organizacje pozarządowe.
Areszt dla ciotki Jacka Jaworka. Dlaczego sądy tak łatwo zgadzają się na tymczasowe aresztowanie?
Jak już Jacek Jaworek postanowił zakończyć trwające tak długo poszukiwania, strzelając sobie w głowę w miejscu publicznym, organy ścigania przystąpiły do działania. A jako że ukrywanie osoby podejrzewanej o popełnienie przestępstwa samo w sobie jest oczywiście przestępstwem, to prokuratura nie poprzestała na postawieniu zarzutów, ale od razu zawnioskowała o zastosowanie aresztu tymczasowego wobec 74-letniej ciotki Jaworka. Powód? Obawa przed matactwem. I sąd taką argumentację kupił.
Jeśli 74-lenia kobiecina żyjąca w jakiejś maleńkiej wiosce jest w stanie wodzić za nos organy ścigania do tego stopnia, że w ocenie tak sądu, jak i prokuratury niezbędne jest jej wsadzenia na czas postępowania za kraty, to niestety, ale nie świadczy to wcale o demiurgicznych zdolnościach oskarżonej, lecz raczej wiele mówi o polskich organach ścigania i wymiarze sprawiedliwości.