Zderzenie PiS z dominującą liberalno-lewicową większością w Parlamencie Europejskim było widoczne od pierwszego dnia rządów prawicy. Kolejne debaty o Polsce tylko potwierdzały, jak daleko partia Jarosława Kaczyńskiego znajduje się od głównego nurtu. Ta światopoglądowo-polityczna rozbieżność, potęgowana później sporem o praworządność, miała wpływ na współpracę z Komisją Europejską i instytucjami unijnymi, a także na wdrażanie unijnej polityki, w tym prawa europejskiego.
Niestety, Polska ma dziś poważne zaległości we wdrażaniu unijnych dyrektyw i zajmuje jedno z ostatnich miejsc w skuteczności legislacyjnej wśród wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej. To nie jest dobra wiadomość, ponieważ opóźnienia mogą prowadzić nie tylko do wysokich kar nałożonych na polskich podatników, ale przede wszystkim do szkód dla konsumentów i przedsiębiorców. Brak w polskim porządku prawnym niektórych dyrektyw, takich jak np. o handlu elektronicznym, sygnalistach czy twórcach, powoduje, że prawa naszych obywateli i przedsiębiorców są mniejsze lub gorzej chronione niż obywateli Niemiec czy Austrii.
O ile zwłokę we wdrażaniu niektórych polityk europejskich, które były dla PiS obce światopoglądowo, można w pewnym stopniu tłumaczyć, o tyle opóźnienia w wdrożeniu rozwiązań prokonsumenckich czy wspierających rodzimych przedsiębiorców trudno wyjaśnić i w jakikolwiek sposób usprawiedliwić.
Wydaje się niemal pewne, że po ukształtowaniu się nowego rządu nastąpi w tym zakresie istotna zmiana, co zresztą zapowiadano w czasie kampanii wyborczej. Koalicja rządowa nie ma żadnych światopoglądowych ograniczeń w realizacji unijnej polityki, a ugrupowania ją tworzące odzwierciedlają główny nurt w UE. Ponadto dla przyszłego premiera Donalda Tuska, który czuje się częścią europejskich elit, ta kwestia zapewne będzie priorytetowa. Nowy premier prawdopodobnie będzie dążył do uczynienia Polski prymusem w UE. Tak określano ją, zanim znajdujący się poza głównym nurtem europejskim PiS przejął władzę.
Ważne jednak, żeby – wracając do głównego nurtu i wdrażając europejskie prawo – Polska zawsze kierowała się interesem własnym i swoich obywateli, tak jak to czynią inne silne rządy w Europie.