W ostatnich dniach Polska żyje gwałtownym spadkiem cen paliw w kontraście do reszty Europy. Orlen, dominant na rynku paliw z około 65-proc. udziałem w rynku obniżył znacząco ceny hurtowe i ceny detaliczne paliw. Różnice w cenach hurtowej sprzedaży paliw w Polsce i w Europie zaczęły się już w lipcu, podczas gdy ceny oleju napędowego w Europie wzrosły o 42 proc., w Polsce spadły o 2 procent. Komentatorzy tłumaczą tę sytuację upolitycznieniem spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa i wspieraniem przez nie rządzącej partii w kampanii. Poza wymiarem politycznym sprawa ma jednak wymiar rynkowy. Orlen jest wertykalnie zintegrowanym przedsiębiorcą posiadającym pozycję dominującą na rynku hurtowym sprzedaży paliw i dużą siłę rynkową na rynku detalicznym. Jego konkurenci na rynkach sprzedaży detalicznej paliw, są zarazem jego klientami na poziomie hurtowym. Polityka cenowa Orlenu na poziomie hurtowym wpływa więc na jego konkurentów na szczeblu detalicznym zwłaszcza na mniejszych, niezależnych operatorów stacji, których w Polsce jest ponad 1200. Ostatecznie zaś, wywierając decydujący wpływ na ceny paliw i presję na konkurentów na poziomie detalicznym, Orlen ma wpływ na ceny płacone przez konsumentów. Mając to na uwadze, postawmy pytanie o wpływ stosowanej obecnie przez Orlen polityki cenowej na konkurencję (niezależnych operatorów) i konsumentów (ceny za paliwa ostatecznie płacone). I o istnienie podstaw do podjęcia interwencji przez prezesa UOKiK.
Taniej niż w hurcie
Istotną okolicznością faktyczną w sprawie wydaje się sprzedaż detaliczna paliw na stacjach Orlen po cenach niższych niż ceny hurtowe. 22 września spadły one poniżej 6 zł (np. 5,99 zł) za litr benzyny Euro 95, podczas gdy ceny w hurcie wynosiły 6,18 zł za litr (średnia cena tygodniowa według Komisji Europejskiej z 18 września). Założyć można, że przy takiej strukturze cenowej, uzależnione na poziomie hurtowym w Polsce od Orlenu konkurencyjne sieci stacji paliw (zwłaszcza te niezależne) muszą rezygnować z marży czy nawet sprzedawać paliwa ze stratą, by dotrzymać kroku Orlenowi. Ich potencjał ekonomiczny jest jednak nieporównywalny i długotrwałe utrzymanie takiej praktyki przez Orlen może rodzić ryzyko ich eliminacji z rynku i ostatecznie wyższych cen paliw dla konsumentów. Wypowiedzi właścicieli niezależnych stacji benzynowych w Zachodniopomorskiem świadczą o realności takiego ryzyka. Niezależnym problemem jest zaś wpływ obniżenia cen paliw na rynku hurtowym przez Orlen na zdolność konkurowania z nim innych hurtowników, w tym importerów paliw z zagranicy, tj. ryzyko umocnienia monopolu Orlenu na tym rynku.
Potwierdzenie istnienia takiego stanu faktycznego jest w gestii organu państwa powołanego do ochrony konkurencji – prezesa UOKiK, który ma prawny obowiązek zachowania pełnej niezależności wobec rządzących i do biznesu. I bezstronnego badania, czy zachowania przedsiębiorców ograniczają konkurencję. Prawo ochrony konkurencji zakazuje m.in. nadużywania pozycji dominującej przez przedsiębiorcę, który ją posiada. Szczególnie szkodliwe dla konkurencji (zakazane) są praktyki wykluczające, które wiążą się z wykorzystaniem przez dominanta swej siły rynkowej do osłabienia pozycji słabszych ekonomicznie konkurentów, a nawet ich całkowitej eliminacji. Jednym ze sposobów eliminacji konkurencji jest stosowanie tzw. drapieżnictwa cenowego, tj. ustalania przez dominanta cen na poziomie niższym od własnych kosztów. Praktyce takiej sprzyjać może możliwość kompensowania przez dominanta strat zyskami pochodzącymi z innych rynków.
W przypadku Orlenu znaczenie ma to, że może on kompensować swe straty zyskami ze sprzedaży hurtowej paliwa firmom transportowym po cenach, których istotnie nie obniżył. Tę strategię może wesprzeć rzekome sięgnięcie przez Orlen do zasobów strategicznych paliw (o takich planach pisała Polityka Insight 19 września 2023 r.).
Mając na uwadze pionową integrację Orlenu, ten stan faktyczny należy analizować na gruncie innego scenariusza wykluczeniowego dominanta tj. problemu „zaniżania marży” (margin squeeze), która polega na kształtowaniu cen na poziomie hurtowym i detalicznym w taki sposób, że na poziomie detalicznym konkurent hurtownika dominanta nie jest w stanie wejść z nim w efektywną konkurencję, bo jest zmuszony do istotnego obniżenia swej marży, co podważa dochodowość jego działalności.