Niejedna umowa o dzieło lub nazywana umową-zleceniem zawierana jest dla pozoru, a jej celem jest ukrycie przed instytucjami państwowymi, że osoba świadcząca pracę na jej podstawie robi to jak pracownik zatrudniony na umowę o pracę. Praktyka zawierania takich umów jest szkodliwa nie tylko dla zatrudnianych i Skarbu Państwa, ale też dla gospodarki, gdyż godzi np. w zasady uczciwej konkurencji. Nic więc dziwnego, że w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej prowadzi się prace nad wprowadzeniem regulacji prawnych służących ograniczeniu tego procederu. Jednym z pomysłów jest umożliwienie inspektorowi pracy zamiany umowy cywilnoprawnej na umowę o pracę w drodze decyzji administracyjnej.
Przeciwko temu pomysłowi podniosły się – również na łamach „Rzeczpospolitej" – głosy sprzeciwu. Sugerowano, że wskutek nowej regulacji będzie dochodzić do wydawania błędnych decyzji, które niekorzystnie wpłyną na stan polskiej gospodarki i będą powodować konieczność wypłaty odszkodowań podmiotom, które wykażą w sądzie bezzasadność decyzji inspektorów pracy.
Głosów tych nie można bagatelizować, choć bazują one na zgoła nieusprawiedliwionym założeniu, że oto inspektorzy pracy, korzystając z nowych przepisów, zaczną wydawać błędne decyzje, nie bacząc na interesy przedsiębiorców i Skarbu Państwa. Takie postawienie sprawy jest niesprawiedliwe zwłaszcza w kontekście działalności Państwowej Inspekcji Pracy i jej wkładu w kontrolę i nadzór nad przestrzeganiem przepisów prawa pracy oraz przepisów i zasad BHP, który nie ogranicza się bynajmniej do stosowania represji względem niczemu niewinnych pracodawców, lecz bazuje na wielu rodzajach działań – od edukacyjnych po represyjne właśnie. Inspektorzy pracy są w zdecydowanej większości osobami nad wyraz odpowiedzialnymi, starającymi się pełnić swą służbę wbrew trudnościom, nierzadko serwowanym im przez samego ustawodawcę.
Istnieje wiele powodów, aby ufać, że inspektorzy pracy z zasady trafnie będą stosować dane im uprawnienia w zakresie ustalania, że dana osoba świadczy pracę na podstawie umowy o pracę, a nie umowy cywilnoprawnej. Pomimo to do potrzeby wprowadzenia rzeczonej instytucji trzeba podejść ostrożnie, z zupełnie innych zresztą niż wcześniej przytoczone przyczyn. Pozwolę sobie wymienić trzy, które nazwałbym „problemami praktycznymi".
Nie chcą tracić pracy
Po pierwsze – problem merytorycznej kontroli decyzji inspektora pracy. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że pomysł umożliwienia inspektorom wydania decyzji ustalającej, że zatrudniony świadczy pracę w ramach stosunku pracy jest bardzo interesujący. Nie wprowadzając bowiem zmian w zakresie prawa pracy, przenosi ciężar dowodu w ewentualnym postępowaniu sądowym. O ile bowiem w postępowaniu przed sądem pracy to powód (zatrudniony, inspektor pracy) ma obowiązek wykazać, że świadczył pracę w warunkach typowych dla pracownika, o tyle po wydaniu decyzji zamieniającej umowę cywilnoprawną w umowę o pracę ów ciężar zostanie przeniesiony na zatrudniającego – to on będzie musiał wykazać, że wbrew twierdzeniom inspektora łączył go z zatrudnionym stosunek cywilnoprawny, a nie stosunek pracy. Atrakcyjność tej konstrukcji jest jednak pozorna, jeżeli wskaże się na przyczyny relatywnie niewielkiej skuteczności powództw o ustalenie stosunku pracy wytaczanych przed sądem pracy przez inspektorów pracy. Rzecz w tym, że inspektorowi niezmiernie trudno wykazać, że dana osoba świadczyła pracę jak pracownik, bo zatrudniony często zeznaje wbrew temu, co ustalił inspektor pracy. Zdarza się, że co innego inspektor słyszy od zatrudnionego w czasie postępowania kontrolnego, a co innego później w sądzie, kiedy zatrudniony występuje w roli świadka.